piątek, 25 listopada 2016

„Trzeciego tomu nie będzie" - czyli moich słów kilka o tym, jak brak promocji robi swoje, a potem obrywa się czytelnikom...

Witajcie, dzisiaj przychodzę do Was z postem pisanym całkowicie na żywca, gdyż właśnie dowiedziałam się, że seria "Niezwyciężona" od Marie Rutkoski, wydawana pod szyldem Feerii Young nie będzie miała swojej polskiej kontynuacji. Tak NIE BĘDZIE TRZECIEJ CZĘŚCI, co zostało już oficjalnie potwierdzone. Na nic się zdały prośby i zainteresowanie - seria się nie sprzedała, nie zostanie wydana.




Jeśli pojawi się takie oto cuś: „*" oznacza to, że na samym dole posta pojawiła się moje dopiska do tematu.

 Na samym wstępie chciałabym również wspomnieć, że mam u siebie na półce obydwa tomy, to jest: „Pojedynek" i „Zdradę". Od zakończenia lektury drugiego tomu chodziłam jak na szpilkach, czekając na chwilę, kiedy to dowiem się czegoś o premierze książki. I co? I nic. Dzisiaj na jednej z grup pojawiła się informacja od pewnej pani, która napisała do owego wydawnictwa z prośbą o wyjaśnienie. Zacytuję Wam odpowiedź:

"Pani Katarzyno, poniżej załączam oficjalny komunikat w sprawie kontynuacji serii "Niezwyciężona":
Kochani, w związku z dużą ilością zapytań przyspieszyliśmy proces decyzyjny w sprawie serii "Niezwyciężona". Dotarły do nas niepokojące sygnały, że już wcześniej, na książkowych forach dyskusyjnych, oficjalnie wypowiedzieliśmy się na temat kontynuacji trylogii. Dotychczas nie wypowiadaliśmy się w tej sprawie i nie udzielaliśmy wypowiedzi na stronach czy forach, dlatego jeśli zauważyliście takie komentarze, pisane w naszym imieniu, będziemy wdzięczni za linki, abyśmy mogli to zweryfikować.
Sprzedaż pierwszego tomu serii "Niezwyciężona" nie była spektakularna; w związku z tym decyzja o wydaniu drugiego tomu była dla nas trudna - mieliśmy świadomość, że może wygenerować kolejne straty. Niestety, czarny scenariusz się spełnił i tak właśnie się stało - sprzedaż drugiego tomu była tak niska, że nie pokryła nawet kosztów tłumaczenia, nie wspominając o redakcji, korekcie, składzie i w końcu druku - to ogromne kwoty. Mieliśmy nadzieję, że sprzedaż serii wzrośnie, ale od miesięcy sprawa wygląda tak samo kiepsko.
Rozumiemy Wasze stanowisko, a nawet je podzielamy - dla nas niedokończona seria jest tak samo rozczarowująca, jak dla Was, a decyzja o zakończeniu trylogii na drugim tomie jest bodaj jedną z najtrudniejszych decyzji w naszej branży - o tyle trudna, że musimy kierować się nie tylko sercem (to nasze marzenie, bo podobnie jak Wy, kochamy książki i podchodzimy do naszej pracy z ogromną pasją), ale także kalkulacjami. Ogromnie przepraszamy, że sprawiliśmy Wam zawód, ale jednocześnie prosimy Was o wyrozumiałość, mając na uwadze powyższe fakty.
W razie dodatkowych pytań - pozostajemy do Waszej dyspozycji poprzez skrzynkę na Facebooku."

  I mniej więcej tak to wygląda.

 Nie wiem jak było/jest z Wami, ale do tej pory Feeria Young było moim ulubionym wydawnictwem. I nie chodzi tutaj o żadne konkursy, promocje i rzeczy w tym stylu. Po prostu było to jedno z pierwszych wydawnictw, z jakimi w ogóle miałam styczność. Mieli dobry kontakt z czytelnikami, wydawali naprawdę ciekawe książki, a najwięcej książek na swojej półce, jeśli chodzi o wydawców - mam właśnie od nich (nie dosłownie, po prostu wydane przez Feeria Young). Coś się zaczęło psuć. Nie będę odchodzić od tematu, bo tutaj nie jest to ani trochę potrzebne. Sam przykład serii "Niezwyciężona" mówi przez się. Pamiętam, jak usłyszałam o niej po raz pierwszy. Mignęła mi gdzieś ta piękna okładka i po prostu się zakochałam. Potem zapoznałam się z treścią i zakochałam się ponownie, co zresztą możecie zobaczyć zerkając do recenzji "Pojedynku" <klik> i "Zdrady" <klik>. Jednak nie o to tutaj chodzi.

