Tytuł: Zieleń szmaragdu
Autor: Kerstin Gier
Seria: Trylogia czasu
Tom: 3
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 456
Data przeczytania: 2015
Moja ocena: 10/10
Opis:
Co robi dziewczyna, której właśnie złamano serce? To proste: gada przez telefon z przyjaciółką, pochłania czekoladę i całymi dniami rozpamiętuje swoje nieszczęście. Ale Gwen – podróżniczka w czasie mimo woli – musi wziąć się w garść, chociażby po to, żeby przeżyć. Nici intrygi z przeszłości także dziś splatają się w zabójczą sieć. Złowrogi hrabia de Saint Germain jest bardzo bliski swego celu: Gwendolyn musi stanąć do walki o prawdę, miłość i własne życie.
Droga Kerstin Gier... Znajdę cię i zrobię z tobą to samo co twoja trylogia zrobiła z moim sercem....
Cóż, całą trylogię zakończyłam jeszcze w zeszłym roku ale... Do tej pory nie umiem się pozbierać po tym, co autorka zrobiła z moim sercem. Wszystkie trzy tomy sprawiły, że pokochałam styl pisania Kerstin, jej humor, to, jak przedstawiła bohaterów i akcję... Ale też wyrwały, złamały, podeptały, rozerwały, uwięziły i zniewoliły moje biedne czytelnicze serducho... ono krwawi...
Po przeczytaniu "Błękitu Szafiru" od razu sięgnęłam po kolejny tom. Całą
trylogię uważam za rewelacyjną, jednak to zieleń najbardziej podbiła
moje serce.
Od samego początku zaintrygowały mnie zarówno tytuły książek jak i ich fabuły. I chociaż na początku byłam z deczka sceptycznie nastawiona do trylogii ze względu na to, że opowiadała o podróżach w czasie to jednak się nie zawiodłam. Ba! Wręcz zakochałam się we wszystkich tomach "Trylogii Czasu". Warto też dodać, że ze względu na to, iż książki były prowadzone w narracji pierwszoosobowej łatwiej było mi wyobrazić sobie niektóre sytuacje.
Od samego początku polubiłam większość postaci tj; Leslie, pana Bernharda, ciocię Mady, madame Rossini (i ten jej cudowny francuski akcent "magnifique") rodzeństwo Gwenny no i oczywiście samą Gwendolyn. Natomiast miałam wątpliwości co do Gideona, ponieważ jego zachowanie było trochę gburowate, aroganckie, niegrzeczne i w ogóle ahmwt... Co do Gideona; po przeczytaniu błękitu miałam ochotę "dać mu w pysk" za jego zachowanie ale przeszło mi mniej więcej w połowie książki, gdy dowiedziałam się jak to jest naprawdę.
Uważam, że książka była doskonałym zwieńczeniem całej trylogii, jednak chciałabym, żeby znalazło się w niej troszeczkę więcej informacji o tym jak to było z Gwen i Gideonem. Czytając epilog miałam jedno ważne pytanie na które niestety nie znam odpowiedzi a mianowicie;
SPOILER!!!:
Od samego początku zaintrygowały mnie zarówno tytuły książek jak i ich fabuły. I chociaż na początku byłam z deczka sceptycznie nastawiona do trylogii ze względu na to, że opowiadała o podróżach w czasie to jednak się nie zawiodłam. Ba! Wręcz zakochałam się we wszystkich tomach "Trylogii Czasu". Warto też dodać, że ze względu na to, iż książki były prowadzone w narracji pierwszoosobowej łatwiej było mi wyobrazić sobie niektóre sytuacje.
Od samego początku polubiłam większość postaci tj; Leslie, pana Bernharda, ciocię Mady, madame Rossini (i ten jej cudowny francuski akcent "magnifique") rodzeństwo Gwenny no i oczywiście samą Gwendolyn. Natomiast miałam wątpliwości co do Gideona, ponieważ jego zachowanie było trochę gburowate, aroganckie, niegrzeczne i w ogóle ahmwt... Co do Gideona; po przeczytaniu błękitu miałam ochotę "dać mu w pysk" za jego zachowanie ale przeszło mi mniej więcej w połowie książki, gdy dowiedziałam się jak to jest naprawdę.
Uważam, że książka była doskonałym zwieńczeniem całej trylogii, jednak chciałabym, żeby znalazło się w niej troszeczkę więcej informacji o tym jak to było z Gwen i Gideonem. Czytając epilog miałam jedno ważne pytanie na które niestety nie znam odpowiedzi a mianowicie;
SPOILER!!!:
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Lucy i Paul
spodziewali się kolejnego dziecka i przybrali nazwisko Bernhard, czy
tylko mi się wydaje, że to jest w jakimś stopniu powiązane z panem
Bernhardem? No nic, raczej nie poznam odpowiedzi na to pytanie...
KONIEC
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czytając końcówkę "Zieleni szmaragdu" był taki moment w którym płakałam jak bóbr, bardziej niż kiedykolwiek czytając jakąkolwiek inną książkę. Pewnie niektórzy od razu domyślili się o co chodzi ale nie chciałabym zdradzać szczegółów ze względu na osoby, które mogły jeszcze nie dojść do tego fragmentu (podpowiem tylko, że chodzi tu o scenę, która rozgrywała się pomiędzy Gweeny, Gideonem a panem Withmanem). Po prostu kiedy czytałam ten fragment musiałam na chwilę przerwać, odstawić książkę, przejść się po pokoju i oczywiście wziąć chusteczki, dopiero potem wróciłam do czytania...
Książka zostawia po sobie ślad w sercu czytelnika i nie można się po niej pozbierać. U mnie wystąpiło tutaj zjawisko bardzo silnego kaca książkowego i przez ponad tydzień nie mogłam zacząć żadnej innej książki ponieważ cały czas tkwiłam w świecie "Trylogii Czasu"
Cała trylogia jest jak najbardziej godna wszelkiego polecenia dla każdego. Nie ważne, czy jesteś miłośnikiem podróży w czasie czy nie - ja nie byłam a książki mnie zachwyciły. Czytając je po prostu zapominałam o otaczającej mnie rzeczywistości i "nurkowałam" w świecie książki. Naprawdę bardzo bardzo polecam, a gdyby się dało dałabym ocenę 11/10lub nawet więcej :)
KONIEC
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czytając końcówkę "Zieleni szmaragdu" był taki moment w którym płakałam jak bóbr, bardziej niż kiedykolwiek czytając jakąkolwiek inną książkę. Pewnie niektórzy od razu domyślili się o co chodzi ale nie chciałabym zdradzać szczegółów ze względu na osoby, które mogły jeszcze nie dojść do tego fragmentu (podpowiem tylko, że chodzi tu o scenę, która rozgrywała się pomiędzy Gweeny, Gideonem a panem Withmanem). Po prostu kiedy czytałam ten fragment musiałam na chwilę przerwać, odstawić książkę, przejść się po pokoju i oczywiście wziąć chusteczki, dopiero potem wróciłam do czytania...
Książka zostawia po sobie ślad w sercu czytelnika i nie można się po niej pozbierać. U mnie wystąpiło tutaj zjawisko bardzo silnego kaca książkowego i przez ponad tydzień nie mogłam zacząć żadnej innej książki ponieważ cały czas tkwiłam w świecie "Trylogii Czasu"
Cała trylogia jest jak najbardziej godna wszelkiego polecenia dla każdego. Nie ważne, czy jesteś miłośnikiem podróży w czasie czy nie - ja nie byłam a książki mnie zachwyciły. Czytając je po prostu zapominałam o otaczającej mnie rzeczywistości i "nurkowałam" w świecie książki. Naprawdę bardzo bardzo polecam, a gdyby się dało dałabym ocenę 11/10lub nawet więcej :)
A wy? Czytaliście/słyszeliście o tej trylogii? Co sądzicie?
Czytałam trylogię, zaraz po premierze i czekałam na "Zieleń Szmaragdu" rok - najgorszy rok oczekiwania!
OdpowiedzUsuńKocham całą trylogię, choć nie ukrywajmy, jest napisana bardzo prostym językiem i jest dość przewidywalna. Ma jednak coś w sobie takiego, że poczułam do niej sympatię od pierwszych stron lektury! :)
Pozdrawiam!
zaczytana-iadala.blogspot.com
Uwielbiam tę trylogię i ubolewam, że praktycznie nigdzie nie można jej kupić. Swego czasu pożyczyłam ją od koleżanki i przeczytałam w niecałe dwa dni. Książki są niesamowite *_*
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam póki co tej serii aczkolwiek jeśli aż tak mocno polecasz, to chętnie bym ją przeczytała w wolnej chwili. Myślę, że by mnie wciągnęła i zainteresowała. Zwykle cenię sobie tak porywające lektury więc czemu nie? Pozostaje mi tylko ją zdobyć oraz znaleźć na nią czas ;)
OdpowiedzUsuńjeśli lubisz lekkie i wciągające książki to na pewno ci się spodoba :)
UsuńMoże i mnie zachwycą te książki :)
OdpowiedzUsuńZabrałam się za tę trylogię, gdy wszystkie części już wyszły i był do nich łatwy dostęp. Zakochałam się w tych książkach <3 Ale zawiodłam się na filmie, nie polecam go oglądać.
OdpowiedzUsuńJa akurat dowiedziałam się o trylogii dzięki obejrzeniu filmu, więc mam do niego sentyment... chociaż mam wrażenie, że zawiodę się na ekranizacji zieleni...
Usuńsama jestem ciekawa tego Bernarhda... Pewnie raczej nigdy tej tajemnicy nie poznamy :. A "Trylogię Czasu" uwielbiam i czekam na premierę filmu :)
OdpowiedzUsuńw takim razie możemy jedynie dumać nad bytem tajemniczego lokaja... :p
UsuńMam za sobą lekturę dwóch pierwszych części i po prostu je ubóstwiam!!! Nie mogę się doczekać, aż sięgnę po trzecią część i ubolewam, że nie posiadam własnych egzemplarzy :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i czekam na kolejne posty :*
Julka z julyinthebookland.blogspot.com
Kocham tą trylogię <3 I wielbię Xemeriusa :D
OdpowiedzUsuńkrzywerecenzje.blogspot.com
Tak, Xemi najlepszy <3
UsuńCo tu dużo pisać, uwielbiam całą Trylogię i co jakiś czas sobie ją odświeżam :) Xemerius zdobył moje serducho!
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Muszę przeczytać całą Trylogię, ale najpierw powinnam upolować pierwszą część... :)
OdpowiedzUsuńFajny szablon, zostaję na dłużej.
Buziaki,
StormWind z bloga cudowneksiazki.blogspot.com/
Dziękuję, miło mi to czytać :)
UsuńBardzo chciałabym przeczytać tą serię, wydaje się ciekawa, a recenzja tej części tylko mnie w tym utwierdza :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
BLOG-KLIK!