GDYBY HARRY POTTER BYŁ DZIEWCZYNĄ(...)
Taki oto fragment pojawił się na czwartej stronie okładki tej przecudnie wydanej powieści. Jeśli mam być szczera, zamiast mnie do niej zachęcić, raczej mnie zraził, ponieważ po prostu nie podchodzą mi zabiegi tego typu (albo raczej Harry Potter)... nie mniej jednak przez całą swoją karierę czytelniczą udało mi się odkryć, że nie należy przykładać zbyt wielkiego nacisku do tego typu porównań. Tym bardziej, że odniosłam wrażenie, iż w tym wypadku jest ono nietrafione. Podobieństw do świata Chłopca, który przeżył było niewiele i choć przeczytałam tylko dwie książki z serii Rowling, śmiało mogę powiedzieć, że w wypadku powieści tego autora klimat jest zupełnie inny. Owszem, zarówno w jednym jak i w drugim świecie występuje wątek magii, ale to przecież nie czyni ich do siebie podobnymi – w takim wypadku wszystkie powieści posiadające owy wątek trzeba by nazwać podobnymi. Tak więc jestem zdania, iż ten konkretny fragment jest dodany nieco na wyrost. Tyle w tej kwestii.
Książka opowiada o losach siedemnastoletniej Kate Hallander, w której ręce pewnego dnia trafiła Księga. Dziewczyna, mimo iż nie wierzy w czary, ani inne tego typu "głupoty" postanowiła rzucić zaklęcie miłosne, jednak nie wszystko poszło po jej myśli... a raczej w ogóle nie poszło tak, jak mogłaby tego oczekiwać. Od czasu, gdy Kate stała się nową "właścicielką" Księgi, zaczęło się dziać wiele dziwnych rzeczy... Nasza główna bohaterka trafiła do magicznego świata pełnego baśniowych istot, takich jak jednorożce, lykani, czy fery... i odkryła że sama również nie jest taka zwyczajna. Teraz tylko musi dowiedzieć się co to wszystko oznacza i jaki ma to związek z Wielkimi Rzeczami... Ale czy jej się to uda nim zrobi się naprawdę niebezpiecznie?
NIETYPOWA HISTORIA DLA MŁODZIEŻY
Czytając tę książkę miałam bardzo mieszane uczucia i nie jestem do końca pewna, czym mogło być to spowodowane. Z jednej strony lektura była naprawdę bardzo przyjemna i lekka, wciągała, a przede wszystkim sprawiała, że w ogóle nie odczuwałam upływu czasu... a z drugiej jednak było mi czegoś brak.
Historia, która została tutaj przedstawiona jest jednocześnie wielowątkowa i bardzo prosta. Momentami tak prosta, że mogłabym powiedzieć, iż nadaje się idealnie dla czytelników w wieku 12-13 lat. Czy to źle? Oczywiście, że nie, ponieważ dzięki temu pozwala nam się odprężyć i delektować lekturą w spokoju. Nie musimy się obawiać o gigantyczne zwroty akcji, które wbiją nas w podłogę i nie będziemy się mogli po nich pozbierać. Nie musimy się wysilać i kombinować, szukać siódmego dna, czy głowić się nad tym, „jaki to może mieć związek z...". Po prostu da się to czytać w spokoju, co jak dla mnie jest sporą zaletą, bo ostatnimi czasy natrafiałam na albo bardzo skomplikowane, albo bardzo głupie powieści. To lektura idealna kiedy poszukujemy czegoś niewymagającego, a jednocześnie wciągającego ;) Poza tym wydaje mi się dobra dla osób, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z czytaniem.
Akcja powieści toczy się w dwóch "światach". Jednym z nich jest współczesny Londyn, w którym żyje i mieszka nasza główna bohaterka, a drugim magiczny Jaar, który mamy okazję poznawać od najprostszych podstaw, wraz z Kate, która do tej pory nie miała pojęcia o swoich umiejętnościach. Nie musicie się jednak obawiać: nie zostaniecie zasypani nadmiarem informacji, ponieważ wszystko to zostało w miarę spójnie i jasno poukładane, tak, by czytelnik miał szansę powoli poznawać świat przedstawiony. Za to oczywiście należy się wielki plus dla autora ;)
Styl powieści jest lekki, czyta się ją szybko i przyjemnie. Sposób wydania książki, to, jak została wydrukowana – duża i przejrzysta czcionka, szerokie akapity, ciekawa grafika – sprawia, że jest ona bardzo miła dla oka i cieszy okładkowolubne serducha <3
HALLANDER, KATE HALLANDER
Ten punkt tak bardzo mnie korcił, że po prostu MUSIAŁAM poświęcić mu osobny nagłówek, choćby miał on się składać z dwóch czy trzech (albo i dwudziestu czterech) zdań. Otóż chodzi mi tutaj o główną bohaterkę i problem, jaki wytworzył się między nami.
Kate jest siedemnastoletnią dziewczyną, zwyczajną jak cała reszta siedemnastoletnich bohaterek powieści młodzieżowych. Więc jaki jest powód mojego poświęcenia jej uwagi? No choćby jej zwyczajność.