 Najbardziej zainteresowała mnie znikoma promocja książek, a właściwie prawie jej brak. O ile do pierwszego tomu jako-tako się przyłożyli, tak o drugim była cisza. Dosłownie. Pamiętam, że może tydzień przed premierą wspomnieli o niej "przy okazji" na fanpejdżu na fb, potem jeden, góra dwa posty w dzień premiery i dzień po. A potem cisza. Nic. Żadnych postów z książką związanych, żadnych zachęcających cytatów. Po prostu zero. Nic. Null. A przecież wystarczyłoby zastosować tutaj efekt czystej ekspozycji i książka już byłaby widziana*. Zapewniam, że jest wiele osób, czy to prywatnych, czy blogerów, którzy na pewno zgodziliby się coś o niej wspomnieć, tu zamieścić zdjęcie, tam recenzję - ZA DARMO. Bo przecież nam, blogerom o to chodzi - żeby wspierać czytelnictwo i niedoceniane książki. Założę się, że wiele osób w życiu nie słyszało ani o żadnej "Niezwyciężonej". I teraz pytanie - jakim cudem coś, co NIE JEST PROMOWANE w żaden sposób (bo nie mówię tutaj od razu o wywieszaniu bilbordów i zalepianiu miast pierdyliardem ulotek i plakatów, jak to było np. w wypadku Grey'a, który podobno w cale nie jest dobrą książką, a sprzedaje się - albo sprzedawał - rewelacyjnie, bo wszędzie były jego reklamy** - i co, dało się? Dało.), miałoby się dobrze sprzedać? Logicznym jest to, że jeśli nigdy wcześniej nie widziałam czegoś na oczy - nie kupię tego i kropka. Ewentualnie wykrzyknik. Średnik, czy cokolwiek, co Wam tutaj pasuje.

 Takie coś - niedokończone serie - jest po prostu brakiem szacunku do czytelnika. Rozumiem - nie sprzedało się. I nie jest to wina czytelników – że nie słyszeli o książce, a po prostu braku lepszej promocji. Ja rozumiem, że na każdą książkę wydawnictwo ma przeznaczony konkretny budżet. Wiem, rozumiem i w ogóle. Jednak nie chce mi się wierzyć, by ktoś stwierdził, że skoro książka jest dobra, to sama się wypromuje. Nie, nie. Najpierw ktokolwiek musi o niej usłyszeć więcej niż raz. I mówię to jako osoba, która siedzi w książkach od dłuższego już czasu.
A czy ktoś o tej książce słyszał w chwili, kiedy była wydawana? No cóż, ktoś na pewno. I nie wątpię, że mogło to być kilkaset, a nawet kilka tysięcy osób. Jednak najwidoczniej było to za mało,


 I znając życie, kiedy tylko ludzie zorientują się, że takie książki jak "Pojedynek" i "Zdrada" w ogóle istnieją, będą już tak łatwo dostępne jak "Trylogia czasu" od Kerstin Gier, "Cinder", czy inne książki, które odniosły niesamowity sukces na rynku wydawniczym po swojej "śmierci".


 No dobra. Powiecie mi, że tak nudzę i nudzę, a końca tej bredoty nie widać. Otóż ja się już dzisiaj dość nadenerwowałam, przy okazji pozdrawiam Q z bloga Drzwi do innego wymiaru i Sylwię z My Books My Life***, które podobnie jak ja, były tą serią zauroczone i nie będą miały możliwości zdobyć papierowego egzemplarza trzeciego tomu w polskiej wersji językowej. Chciałabym zaprosić Was do dyskusji pod tym postem, czy też na fanepage'u, gdzie też wstawię do niego link, ponieważ naprawdę zależy mi na poznaniu Waszego zdania na ten temat. Nie koniecznie musi się on kręcić akurat wokół serii "Niezwyciężona". Pogadajmy tak ogólnie.


Chciałam to tylko jeszcze raz podsumować, gdyby ktoś nie załapał mojej paplaniny, którą pisałam teraz, na pełnym spontanie

  • Feeria Young jest wydawnictwem MŁODZIEŻOWYM, więc powinni wiedzieć, jak taką młodzieżówkę wypromować. Mają to kilkuletnie doświadczenie i metodą prób, i błędów powinni nauczyć się czegoś o owym efekcie czystej ekspozycji. Nie chcę tutaj nikogo obrazić. Po prostu jako czytelnik czuję się nieco urażona faktem, o którym tutaj mowa, chociaż no dobra – zysk, rozumiem.
  • Kolejny raz ględzenie o promocji: jeśli wydawnictwo nie ma funduszy na właściwe wypromowanie książki, niech stara się robić to poprzez social-media i blogerów. Jeśli jest tak źle, że nawet egzemplarze recenzenckie są wielkim kosztem, można wysłać e-booka. Zorganizować specjalny konkurs typu "tydzień z daną książką", gdzie na koniec np. dwie osoby ową powieść wygrają - takie akcje naprawdę cieszą się popularnością. Wrzucać zdjęcia i cytaty na media społecznościowe. Zrobić zakładki promujące daną powieść, które można dodawać do każdego zakupu bezpośrednio w księgarni wydawnictwa. Popytać blogerów, czy nie zechcieliby pomóc - wątpię, by po prostu chamsko odmówili, lepiej - być może ktoś naprawdę się zainteresuje. Dzisiejsza technologia daje tak wiele możliwości...
  • Rozumiem, że tłumaczenie i korekta jest droga. Że to są koszty. Ale chyba naprawdę nie warto zaczynać z jakąś serią, jeśli nie ma się na nią funduszy i "może jakoś to będzie". Bo na dłuższą metę niestety nie będzie.
  • Nie zdziwię się, jeśli za jakiś czas w sieci, np. na chomiku pojawi się nieoficjalnie tłumaczenie książki. Jeśli wydawnictwo na pewno jej nie wyda, znajdą się osoby, które przetłumaczą ją za darmo, nawet jeśli jakość nie będzie powalać, ponieważ chcą one umożliwić osobom nieznającym na tyle dobrze języka angielskiego, przeczytanie tej książki. Na pewnej grupie na fb już zaczął zbierać się skład, a ja nie zamierzam się w to wtrącać, bo toczy się tutaj takie jedno wielkie błędne koło.

To na dzisiaj tyle moich bzdur. Piszę ten post pod wpływem emocji i naprawdę jest mi przykro, z powodu tego, czego się dowiedziałam. Więc proszę o wybaczenie ewentualnych błędów. Dajcie znać, co sądzicie, bo ja jestem po prostu załamana. NAPRAWDĘ. Miałam wielkie nadzieje wobec tej książki. Niestety. Nie wyszło. I jest mi po prostu przykro z tego powodu. Co prawda jeśli się uprę, na pewno kupię ebooka w oryginale na amazonie, czy gdzieś indziej, ale są ludzie, którym ciężko czytać po angielsku, lub w ogóle nie potrafią i niestety nie będą mogli "legalnie" poznać zakończenia serii.




* - w tym momencie chciałabym pozdrowić Marthę z Secret Books, dzięki której dowiedziałam się, że takie coś w ogóle istnieje. A dla tych nie-wiedzących wikipedyczne wyjaśnienie terminu:

W psychologii efekt czystej ekspozycji (ang. mere exposure effect), nazywany również efektem samej ekspozycji to zjawisko polegające na zmianie ustosunkowania afektywnego wobec obiektu na skutek zwiększenia liczby kontaktów z nim bez konieczności świadomego rozpoznawania bodźca.
** tu również mogę Was odesłać do Marthy, na jej vloga i filmik o bestsellerach <klik>

***linki do blogów dziewczyn: Q - <klik>, Sylwia <klik>


EDIT: Z najnowszej wiadomości, jaką otrzymałyśmy od wydawnictwa w kwestii zmiany decyzji, jest to, że jest ona całkowicie ostateczna i koniec. Jestem zła, jak nie wiem co i chyba jedyne, co mi pozostaje, to kupić sobie tą książkę w oryginale :/

Jeśli przeczytałeś/aś mój post zostaw po sobie jakiś ślad :)
Z chęcią poznam wasze opinie na dany temat.
Nie musisz spamować linkami, odwiedzam każdego, kto zaciekawi mnie komentarzem lub po prostu stałych czytelników :)

SZABLON WYKONANY PRZEZ RONNIE