środa, 17 sierpnia 2016

#31 „Ember in the Ashes. Imperium Ognia" - Sabaa Tahir

Spodziewałam się, że ta książka będzie dobra, że mi się spodoba. Spodziewałam się nawet, że ją polubię i zaopatrzę w kolejny tom kiedy zostanie wydany. Jednak nie spodziewałam się tego, co tutaj dostałam.

Tytuł: Ember in the Ashes. Imperium ognia
Autor: Sabaa Tahir
Seria: An Ember in the Ashes
Tom: 1
Wydawnictwo: Akurat
Ilość stron: 510
Data przeczytania: lipiec 2016
Moja ocena: 9/10
Opis:
Zapierająca dech w piersi historia o honorze, miłości, poświęceniu i walce o wolność, która podbiła serca młodych czytelników na całym świecie.

Laia należy do kasty Uczonych – w bezwzględnym Imperium tacy jak ona są zepchnięci na margines, stale inwigilowani i prześladowani. Aby ocalić brata oskarżonego o zdradę, dziewczyna wstępuje w szeregi buntowników i wyrusza ze śmiertelnie niebezpieczną misją do gniazda zła: zostaje niewolnicą w Akademii szkolącej najwierniejszych, najbardziej bezwzględnych żołnierzy Imperium.

Jednym z nich jest Elias. Choć należy do wyróżniających się studentów , w jego sercu narastają wątpliwości, czy rola okrutnego egzekutora jest rzeczywiście tą, jaką chce odgrywać przez całe dorosłe życie. Przypadkowe spotkanie dwojga młodych ludzi nie tylko całkowicie odmieni ich losy, lecz także wstrząśnie posadami świata, w którym oboje żyją.
Moja recenzja:



Znacie to uczucie, kiedy przez długi czas polujecie na jakąś książkę, a kiedy wreszcie ją zdobędziecie, boicie się po nią sięgnąć? Albo jakaś książka leży u was na półce już któryś miesiąc z kolei, a wy nadal ją pomijacie? Właśnie tak miałam przy tym tomie. Cóż, do czasu...
Może to i dziwne, ale ilekroć mam taką sytuację, okazuje się później, że książka była o wiele lepsza niż się spodziewałam. Lepiej. Przerosła moje oczekiwania. 

Życie składa się z wielu momentów, które nic nie znaczą. A potem któregoś dnia nadchodzi chwila, która wpływa na wszystkie dalsze wydarzenia.

 Nie wiem, czym jest to spowodowane, ale pokuszę się tu o stwierdzenie iż mam "szósty zmysł" do książek. Naprawdę. Zawsze, ale to zawsze, ilekroć odkładam na długo jakąś książkę, boję się ją czytać, pomijam ją na rzecz innych - okazuje się, że jest świetna, nawet rewelacyjna. 

No, ale co wam tutaj będę bredzić (to prawda!). Przejdźmy do konkretów:

...bezpieczeństwo to złudzenie, któremu nigdy nie ulegam.

 Książka posiada wiele ciekawych cytatów, część z nich zapadła mi w pamięć, choć może nie są jakieś... życiowe? Wybitnie mądre? Nie wiem jak mogę to nazwać. W każdym razie przygotujcie się na dużą ilość cytatów w tej recenzji, ponieważ mam zamiar pokazać wam moje ulubione ;)


Nie muszę wierzyć siły nadprzyrodzone, kiedy są gorsze rzeczy, które można spotkać nocą.

 Noc. To właśnie wtedy rozpoczyna się akcja tej powieści. Powiecie sobie - no i co z tego? Przecież pora dnia nie ma znaczenia. Jednak ja powiem, że ma.

Życie głównej bohaterki z dnia na dzień (albo raczej w ciągu nocy), zmienia się diametralnie. Traci rodzinę, jej brat zostaje oskarżony za zdradę, a ona ucieka.

Nie jestem dzielna. Jestem słaba i aż mnie mdli, kiedy udaję, że jest inaczej.
 To tutaj wszystko się zaczyna, tutaj dowiadujemy się więcej, o wspaniałym, choć nieco strasznym świecie wykreowanym przez autorkę. Poznajemy jego realia, brutalność. I kurczę blade, tutaj zostałam wciągnięta na długie godziny i od tego momentu nie zrobiłam ani jednej przerwy. 