Czytając najróżniejsze recenzje nabiłam sobie (albo raczej nabito mi...) do głowy, że będzie ona niezwykle sympatyczną osóbką, która podbije moje serce, z którą będę się utożsamiać i w ogóle do rany przyłóż. Szkoda tylko, że sprawdziło się to wyłącznie w teorii. Otóż Kate okazała się być wyjątkowo nijaka. Nie wzbudziła we mnie jakichś większych emocji, ani jej nie polubiłam jakoś specjalnie, ani też nie irytowałam się zbytnio jej momentami naprawdę naiwnym i głupim, odpowiednim raczej dla czternastolatki, aniżeli prawie pełnoletniej dziewczyny zachowaniem. Bo te drugie momenty też się zdarzały. Niestety. Przykład? Proszę bardzo: do klasy Kate trafia nowy chłopak, który od samego początku zachowuje się dziwnie i gburowato. Dziewczyna niemal od razu stwierdza, iż zrobił on na niej wyjątkowo paskudne pierwsze wrażenie, że jest gburem, że fu i w ogóle, i że co z tego, iż jest on przystojny – charakter ujmuje oku. A chwilę później, dosłownie TEGO SAMEGO DNIA nie może już przestać o nim myśleć. O nim i jego oczach, czy czymś tam innym. I jest tak zdesperowana, że postanawia rzucić na niego miłosne zaklęcie, mimo, że wmawia sobie samej, iż robi to tylko dla zabawy, a chłopak, który wypełnia jej myśli wcale jej się nie podoba. Kolejny przykład: Kate pyta owego chłopaka o to, czy jest on czarodziejem, a kiedy on ją wyśmiewa, ucieka od niego i stwierdza, że jednak jest dupkiem, bo przecież jak mógł jej to zrobić. Sory, ale ja tego NIE kupuję.
Ale poza takimi pojedynczymi epizodami dało się ją lubić. Nie jakoś specjalnie, jednak mimo wszystko ogólne wrażenie nie było tragiczne.
POWIEM TAK...
Dzisiejsza recenzja mogła mieć nieco (lub bardzo) negatywny wydźwięk, ale tak nie jest, a wręcz przeciwnie ;) W ogólnym rozrachunku książka wypadła bardzo dobrze. Lekka i przyjemna, do tego wciągająca i pełna tak bardzo uwielbianej przeze mnie magii stanowiła połączenie idealne na oderwanie się od problemów dnia codziennego i śmiało mogę ją polecić miłośnikom tego typu klimatów. Zarówno tym młodszym, w wieku lat przykładowo jedenastu, jak i tej starszej młodzieży. Myślę, że przy odpowiednim nastawieniu każdy znajdzie w niej coś dla siebie ;)
Tytuł: Księga luster
Autor: Adam Faber
Seria: Kroniki Jaaru
Tom: 1
Wydawnictwo: Czwarta strona
Ilość stron: 456
Moja ocena: 7/10
ISBN: 9788379766925
No i to by było na tyle, jeśli chodzi o dzień dzisiejszy ;) Mam nadzieję, że kogoś zachęciłam, bo taki był mój zamiar ;) No chyba, że już czytaliście tę książkę, w takim razie proszę, podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami w komentarzach tutaj, albo na fb. Zapraszam do dyskusji ;)
Do następnego!
Buziaki, Kinga ;*
Cudowna okładka i treść, którą muszę poznać! :) uwielbiam takie książki.
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
Bardzo mi się podobała i jestem ciekawa drugiego tomu. Podobno jest jeszcze bardziej magiczny. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wydaje mi się, że niestety to lektura dla młodszych czytelników i choć fabuła mnie ciekawi, nie jestem pewna, czy odnalazłabym się w tym tytule.
OdpowiedzUsuńTa okładka ogarnęła bookstagram. Nie dziwie się - tojko jest bardzo utalentowana. Ja sama mam wielką ochotę na tę historie :)
OdpowiedzUsuńTa książka ma tak cudowną okładkę, że aż sama w sobie zachęca do czytania! I myślę, że jednak się skuszę.
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Rozważałam przeczytanie tej książki, ale chyba jestem już po prostu zbyt stara akurat na tę serię. Mimo wszystko dobrze wiedzieć, że coś dla młodszego czytelnika istnieje w tym kraju :)
OdpowiedzUsuńMa piękną okładkę, ale "środek" do mnie nie przemówił ;) Możliwe, że jestem już za stara :D
OdpowiedzUsuńKsiążek podobnych do Harrego Pottera jest całe mnóstwo i niestety pozostawiają wiele do życzenia. Znalazłam ostatnio wyjątek, choć nie wiem czy aby na pewno jest ten sam klimat co w Harrym Potterze. Owszem mamy nastoletniego bohatera i niezwykły świat, ale jest on na tyle wyrazisty i inny od Pottera, że ciężko je porównywać. Mam na myśli powieści Ricka Riordana, szczególnie jego ostatnią serię rozgrywającą się w świecie mitologii nordyckiej. Właśnie zasiadam teraz do czytania kolejnej części - "Statek umarłych" i znowu jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńOkładka przyciąga, jednak fabularnie to nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuń