Zapraszam Was na post z rodzaju tych, jakich jeszcze u mnie nie było ;) Co to takiego? No cóż, nietrudno się domyślić, iż jest to wywiad, ale będzie on wyjątkowy. Dlaczego? Po pierwsze: jest to pierwszy wywiad jaki kiedykolwiek pojawił się na blogu, więc okazja iście wyjątkowa. Po drugie: jego forma pozostaje tradycyjna, najpierw pytanie, potem odpowiedź, jednak pytania nie były zadawane przeze mnie, lecz przez Was, moich czytelników :D
Pomysł ów pojawił się w ramach wydarzenia – Wakacyjne Stosy Książek, które to odbywało się we wakacje, organizowane przeze mnie i Wiki z Tysiąc Zyć Czytelnika. Całość wypadła raczej słabo, ale nie o tym ten post, więc na tym zakończymy temat ;)
Pani Agnieszka Lis, autorka książek takich jak: „Karuzela", „Pozytywka", czy wznawianych w październiku „Jutro będzie normalnie" i „Samotność we dwoje", zgodziła się wziąć udział w tym całym przedsięwzięciu i tak oto odpowiedziała na Wasze prawie pięćdziesiąt(!!) pytań i uwierzcie mi, roboty z tym było niemało. Cały wywiad wyszedł dość długi, więc podzieliłam go na dwie części, dzisiaj zapraszam na część pierwszą, a druga pojawi się na dniach ;)
Mam nadzieję, że wszyscy, którzy zadali pytania będą zadowoleni z odpowiedzi, a ci, którzy o całej akcji dowiedzieli się dopiero teraz, będą wypatrywać kolejnych okazji, bo przyznam szczerze, że w przyszłości chciałabym zorganizować więcej podobnych rzeczy ;)
Bez zbędnego przeciągania, ZAPRASZAM!
*W poście podałam tylko imiona (wraz z pierwszą literą nazwiska) osób, które zadawały pytania
**Pytania zaznaczone są na czarno, a odpowiedzi autorki na fioletowo
Bez zbędnego przeciągania, ZAPRASZAM!
*W poście podałam tylko imiona (wraz z pierwszą literą nazwiska) osób, które zadawały pytania
**Pytania zaznaczone są na czarno, a odpowiedzi autorki na fioletowo
*Gośka B.
**1. Skąd pomysły na takie tytuły "Karuzela" czy "Pozytywka"? Mnie kojarzą się z dzieciństwem. Treści nie znam, bo nie czytałam, ale jestem ciekawa, czy tytuły nawiązują jakoś do treści? Więc skąd taki pomysł?
**1. Skąd pomysły na takie tytuły "Karuzela" czy "Pozytywka"? Mnie kojarzą się z dzieciństwem. Treści nie znam, bo nie czytałam, ale jestem ciekawa, czy tytuły nawiązują jakoś do treści? Więc skąd taki pomysł?
**Oczywiście, że nawiązują! Ale w sposób nieoczywisty. Miały prowokować do zastanowienia i nie być jednoznaczne. I to się chyba udało...
2. Czy miała Pani kiedyś chwilę, gdy chciała zrezygnować z pisania? Brak weny, wymagania wydawnictw czy brak czasu... Czym było to spowodowane? Jak Pani sobie z tym poradziła?
2. Czy miała Pani kiedyś chwilę, gdy chciała zrezygnować z pisania? Brak weny, wymagania wydawnictw czy brak czasu... Czym było to spowodowane? Jak Pani sobie z tym poradziła?
Nigdy. Bywa trudno, czasem nie chce mi się usiąść do komputera, jestem zmęczona, było też tak, że w pewnym okresie długo szukałam wydawcy. Jednak pisanie to jest to, co kocham robić, nigdy nie przeszło mi nawet przez myśl, by to zajęcie porzucić.
Agnieszka Sz.
1. Co Panią natknęło do napisania "Karuzeli" o chorej Renacie? Czy może miała już Pani taki przypadek w rodzinie, lub wśród znajomych? Czy po prostu chciała Pani ostrzec innych ludzi żeby o siebie zadbali?
Ze mną się Pani udało, bo po tej książce poszliśmy z mężem do lekarza i tylko dzięki temu wykryliśmy u męża wczesne stadium cukrzycy, a u mnie problemy z cholesterolem. Gdyby nie ta książka, to pewnie dalej lekarzy byśmy odkładali na "kiedyś" i nie wiadomo jak to mogłoby się skończyć. Dziękuję.
Historia Renaty i jej rodziny jest fikcyjna, ale inspirowana życiem. Osoba z mojego otoczenia zmarła trzy miesiące po diagnozie, zostawiając trójkę małych dzieci… Bardzo to przeżyłam, chociaż nie była to moja przyjaciółka. Zrozumiałam, że to może spotkać każdego, bez wyjątku.
Dlatego bardzo cieszę się, że wiele osób właśnie tak zareagowało. Wizytą u lekarza, badaniami. Sprawiła mi Pani radość pisząc to. To ja dziękuję.
Beata G.
Zanim zadam pytanie, lubię dowiedzieć się czegoś o pisarzu, do którego mam skierować swoje pytania! I w ten sposób dowiedziałam się, że jest Pani z wykształcenia muzykiem :) Pierwsze pytanie dotyczyć więc będzie mojej wielkiej pasji, jaką jest muzyka właśnie!
1. Jakiego rodzaju muzyki słucha Pani najczęściej, jaka jest miłością, inspiracją, ukojeniem albo motywacją do działania?<3
Jestem nudna przeokropnie – od zawsze słuchałam klasyki i tak mi pozostało. Wykształcenie na pewno odegrało tutaj ogromną rolę, ale nie bez znaczenia jest fakt, że ja po prostu tę muzykę kocham, i już ;-)
2. Jak to jest z tym pisaniem; czy to zrealizowane marzenia z dziecięcych lat, czy może jakiś splot życiowych okoliczności sprawił, że sięgnęła Pani po pióro? :)
Pozdrawiam.
2. Jak to jest z tym pisaniem; czy to zrealizowane marzenia z dziecięcych lat, czy może jakiś splot życiowych okoliczności sprawił, że sięgnęła Pani po pióro? :)
Pozdrawiam.
Dotknęła Pani dwóch moich pasji, muzyka i pisanie... To nie żaden przypadek. Po prostu nie wyobrażam sobie życia bez pisania. Pisałam jako kilkulatka, potem jako nastolatka. Pamiętam, z jaką łatwością przyszło mi napisanie pracy magisterskiej. Potem zarzuciłam czynne pisanie – życie mnie wchłonęło, pracowałam w korporacji, a to jest świat, w którym trudno o kreatywność i czas na hobby. Ale ta myśl ciągle była i nie dawała mi spokoju. Gdzieś w środku coś goniło: pisać, pisać! I jak w końcu zaczęłam pisać, to już nie mogę przestać ;-)
Sylwia W.
1. Tytuły książek "Pozytywka" i "Karuzela" nieodmiennie kojarzą mi się z wesołym miasteczkiem, zabawą, muzyką. Muszę przyznać, że nigdy nie byłam w takim miejscu, stąd moje pytanie: Wspomina Pani jakieś miłe chwile w swoim życiu, które wiążą się z wesołym miasteczkiem?
Wesołe miasteczko to świat dzieci. Z dorosłej perspektywy trochę kiczowaty, błyszczy tanią farbą, spod której wyłazi plastik, głośniki skrzeczą… ale to nie jest świat dla pełnoletnich. ;-) Dla dzieci jest bajkowy, magiczny i można tego dzieciom zazdrościć. Widzieć to, co się chce, widzieć dobro, czerpać zadowolenie… Gubimy to dojrzewając.
Z tym mi się kojarzy wesołe miasteczko - z nieposkromioną dziecięcą radością.
Nie mam w pamięci jakiś specjalnie istotnych zdarzeń z własnego dzieciństwa związanych z wesołym miasteczkiem, ale mam takie – i to dosyć świeże – z życia mojej rodziny. Ja się nudziłam w takim przybytku, dzieci były zachwycone i dla błysku w ich oczach warto tam było pojechać.
Dodam jeszcze, że tytuły moich książek są mało dosłowne, ale to pewnie Pani już wie…
Magda F.
1. W książce "Pozytywka" opisała Pani nienawiść do samego siebie. Skąd taki temat - miała Pani kiedyś z tym styczność? Jeśli tak, to jak Pani lub ktoś z pani bliskich lub znajomych sobie z tym poradził?
Cóż, wymyśliłam to… A może jednak nie do końca?
Myślę, że - niestety – każdy (lub prawie każdy) człowiek okresowo przeżywa takie emocje. One same w sobie nie są naganne, istotny jest sposób, w jaki sobie z nimi radzimy. Problem jest wtedy, gdy sobie nie radzimy… jak bohaterka Pozytywki. Uznałam, że jest to temat warty poruszenia.
Daniela J.
1. Jaka książka byłaby uznana przez Panią za książkę życia?
Rewelacyjne pytanie.
Oczywiście Mistrz i Małgorzata Bułhakowa – która to książka została właśnie wyrzucona z kanonu podstawowych lektur szkolnych. Aż szkoda dalej rozwijać temat.
Ola S.
1. Co sprawia, że na Pani twarzy pojawia się uśmiech?
Staram się, żeby niewiele trzeba było.
Staram się uśmiechać bez powodu.
Staram się uśmiechać do dzieci i do męża. Do ludzi, obok których przechodzę. Do własnych myśli.
A że nie zawsze wychodzi? Nie jestem, ideałem… chyba ;-)
Tak naprawdę to myślę, że nie powinniśmy szukać powodów do uśmiechu, tylko – po prostu – uśmiechać się.
Staram się uśmiechać bez powodu.
Staram się uśmiechać do dzieci i do męża. Do ludzi, obok których przechodzę. Do własnych myśli.
A że nie zawsze wychodzi? Nie jestem, ideałem… chyba ;-)
Tak naprawdę to myślę, że nie powinniśmy szukać powodów do uśmiechu, tylko – po prostu – uśmiechać się.
2. Jakim była Pani dzieckiem oraz jak wspomina ten okres?
Miałam szczęśliwe dzieciństwo, wspominam je więc dobrze i bardzo staram się, żeby moje dzieci też takie miały.
A byłam dzieckiem zamkniętym, raczej samotnicą – po prostu lubiłam być sama, i tak mi zostało. Pewnie łączy się to jakoś z wyborem życiowej drogi – zarówno muzyka, jak i literatura, wymagają samotnej, codziennej pracy…
Anna Sz.
1. Czy zdarzyło się Pani zmienić planowaną akcję książki tak, że wydawca po przeczytaniu był w szoku? Usunąć lub dodać bohatera pod wpływem impulsu, ponieważ straciła Pani na niego pomysł, okazał się nudny ?
Nie, nie miałam takiej sytuacji. Staram się oddawać wydawcy w miarę dopracowane teksty. Oczywiście, zdarzają się poprawki, ale nigdy nie były aż tak poważne.
Emilia Z.
1. Pani Agnieszko, jest Pani wspaniała pisarką i autorką wielu książek, które osobiście chłonę jak gąbka wodę. Skąd czerpie Pani inspiracje do pisania nowych książek?
Z życia, oczywiście. To kompilacja spostrzeżeń, spraw zasłyszanych, podsłuchanych, przeczytanych i dopiero na końcu własnych doświadczeń. Dużo inspiracji dostarcza Internet, tam jest nawał treści, głównie bezużytecznych dla mnie jako autorki, ale zdarza mi się trafić na coś, co staje się iskrą. Zapala temat, a potem jest już praca nad jego rozwijaniem.
2. W jednym ze swoich wywiadów powiedziała Pani, że lubi uczyć, a czego Pani nie lubi robić? Co jest dla Pani taka zmorą?
Trochę wstyd się przyznać… Nie lubię dużych towarzyskich imprez. Cenię rozmowę z drugim człowiekiem, bardzo lubię zapraszać gości – ale pojedynczo. Duża impreza na kilkadziesiąt osób jest dla mnie pozbawiona treści – z nikim nie porozmawiam, nie ma na to czasu, jest za głośno, za intensywnie.
Kiedyś w jakiejś grupie rozmowa zeszła na popularne kluby, w których ludzie spędzają weekendowe wieczory. Jedna z dziewczyn wyraźnie mnie nie lubiła i ze złością stwierdziła, że „ty i tak nie masz pojęcia o co w tym chodzi, nie bywasz tam”. Otóż i prawda. Nie przyszło mi nigdy do głowy wybrać się do takiego klubu. Po cóż niby miałabym tak bezsensownie tracić czas?
Ach, no i jeszcze jedno… nie lubię kaszanki. ;-)
Kamila K.
1. Czy zdarzają się Pani chwile (krótsze bądź dłuższe) niemocy? Chwile, kiedy nie może Pani sklecić nawet jednego zdania, kasuje Pani powstały tekst i zaczyna od nowa?
1. Czy zdarzają się Pani chwile (krótsze bądź dłuższe) niemocy? Chwile, kiedy nie może Pani sklecić nawet jednego zdania, kasuje Pani powstały tekst i zaczyna od nowa?
Jeśli się nawet zdarzają, to się nad tym nie zastanawiam. Zdarza mi się omijać biurko szerokim łukiem i szukać wymówek, żeby nie pisać. Pozwalam sobie czasem na to wiedząc, że głowa nie maszyna, wymaga odpoczynku. Ale po kilku dniach siadam i bez względu na to, czy mi się chce, czy też nie – po prostu piszę. Najwyżej poprawię, poskreślam, napiszę któryś fragment od nowa – co jest standardowym elementem mojej pracy. Jestem wobec siebie krytyczna i nigdy nie pokazuję pierwszej wersji napisanego przez siebie tekstu. Niemniej nie rozmyślam nad terminem „blokada twórcza” lub podobnymi. Po prostu nie ;-)
2. Czy lubi Pani śledzie?
Oj tak! W ogóle lubię ryby ;-) Czyżbyśmy miały coś wspólnego?
Anna B. Z.
1. Kiedy pojawił się pomysł na wydanie pierwszej książki?
1. Kiedy pojawił się pomysł na wydanie pierwszej książki?
Nie wiem. Był od zawsze, bo od zawsze chciałam pisać. Chociaż wydawanie to nie była myśl świadoma, raczej oczywista konsekwencja.
Od myśli do realizacji droga była długa… ale to już zupełnie inna historia ;-)
2. Kto Panią w tym wspierał, czy są jakieś szczególne osoby, którym chciałaby Pani podziękować?
W tym rzecz, że było mi bardzo ciężko – bo nie bardzo miałam wsparcie w otoczeniu. Pisarstwo to taki niepoważny zawód… nie da się z niego wyżywić rodziny… Zawód, poważna praca, to jest na przykład biznes. Stąd też przez wiele lat pracowałam jako korpoludek.
Trochę się to zmieniło. Mój mąż chyba w końcu przekonał się, że wprawdzie pisarstwo kokosów nie przeniesie i dzięki kolejnej książce nie kupimy nowego samochodu, ale jest to moja pasja i nie dam jej sobie odebrać. Cokolwiek by się nie działo – chcę pisać. I z każdym napisanym zdaniem byłam coraz bardziej jestem o tym przekonana. I dzisiaj już mam wsparcie rodziny, przede wszystkim męża. I to są ludzie, którym zawsze chce i mam za co dziękować. Moja rodzina.
Natalia W.
1. Czy zaczynając wylewać na papier swoje pomysły w celu napisania już książki idącej do druku, miała Pani jakiekolwiek obawy, że Pani przyjaciele, rodzina, czy znajomi tego nie zaakceptują? Że stwierdzą, iż to strata czasu, i że buja Pani w obłokach?
1. Czy zaczynając wylewać na papier swoje pomysły w celu napisania już książki idącej do druku, miała Pani jakiekolwiek obawy, że Pani przyjaciele, rodzina, czy znajomi tego nie zaakceptują? Że stwierdzą, iż to strata czasu, i że buja Pani w obłokach?
Oczywiście! I na początku tak było. Dzisiaj już jest lepiej, moje otoczenie bardziej akceptuje moją pisarską pasję, jednak obawa zawsze jest. ;-)
2. Czy oddając gotową treść do wydawnictwa nie obawiała się Pani, że w pewnym sensie staje się Pani "naga"? W końcu Pani dzieło, przemyślenia, możliwe, że jakieś zdarzenia z własnej przeszłości, które są ukryte w powieści właśnie ujrzą światło dzienne i ujrzy je ogrom czytelników.
Nie, już teraz nie mam takich obaw. Mój pierwszy rękopis był właściwie autobiograficzny – ale to nie jest dobra książka i nie zostanie wydana, nie było więc problemu z emocjonalną nagością.
Z każdym kolejnym tekstem coraz mniej jest w pisanych historiach mnie, a coraz więcej wykreowanych bohaterów. Nie mam więc takich obaw, moje książki nie są o mnie.
Ela H.
1. Jak wyobraża sobie Pani swoje czytelniczki?
Jako inteligentne i oczytane, młode dziewczyny i kobiety, a także starsze panie (również inteligentne i oczytane). Jako osoby, które cenią słowo i jakość. I – co dla mnie bardzo ważne – nie ograniczam się do kobiet. Wiem, że moje książki czytają także panowie i bardzo się z tego cieszę.
Ewa J.
1. Chciałabym wiedzieć, czy któraś z Twoich bohaterek jest częścią Ciebie.
Nie, a wręcz powiem, że czym dalej w las, tym mniej mnie w moich bohaterach. Czerpię oczywiście z życia, w tym także z doświadczeń własnych, ale konstruuję mozolnie moich bohaterów, składam ich z cech, które mają spoić postać i utworzyć ją pełnokrwistą – a nie opisuję siebie.
Agnieszka W.
1. Czy zdecydowałaby się Pani napisać książkę na podstawie poznanej / opowiedzianej historii?
Ba! Już się zdecydowałam. Po raz pierwszy autentyczna historia opisana przeze mnie (za zgodą jej bohatera) ma się ukazać jesienią przyszłego roku. Do tej pory wszystkie opowieści były fikcją literacką.
2. Jak bardzo głęboko odważyłaby się / musiałaby Pani wejść w jej wnętrze?
Bardzo. Sama opowieść to jedno. Spotkałam się bohaterem książki o której wspomniałam powyżej kilka razy, mam z tych spotkań wiele godzin nagrań. Korzystałam także z zapisków bohatera, które czynił w opisywanym okresie. Wszystko oczywiście za zgodą zainteresowanego. To była ciężka praca – wejść w sposób myślenia innej osoby, która jeszcze do tego działała pod silną presją… To przejmująca historia, ale nie mogę na razie powiedzieć o niej nic więcej. Poza tym, że było to wyczerpujące i bardzo satysfakcjonujące doświadczenie.
Anna K.
Wygrywa Pani w Lotto 17 milionów złotych.
1. Jak wygrana idzie w parze z pisaniem?
Znakomicie do siebie pasują. Od tego momentu piszę w warunkach, które uznam za najlepsze, Czyli w założeniu piszę jeszcze więcej, zdejmując sobie w głowy obowiązki, których nie lubię (sprzątanie na przykład…).
2. Jakie trzy rzeczy kupuje/realizuje Pani jako pierwsze?
- Przeznaczam pewną kwotę na cele charytatywne – absolutnie anonimowo.
- Kupuję wakacje dla całej rodziny – wymarzone, tam gdzie mielibyśmy ochotę i bez oglądania się na koszta. Prawdopodobnie skończyłoby się na tym samym miejscu, w które jeździmy już od lat i które zwyczajnie pokochaliśmy. Wiocha w Chorwacji, gdzie kończy się asfalt, jest plaża, jeden sklepik spożywczy i kiosk z napojami, a zimą mieszka tam pięć (dokładnie PIĘĆ) osób. Różnica zawierałaby się w czasie, jaki moglibyśmy tam spędzić. Pewnie byłoby to osiem tygodni zamiast dwóch.
- Kupiłabym mieszkanie na wschodnim wybrzeżu Hiszpanii. Tam jeździlibyśmy zimą. I na starość. I… no dobra, przyznam się. Kocham Hiszpanię.
Agnieszka S.
1. Nawiązując do tytułu powieści "Pozytywka" - czy ma pani jakąś ulubioną melodię z dzieciństwa, która skłoniła panią do nadania książce takiego właśnie tytułu? I czy kojarzy się ona pani z jakąś konkretną osobą?
To niezupełnie tak ;-) Tytuł musi odzwierciedlać zawartość książki. Nie musi być jednoznaczny, może dawać wiele możliwości interpretacji (a nawet powinien, moim zdaniem), ale nie ma opisywać mnie, tylko obrazować historię, ewentualnie bohaterów.
Więc o pozytywce w moim życiu niewiele mogę powiedzieć… Mam nadzieję że Pani nie zawiodłam ta odpowiedzią.
2. Gdzie lubi pani najbardziej spędzać czas poza domem, czy ma pani swoje "ustronie pisarza" które sprawia że ma pani inspirację i pomysły?
Kocham morze i jestem w tych uczuciach stała. Pochodzę z północy Polski, spod mojego domu nad morze jeździł miejski autobus. Została mi miłość do Bałtyku, wraz – niestety – z reumatyzmem… Dłuższe przebywanie nad wodą okupuję zawsze bólem kości.
Przy czym najbardziej właśnie uwielbiam Bałtyk. Oczywiście, inne morza też, szczególnie te ciepłe, jednak Bałtyk najbardziej. Tylko on TAK pachnie, zwłaszcza jesienią.
Oczywiste jest więc zatem, że „okoliczności nadmorskie” są dla mnie niezwykle inspirujące i twórcze ;-)
Agnieszka E. R.
1. Jest Pani romantyczką czy osobą mocno stąpającą po ziemi?
Chyba stąpam twardo po ziemi… a może tylko chcę tak siebie widzieć? Na pewno zdecydowania i konkretu wymagało ode mnie wiele lat korporacyjnej pracy, więc być może jest to „twardość” wyuczona. Bo czyż pisarstwo (i w ogóle każdy gatunek twórczości) nie wymaga oderwania się od ziemi?
2. Który z pisarzy jest zdaniem Pani najlepszy, tzn. taki, którego uwielbia Pani czytać ale i ceni jako osobę?
Nie wiem! I to nie żaden wykręt. Zwyczajnie i po prostu lubię pisarski świat. Nie jest idealny, bo pisarze to też ludzie, zachwycający i ułomni jednocześnie, jednak nie zgadzam się z demonizowaniem tego środowiska. Generalnie uważam, że pisarze są sobie przyjaźni i życzliwie nastawieni. A jeśli jest czasami inaczej - traktuję to jako odstępstwo od reguły.
Nie potrafię więc powiedzieć, kogo lubię najbardziej. Niemniej, mogę przyznać się, jaka książkę poważam najbardziej. To Mistrz i Małgorzata Bułhakowa, książka nad książkami. Sądzę jednak, że strasznie byłabym stremowana, gdybym miała możliwość spotkania się z Bułhakowem… nawet gdybym urodziła się te, powiedzmy, sto lat temu ;-)
Poza tym jestem przekonana, że nie należy zdejmować ikony z piedestału. Jak już tam tego pisarza wsadziłam, niech sobie siedzi na tronie. Mogę go podziwiać i nic mi tego nie zabierze, żadna ludzka ułomność.
I przyznam się do jednej rzeczy… trochę głupio po tym co napisałam, wiem... Bardzo, ale to bardzo chciałabym móc spotkać się z Shakespearem. Tak, tym, Williamem. Nie wsadziłam go na tron, bo najbardziej uwielbiam jego komedie. Poskromienie złośnicy na przykład jest dla mnie antidotum na zły humor. Chciałabym móc poznać człowieka, który potrafił coś takiego napisać.
To tyle naiwnych zwierzeń ;-)
Weronika B.
1. Czy gdyby miała Pani możliwość napisania nowej wersji jakiegoś klasyku, to czy by się Pani tego podjęła? Jeśli tak, to jaka to by była książka?
Nie sądzę, aczkolwiek podobno nigdy nie należy mówić nigdy. Nie zarzekam się więc, ale raczej nie rozważałam takiego projektu.
Kinga G.
1. Co dla Pani jest najtrudniejsze w pisaniu książek?
Moment oddania do druku. Wtedy już nic nie mogę poprawić. Dlatego nie czytam swoich książek po wydrukowaniu. