PORYWAJĄCY THRILLER... ALE CZY ABY NA PEWNO?
Nie wiem jak Wy, ale ja ostatnio zapragnęłam stopniowo zapoznawać się z gatunkiem książki, jakim jest thriller. A żeby wejść w te głębsze, bardziej "dorosłe i poważne" powieści, postanowiłam najpierw zacząć od tych młodzieżowych i wiecie co? Myślę, że to była super decyzja. Najpierw natrafiłam na rewelacyjne "Black ice" od Fitzpatrick <recenzja>, potem była jeszcze jedna książka, której tytułu na złość nie umiem sobie przypomnieć, no i teraz "Outliersi", czyli pierwszy tom serii o tym samym tytule.
Jeśli chodzi o tę książkę, w okolicach jej wydania, było o niej naprawdę głośno. A przynajmniej ja ciągle ją gdzieś widziałam. A to konkurs tu, reklama tu, a to recenzja po raz n-ty... No rzygać mi się nią chciało po pewnym czasie. Wybaczcie, ale tak właśnie na mnie działa nadmiar jednej i tej samej powieści. Jeśli widzę ją za często, maleją szanse na to, że ją przeczytam, no chyba, że czekam na nią już od długiego czasu... mniejsza o to. W każdym razie: moje początkowe chęci na zapoznanie się z tą historią zniknęły równie szybko, jak szybko się pojawiły i dopiero teraz udało mi się ją przeczytać. Co z tego wyszło?
No w sumie niewiele. To znaczy nie zrozumcie mnie źle, książka była naprawdę dobra, jednak była tylko wstępem do prawdziwej akcji. A przynajmniej taką mam nadzieję. Do tej pory poznaliśmy tylko głównych bohaterów, przeżyliśmy kilka bardzo zaskakujących zwrotów akcji, no i wisienka na torcie - dowiedzieliśmy się kim są outliersi. Tylko tyle, lub aż tyle, jak kto woli. Ogólnie książka wypadła dobrze, jednak przez moją długą przerwę w jej czytaniu (pond dwa! miesiące), mogła wypaść słabiej, niż gdybym czytała ją jednym tchem. Przejdźmy dalej.
I to tak dosłownie. W jednej chwili wydaje nam się, że coś jest oczywiste, a w następnej siedzimy z otwartymi ustami, nie mogąc uwierzyć w to, co zafundowała nam autorka. Przez całą powieść tyle się działo, że mam bardzo mieszane uczucia. Momentami akcja była naprawdę Francja elegancja, pierwsza klasa, a w następnej chwili gwałtownie zwalniała i... to było chyba największym minusem. Albo plusem, jeśli komuś takie rzeczy się podobają. Ja osobiście średnio przepadam za takimi skokami napięcia.
Postać głównej bohaterki nie jest jakaś mega fajna. To znaczy nie zrobiła na mnie wrażenia. Zazwyczaj staram się w jakiś sposób utożsamiać z głównymi bohaterami, a w wypadku Wyllie po prostu mi się nie udało. Zrażało mnie jej niezdecydowanie i ślepa wiara w to, co mówiły pewne osoby. Dosłownie ślepa. Kończyło się oczywiście na tym, że wszyscy byli zaskoczeni, jak to w ogóle mogło się stać, et cetera, et cetera jednak ja sama bywałam raczej zirytowana, aniżeli zaskoczona. Po prostu nie potrafiłam jej polubić.
Za to całym serduchem pokochałam Jaspera - drugiego z głównych bohaterów. I w sumie nie wiem dlaczego, ponieważ autorka raczej nie skupiała się na jego portrecie psychologicznym, bardziej na dialogach i reakcjach w różnych sytuacjach. I właśnie tego mi brakło. Rozbudowanych wewnętrznie, psychicznie postaci. W wypadku Wyllie nie było problemem dowiedzieć się, co siedzi w jej głowie, ponieważ to z jej perspektywy jest opisywana cała akcja, jednak jeśli chodzi o Jaspera i przyjaciółkę głównej bohaterki - po prostu brakło mi tej najważniejszej dla mnie rzeczy. O właśnie, rzeczona przyjaciółka. Ja nie wiem, co w sobie mają te thrillery młodzieżowe, ale ile ich przeczytałam (czyli niewiele), w każdym, dosłownie KAŻDYM z nich przyjaciółka głównej bohaterki jest do luftu. Dosłownie. W dodatku zapomniałam jak ma na imię, ale to chyba mówi samo za siebie. W każdym razie ta przyjaciółka była bystra jak woda w bajorze i miała tak głębokie wnętrze jak kałuża na pustyni. Naprawdę. Po prostu tragedia wśród tragedii przyjaźni. Zapatrzona w siebie, głupia, naiwna, z durnym przekonaniem, że jeśli ktoś powie, że jest wyjątkowa, to ona musi taka być... no po prostu aż chciało się ją zabić. Już dawno żaden bohater nie wywołał we mnie tyle negatywnych emocji, co ona. No może Tamlin z "Dworu cierni i róż" <recenzja> ale to już inna historia...
