środa, 11 maja 2016

#13 „Zieleń szmaragdu" - Kerstin Gier, czyli książka, która podeptała moje serce


Tytuł: Zieleń szmaragdu
Autor: Kerstin Gier
Seria: Trylogia czasu
Tom: 3
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 456
Data przeczytania: 2015
Moja ocena: 10/10
Opis: 
 Co robi dziewczyna, której właśnie złamano serce? To proste: gada przez telefon z przyjaciółką, pochłania czekoladę i całymi dniami rozpamiętuje swoje nieszczęście. Ale Gwen – podróżniczka w czasie mimo woli – musi wziąć się w garść, chociażby po to, żeby przeżyć. Nici intrygi z przeszłości także dziś splatają się w zabójczą sieć. Złowrogi hrabia de Saint Germain jest bardzo bliski swego celu: Gwendolyn musi stanąć do walki o prawdę, miłość i własne życie.

Droga Kerstin Gier... Znajdę cię i zrobię z tobą to samo co twoja trylogia zrobiła z moim sercem....


 Cóż, całą trylogię zakończyłam jeszcze w zeszłym roku ale... Do tej pory nie umiem się pozbierać po tym, co autorka zrobiła z moim sercem. Wszystkie trzy tomy sprawiły, że pokochałam styl pisania Kerstin, jej humor, to, jak przedstawiła bohaterów i akcję... Ale też wyrwały, złamały, podeptały, rozerwały, uwięziły i zniewoliły moje biedne czytelnicze serducho... ono krwawi...

Po przeczytaniu "Błękitu Szafiru" od razu sięgnęłam po kolejny tom. Całą trylogię uważam za rewelacyjną, jednak to zieleń najbardziej podbiła moje serce.

Od samego początku zaintrygowały mnie zarówno tytuły książek jak i ich fabuły. I chociaż na początku byłam z deczka sceptycznie nastawiona do trylogii ze względu na to, że opowiadała o podróżach w czasie to jednak się nie zawiodłam. Ba! Wręcz zakochałam się we wszystkich tomach "Trylogii Czasu". Warto też dodać, że ze względu na to, iż książki były prowadzone w narracji pierwszoosobowej łatwiej było mi wyobrazić sobie niektóre sytuacje.

Od samego początku polubiłam większość postaci tj; Leslie, pana Bernharda, ciocię Mady, madame Rossini (i ten jej cudowny francuski akcent "magnifique") rodzeństwo Gwenny no i oczywiście samą Gwendolyn. Natomiast miałam wątpliwości co do Gideona, ponieważ jego zachowanie było trochę gburowate, aroganckie, niegrzeczne i w ogóle ahmwt... Co do Gideona; po przeczytaniu błękitu miałam ochotę "dać mu w pysk" za jego zachowanie ale przeszło mi mniej więcej w połowie książki, gdy dowiedziałam się jak to jest naprawdę.

Uważam, że książka była doskonałym zwieńczeniem całej trylogii, jednak chciałabym, żeby znalazło się w niej troszeczkę więcej informacji o tym jak to było z Gwen i Gideonem. Czytając epilog miałam jedno ważne pytanie na które niestety nie znam odpowiedzi a mianowicie;

SPOILER!!!:
 -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Lucy i Paul spodziewali się kolejnego dziecka i przybrali nazwisko Bernhard, czy tylko mi się wydaje, że to jest w jakimś stopniu powiązane z panem Bernhardem? No nic, raczej nie poznam odpowiedzi na to pytanie...

KONIEC
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Czytając końcówkę "Zieleni szmaragdu" był taki moment w którym płakałam jak bóbr, bardziej niż kiedykolwiek czytając jakąkolwiek inną książkę. Pewnie niektórzy od razu domyślili się o co chodzi ale nie chciałabym zdradzać szczegółów ze względu na osoby, które mogły jeszcze nie dojść do tego fragmentu (podpowiem tylko, że chodzi tu o scenę, która rozgrywała się pomiędzy Gweeny, Gideonem a panem Withmanem). Po prostu kiedy czytałam ten fragment musiałam na chwilę przerwać, odstawić książkę, przejść się po pokoju i oczywiście wziąć chusteczki, dopiero potem wróciłam do czytania...

Książka zostawia po sobie ślad w sercu czytelnika i nie można się po niej pozbierać. U mnie wystąpiło tutaj zjawisko bardzo silnego kaca książkowego i przez ponad tydzień nie mogłam zacząć żadnej innej książki ponieważ cały czas tkwiłam w świecie "Trylogii Czasu"


Cała trylogia jest jak najbardziej godna wszelkiego polecenia dla każdego. Nie ważne, czy jesteś miłośnikiem podróży w czasie czy nie - ja nie byłam a książki mnie zachwyciły. Czytając je po prostu zapominałam o otaczającej mnie rzeczywistości i "nurkowałam" w świecie książki. Naprawdę bardzo bardzo polecam, a gdyby się dało dałabym ocenę 11/10lub nawet więcej :)


A wy? Czytaliście/słyszeliście o tej trylogii? Co sądzicie?
Jeśli przeczytałeś/aś mój post zostaw po sobie jakiś ślad :)
Z chęcią poznam wasze opinie na dany temat.
Nie musisz spamować linkami, odwiedzam każdego, kto zaciekawi mnie komentarzem lub po prostu stałych czytelników :)

SZABLON WYKONANY PRZEZ RONNIE