Witajcie!
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją, do napisania której nie mogłam się kompletnie zebrać. Próbowałam kilkanaście razy i jakoś nie mogłam sklecić niczego sensownego (nie, żeby te moje wstępne gadki w ogóle miały jakiś sens, bo szczerze wątpię, by ktoś je czytał, no ale okej), co usatysfakcjonowałoby mnie w jakikolwiek sposób. Tak oto długo po terminie przydatności przychodzę do Was z wyjątkowo słabym, moim zdaniem tekstem (ach, ja to umiem się wypromować...), w którym postanowiłam uczepić się każdego szczegółu. Czy wyszło? No cóż, musicie ocenić to sami ;)