 Pole bitwy to moja świątynia. Czubek miecza jest moim kapłanem. Taniec śmierci jest moją modlitwą. Kończący cios wyzwoleniem.

Książka pochłonęła mnie bez reszty, chociaż nie tego się spodziewałam. Spodziewałam się czegoś w rodzaju fantasy, a zważając na okładkę - fantasy historycznego, którego akcja toczy się w czasach ok starożytnych rzymian (tak, brawo ja, nie sprawdziłam nawet gatunku tej powieści). Przez pewien czas właściwie oczekiwałam tego momentu, kiedy główna bohaterka (lub bohater) ujawni jakąś swoja super moc i zmiecie z powierzchni ziemi tych, którzy mnie denerwowali. Małe rozczarowanie - tak się nie stało. Mimo tego, uważam, że ta powieść nie potrzebuje żadnej fantastyki aby wciągać (i mówię to ja, wielka miłośniczka książek fantasy wszelkiego rodzaju). Sam styl pisania autorki jest sam w sobie wspaniały i pokazuje, że ta pani ma wielki potencjał.

Z serca pustyni wieje silny wiatr i rozbija się o granitowe ściany akademii. Kiedy będę już martwy, nie będę tęsknił za tymi murami, ale na pewno zatęsknię za wiatrem i zapachami, które niesie z odległych miejsc, gdzie wolność można znaleźć za życia, nie trzeba jej szukać w śmierci.

 Dodatkowo muszę wspomnieć iż odniosłam wrażenie, że autorka nie wykorzystała w całości swojego potencjału. Lepiej. Nie mogę wyzbyć się myśli, że kolejne tomy będą jeszcze lepsze i właśnie dzięki temu nie mogę się ich już doczekać.

Lepszy lód niż ciepło. Lepsza siła niż słabość.

Świat wykreowany przez panią Tahir jest cudowny. Cudowny i straszny. Rządzi się swoimi, durowymi prawami i wierzcie mi na słowo - żyjąc w nim, nie chcielibyście komuś podpaść. I właśnie to mi się podobało. Wszystko było napisane prosto z mostu, nic nie było kadzone, lub koloryzowane, jak to zdarzało mi się już spotkać. Tak, spotkałam się z książką, której realia niby miały być brutalne, a wszystko zostało urozmaicone w ten sposób, że główna bohaterka była typową Mary Sue, skrzywdzoną przez los, która pragnęła zemsty i wszystko się jej udało, a po tym wszystkim nie pozostała jej nawet jedna blizna.

Ale wracając do tematu - właśnie brak tej kolorystyki i urozmaicenia sprawił, że tak łatwo było mi to sobie wyobrazić. Nawet pomimo Masek. Pomimo elitarnej... szkoły?
To wszystko sprawiło, że książka wciągała i czytało się ją przyjemnie. Oczywiście nie obyło się też bez złości i sprzecznych emocji, ale to tylko potwierdza to, że ten tom był naprawdę bardzo dobry.


Podsumowując:

Nie jestem jakąś wielką zwolenniczką tego typu książek. Zapewne dlatego, że do tej pory spotykałam się z ciekawymi pomysłami, jednak słabym wykonaniem.

W „Imperium ognia" obie te rzeczy były na równym poziomie. Zarówno sam pomysł, jak i treść nie zawiodły mnie w najmniejszym stopniu, a tylko sprawiły, że mam ochotę na więcej.

Najważniejsze jest jednak to, że nie wiem komu mogłabym polecić tę książkę. Więc powiem wam tak - jeśli spodobał wam się opis, moja recenzja was przekonała (no chyba, że jest tak zagmatwana, że nie da się jej czytać), to po prostu PRZECZYTAJCIE JĄ. Jestem przekonana, że w większości przypadków spodoba się wam i chyba to jest najważniejsze.


Dajcie znać, co myślicie (i czy w ogóle coś z tego jest zrozumiałe. Ostatnio źle mi się pisze recenzje w dzień, łatwiej idzie w nocy)...
Jeśli przeczytałeś/aś mój post zostaw po sobie jakiś ślad :)
Z chęcią poznam wasze opinie na dany temat.
Nie musisz spamować linkami, odwiedzam każdego, kto zaciekawi mnie komentarzem lub po prostu stałych czytelników :)

SZABLON WYKONANY PRZEZ RONNIE