Dzisiejsza recenzja to jeden wielki niewypał, co widać po moim laniu wody w powyższych akapitach, więc postaram się to jakoś zwięźle sklecić.
Pomysł na fabułę był naprawdę genialny - swego rodzaju powiew świeżości w literaturze młodzieżowej - jednak gorzej z wykonaniem. Odniosłam wrażenie, że autorka dobrze wiedziała co chce osiągnąć i jej się to udało, jednak jak na mój gust nie poradziła sobie z kreowaniem bohaterów. Albo raczej ich portretów psychologicznych. Główna bohaterka irytowała, a jej przyjaciółka to zUo nieczyste (naprawdę, takiego człowieka to nic, tylko udusić poduszką przez sen :)), a poza tym reszta postaci była taka nijaka i jednowymiarowa. To największy minus.
Akcja raz przyspieszała, raz zwalniała, nigdy się dobrze nie rozpędzając, przez co książka nie miała w sobie "tego czegoś". Choć oczywiście zwroty akcji i główny wątek były jak najbardziej ciekawe. Całość wypadła dobrze, jednak czegoś mi zabrakło i mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie lepiej.
Tyle na dziś i do zobaczenia... mam nadzieję, że nie zrobię sobie kolejnej długiej przerwy :/
Tytuł: Outliersi
Autor: Kimberly McCreight
Tytuł oryginalny: The Outliers
Seria: Outliersi Tom: 1
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 384
Tłumaczenie: Piotr Kaliński
Moja ocena: 6.5/10
ISBN: 9788380153547
Dajcie znać co sądzicie ;)
No i przepraszam, że ostatnio ciągle mnie nie ma, ale przed wystawieniem ocen co chwila jakieś zabieganie, do tego zaczęłam remont w pokoju i po prostu ledwo znajduję nawet czas na czytanie, o pisaniu recenzji nie wspominając... No i zaczęłam knuć coś bardzoniedobrego i jeśli dobrze pójdzie, pierwsze efekty zaprezentuję Wam na początku czerwca. Oj, będzie się działo :D
No w sumie niewiele. To znaczy nie zrozumcie mnie źle, książka była naprawdę dobra, jednak była tylko wstępem do prawdziwej akcji. A przynajmniej taką mam nadzieję. Do tej pory poznaliśmy tylko głównych bohaterów, przeżyliśmy kilka bardzo zaskakujących zwrotów akcji, no i wisienka na torcie - dowiedzieliśmy się kim są outliersi. Tylko tyle, lub aż tyle, jak kto woli. Ogólnie książka wypadła dobrze, jednak przez moją długą przerwę w jej czytaniu (pond dwa! miesiące), mogła wypaść słabiej, niż gdybym czytała ją jednym tchem. Przejdźmy dalej.
NIGDY NIE WIADOMO, KTO JEST KIM
I to tak dosłownie. W jednej chwili wydaje nam się, że coś jest oczywiste, a w następnej siedzimy z otwartymi ustami, nie mogąc uwierzyć w to, co zafundowała nam autorka. Przez całą powieść tyle się działo, że mam bardzo mieszane uczucia. Momentami akcja była naprawdę Francja elegancja, pierwsza klasa, a w następnej chwili gwałtownie zwalniała i... to było chyba największym minusem. Albo plusem, jeśli komuś takie rzeczy się podobają. Ja osobiście średnio przepadam za takimi skokami napięcia.
Postać głównej bohaterki nie jest jakaś mega fajna. To znaczy nie zrobiła na mnie wrażenia. Zazwyczaj staram się w jakiś sposób utożsamiać z głównymi bohaterami, a w wypadku Wyllie po prostu mi się nie udało. Zrażało mnie jej niezdecydowanie i ślepa wiara w to, co mówiły pewne osoby. Dosłownie ślepa. Kończyło się oczywiście na tym, że wszyscy byli zaskoczeni, jak to w ogóle mogło się stać, et cetera, et cetera jednak ja sama bywałam raczej zirytowana, aniżeli zaskoczona. Po prostu nie potrafiłam jej polubić.
Za to całym serduchem pokochałam Jaspera - drugiego z głównych bohaterów. I w sumie nie wiem dlaczego, ponieważ autorka raczej nie skupiała się na jego portrecie psychologicznym, bardziej na dialogach i reakcjach w różnych sytuacjach. I właśnie tego mi brakło. Rozbudowanych wewnętrznie, psychicznie postaci. W wypadku Wyllie nie było problemem dowiedzieć się, co siedzi w jej głowie, ponieważ to z jej perspektywy jest opisywana cała akcja, jednak jeśli chodzi o Jaspera i przyjaciółkę głównej bohaterki - po prostu brakło mi tej najważniejszej dla mnie rzeczy. O właśnie, rzeczona przyjaciółka. Ja nie wiem, co w sobie mają te thrillery młodzieżowe, ale ile ich przeczytałam (czyli niewiele), w każdym, dosłownie KAŻDYM z nich przyjaciółka głównej bohaterki jest do luftu. Dosłownie. W dodatku zapomniałam jak ma na imię, ale to chyba mówi samo za siebie. W każdym razie ta przyjaciółka była bystra jak woda w bajorze i miała tak głębokie wnętrze jak kałuża na pustyni. Naprawdę. Po prostu tragedia wśród tragedii przyjaźni. Zapatrzona w siebie, głupia, naiwna, z durnym przekonaniem, że jeśli ktoś powie, że jest wyjątkowa, to ona musi taka być... no po prostu aż chciało się ją zabić. Już dawno żaden bohater nie wywołał we mnie tyle negatywnych emocji, co ona. No może Tamlin z "Dworu cierni i róż" <recenzja> ale to już inna historia...
TRZY PO TRZY, CZYLI PODSUMOWANIE
Dzisiejsza recenzja to jeden wielki niewypał, co widać po moim laniu wody w powyższych akapitach, więc postaram się to jakoś zwięźle sklecić.
Pomysł na fabułę był naprawdę genialny - swego rodzaju powiew świeżości w literaturze młodzieżowej - jednak gorzej z wykonaniem. Odniosłam wrażenie, że autorka dobrze wiedziała co chce osiągnąć i jej się to udało, jednak jak na mój gust nie poradziła sobie z kreowaniem bohaterów. Albo raczej ich portretów psychologicznych. Główna bohaterka irytowała, a jej przyjaciółka to zUo nieczyste (naprawdę, takiego człowieka to nic, tylko udusić poduszką przez sen :)), a poza tym reszta postaci była taka nijaka i jednowymiarowa. To największy minus.
Akcja raz przyspieszała, raz zwalniała, nigdy się dobrze nie rozpędzając, przez co książka nie miała w sobie "tego czegoś". Choć oczywiście zwroty akcji i główny wątek były jak najbardziej ciekawe. Całość wypadła dobrze, jednak czegoś mi zabrakło i mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie lepiej.
Tyle na dziś i do zobaczenia... mam nadzieję, że nie zrobię sobie kolejnej długiej przerwy :/
Tytuł: Outliersi
Autor: Kimberly McCreight
Tytuł oryginalny: The Outliers
Seria: Outliersi Tom: 1
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 384
Tłumaczenie: Piotr Kaliński
Moja ocena: 6.5/10
ISBN: 9788380153547
Dajcie znać co sądzicie ;)
No i przepraszam, że ostatnio ciągle mnie nie ma, ale przed wystawieniem ocen co chwila jakieś zabieganie, do tego zaczęłam remont w pokoju i po prostu ledwo znajduję nawet czas na czytanie, o pisaniu recenzji nie wspominając... No i zaczęłam knuć coś bardzo
Buziaki, Kinga ;*
Mimo wieku lubię od czasu do czasu sięgnąć po literaturę młodzieżową. Niekiedy jest ona znacznie lepiej napisana niż ta "dorosła". Podobnie jak Ty dopiero rozpoczynam swoją przygodę thrillerami, jednak wiem, że będę mieszać te "dorosłe" z "młodziezowymi". "Outliersi" są od premiery na mojej liście must read, więc mam nadzieję, że niebawem uda mi się po tę książkę sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńTa książka wylądowała na mojej liście Must Read, bo połączenie thrillera z literaturą młodzieżową to to, co naprawdę lubię. Nie miałam jednak takiej myśli, że MUSZĘ ją zdobyć TU I TERAZ, lecz po prostu przeczytam ją, kiedy znajdę ją w bibliotece i Twoja opinia mnie w tym utwierdziła. :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS
Mnie się podobała, czekam na kontynuację! <3
OdpowiedzUsuńaga-zaczytana.blogspot.com
Mamy podobne zdanie o tej książce :)
OdpowiedzUsuńSwego czasu było o niej głośno i jakoś nie miała ochoty jej czytać. Teraz, jeśli na nią trafię, to może się skuszę.
OdpowiedzUsuńJa mam nadzieje ze nie będzie kolejnej części. Książka była po prostu okropna. Zbyt dużo akcji, przesadna brutalność i beznadziejni bohaterowie. Zreszta recenzje możesz przeczytać u mnie . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszą książkę autorki i bardzo mi się spodobała. Przymierzałam się do przeczytania Outliersów, ale mnóstwo negatywnych opinii mnie odstraszyło. Po przeczytaniu Twojej recenzji postanowiłam, że dam tej książce szansę :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, a w wolnej chwili zapraszam do siebie zakladkadoksiazek.pl
Już od jakiegoś czasu chciałabym ją przeczytać, ale ciągle nie ma okazji ku temu ;P
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Szkoda, że nie sposób polubić bohaterki. Przyjemniej się czyta, kiedy postacie wywołują ciepłe emocje :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z negatywną recenzją tej książki. Muszę sama przeczytać, żeby się przekonać.
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Do tej pory trafiałam na bardzo pozytywne recenzje. Jeśli chodzi o ten gatunek książek to zdecydowanie uwielbiam Cobena. bezgraniczna, platoniczna literacka miłość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Wiedźmowo
Bardzo ciekawił i intrygował mnie opis, a że sama ostatnio daję szansę thriller'om to być może przeczytam :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Wszędzie dudnią o Outliersach, a ja jej jeszcze nie mam na półce... Hańba :D
OdpowiedzUsuń