Tytuł: Dziedzictwo ognia Autor: Sarah J. Maas Seria: Szklany tron Tom: 3 Wydawnictwo: Uroboros Ilość stron: 565 Data przeczytania: 2016 Moja ocena: 10/10 Opis: |
Celaena Sardothien przeżyła już wiele – brutalne szkolenia, niewolę, turniej o pozycję Królewskiej Obrończyni… Tym razem jednak przyjdzie się jej zmierzyć z własnymi demonami, z ciężarem jej dziedzictwa. Aby uzyskać informacje – kluczowe w wojnie z okrutnym królem Adarlanu – musi nauczyć się panować nad ogniem, który nosi w sobie. Podczas gdy codziennie ćwiczy pod czujnym okiem nieśmiertelnego Rowana, król wciela w życie kolejne z jego mrocznych planów. Jednak i na dworze władcy zawiązują się sojusze, mające na celu zakończenie jego panowania i przywrócenie magii na kontynencie. Celaena, nieświadoma tego, co się dzieje w Rifthold, ma jeden cel – dostać się do legendarnego Doranelle, którym rządzi Maeve, i uzyskać odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Jak jej władca zdołał usunąć magię? Co zrobić, by ją przywrócić? Jednak opanowanie jej mocy to niejedyna rzecz, z którą będzie musiała się przedtem zmierzyć – król Adarlanu już o to zadbał. Czy dziewczynie uda się wyjść cało z koszmaru, jaki zgotował jej władca pozbawionego magii kontynentu? Co jeszcze planuje król? I jaki los czeka rebeliantów?
W głowie mam taki mętlik, że nie mam zielonego pojęcia od czego mogłabym zacząć... Więc zacznę może od początku.
Po przeczytaniu drugiego tomu wahałam się z tym, czy sięgać po trzeci, ze względu na to iż wtedy nie było jeszcze wiadomo na kiedy planowana jest data polskiej premiery czwartego tomu. A styl Sary J. Maas jest tak uzależniający, że wiedziałam, że jeśli przyjdzie mi długo czekać to chyba się rozpłaczę. Niestety - nie należę do ludzi cierpliwych i jak to ja, pochłonęłam tą książkę w jeden dzień (oczywiście czytałam z przerwami). Co więc mogę o niej powiedzieć?
Spaliłby bibliotekę, miasto, a nawet cały świat, gdyby go o to poprosiła. Na tym właśnie polegała ich więź, scementowana krwią, zapachem o czymś innym, czego nie potrafiła nazwać, równie mocna jak ta, która łączyła jej rodziców, a pod pewnymi względami silniejsza.
O ile „Szklany tron" nieco mnie nudził na początku, to akcja się rozwinęła i ciężko mi było się od niego oderwać. „Korona w mroku" zaś była ciekawa od początku do końca. I co ja biedna mam powiedzieć o "Dziedzictwie ognia" skoro ta książka, pomimo swojej grubości została przeze mnie pochłonięta w kilka godzin? Rewelacja, to mało powiedziane.
Książka trzyma w napięciu od początku do końca, nie pozwala się oderwać i przede wszystkim przy niej nie zauważamy upływu czasu. Zaczęłam czytać ok 12:00, czytałam może z pół godziny, patrzę na zegarek a tam co? 15:00. No i ja się pytam jak autorka to robi? Z każdym kolejnym tomem, z każdą kolejną jej powieścią wydaje mi się, że poprzeczka jest tak wysoka, iż pani Maas nie zdoła jej przeskoczyć. Jednak kiedy zabieram się za kolejny tom stwierdzam, że autorka nie tylko ją przeskoczyła ale i wybiła o połowę do góry. Każdy tom, każda kolejna część - sprawiają, że nie chce się od nich odrywać, przez cały czas chce się być w ich świecie, najlepiej tam zostać. Na koniec mamy zakończenie, które rozpiernicza system i bam! Musimy czekać na kolejny tom. A czekanie po czymś takim zawsze się ciągnie i ciągnie, i ciągnie, i jego końca nie widać. Po prostu rewelacja.
No dobra, powiedziałam wam czego możecie się spodziewać po książkach Sary J. Maas. Wiecie już, że wbijają w fotel i zapełnią wasze myśli. Wiecie też, że nie da się od nich oderwać. I co robić w sytuacji gdy w trakcie czytania, gdzieś w środku lub gdziekolwiek indziej pojawia się taki zwrot akcji, że mamy istną mieszankę wybuchową emocji? No ba. Miałam tak przy każdym tomie, zwłaszcza przy „Dziedzictwie ognia". Jest pewna sytuacja, wszystko pięknie, ładnie ale nie! Nie może tak zostać, Autorka po prostu znęca się emocjonalnie nad czytelnikiem... Mało książek wywołało we mnie tyle emocji co trzy tomy „Szklanego tronu" + dodatek. A już na pewno żadna nie sprawiała, że płacz przechodził w złość, złość we frustrację, a frustracja w kolejne paczki zamoczonych chusteczek. Oj nie, takie rzeczy tylko u Sary J. Maas.
By zniszczyć potwora, wcale nie potrzeba innego potwora. Potrzeba światła, które przegna mrok.
Jeśli ktoś śledzi mojego bloga, mógł zaobserwować, że często podchodzę bardzo emocjonalnie do książek i ich recenzji. Często pisząc o czymś sama po raz kolejny przeżywam różne emocje jakie towarzyszyły mi podczas czytania. Myślę, że ci częstsi czytelnicy o tym wiedzą i mam nadzieję, że im to nie przeszkadza. :p Jeśli odnieśliście wrażenie, że tym razem przesadzam, to powiem wam jedno - marsz do biblioteki, księgarni czy gdziekolwiek indziej i już czytać mi te książki. Naprawdę. Sama nie wierzyłam, że mogą być tak dobre dopóki nie przekonałam się na własnej skórze.
Podsumowując:
Jeśli spodobały wam się poprzednie tomy „Szklanego tronu", to nie ma opcji, nie da rady, żebyście zawiedli się na „Dziedzictwie ognia". Książka jest pełna intryg, tajemnic, walki o przetrwanie, bardzo interesującego fae ^^ i magii. A mówiąc "magia" mam na myśli nie tylko czary itp. Nie, to styl autorki, ta atmosfera panująca w książce, bohaterowie - to wszystko sprawia, że mamy wrażenie iż książka zawiera magię. Jeśli przesłodziłam, to przepraszam ale Sarah J. Maas dotarła na pierwsze miejsce moich ulubionych autorek już po pierwszym tomie i mam wrażenie, że na zawsze pozostanie w moim czytelniczym serduszku. Już nie mogę się doczekać kiedy czwarty tom wpadnie w moje ręce. Wtedy mnie nie ma, bo naprawdę, wiem z własnego (choć może nie do końca) doświadczenia, że kiedy czytam książki tej pani, nie można się ze mną skontaktować.
Jeśli spodobały wam się poprzednie tomy „Szklanego tronu", to nie ma opcji, nie da rady, żebyście zawiedli się na „Dziedzictwie ognia". Książka jest pełna intryg, tajemnic, walki o przetrwanie, bardzo interesującego fae ^^ i magii. A mówiąc "magia" mam na myśli nie tylko czary itp. Nie, to styl autorki, ta atmosfera panująca w książce, bohaterowie - to wszystko sprawia, że mamy wrażenie iż książka zawiera magię. Jeśli przesłodziłam, to przepraszam ale Sarah J. Maas dotarła na pierwsze miejsce moich ulubionych autorek już po pierwszym tomie i mam wrażenie, że na zawsze pozostanie w moim czytelniczym serduszku. Już nie mogę się doczekać kiedy czwarty tom wpadnie w moje ręce. Wtedy mnie nie ma, bo naprawdę, wiem z własnego (choć może nie do końca) doświadczenia, że kiedy czytam książki tej pani, nie można się ze mną skontaktować.
Zaprzysięgam cię, Aelin. I pójdę za tobą choćby na śmierć.
Czytaliście tą książkę? Cokolwiek Sary J. Maas, dajcie znać w komentarzach :) A jeśli będziecie chcieli mogę zrobić małe spoilerowe "pogaduchy" o całej serii i wymienimy się poglądami :)
Tak przy okazji - u góry bloga pojawiła się ankieta, zapraszam do zerknięcia :)
Zastanawiam się nad kupieniem pierwszego tomu, bo ciągle zbiera świetne opinie. Chociaż po przeczytaniu pierwszej strony ciągle nie mogę się zdecydować. Na półce czeka na mnie jednak Dwór cierni i róż tej autorki. Mam nadzieję, że sie nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
SzumiąBooki
Jak już wspominałam w recenzji pierwszego tomu - pierwsze strony mogą być nudzące ale warto się przez nie przemęczyć bo potem wszystko jest świetne :)
UsuńMasz rację :) Pierwsze 50 stron było męczarnią ale później się wciągnęła
UsuńOj chyba nie dla mnie :) Ale może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Książkomania
Czytałam wszystkie i jestem pod wrażeniem:). Seria bardzo mi przypadła.
OdpowiedzUsuńW ankiecie już głosowałam, a za serię ,,Szklany miecz'' mam zamiar się zabrać jak będzie w bibliotece, bo aktualnie zamawiać będę inne książki :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie napisane przez autorkę książki. Sarah stwarza fantastyczne postacie, które szybko zdobywają moje serce. Rowan, Chaol, Dorian, Aelin - oni wszyscy pozostaną ze mną na zawsze. Jej książki pochłaniam w ciągu dnia - po prostu nie mogę się od nich oderwać. Jestem ciekawa co Sarah wymyśli w następnej części :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWszędzie słyszę o tej seri, i chyba w końcu będę ,musiała ją przeczytać;)
OdpowiedzUsuńJeszcze długo będziemy o niej słyszeć :) Jest niesamowita
Usuń"Dziedzictwo..." oceniłam na 9 gwiazdek, bo wiedziałam, że "Królowa cieni" zgarnie ich więcej :) I miałam rację :) Zgadzam się z Tobą, Sarah J Maas zdecydowanie wie jak pisać, żeby czytelnik nie mógł odłożyć książki.
OdpowiedzUsuń