Dzień dobry!
Po licznych i ciągnących się całymi miesiącami recenzjach książek "cięższych", przyszła wreszcie pora na to, by w końcu pokazało się tutaj coś "przyjemniejszego", czyli jakieś romansidło. Dzisiaj powiem kilka słów o moim pierwszym spotkaniu z wychwalaną Tillie Cole i jej „Słodkim domu". Czy rzeczywiście było tak słodko?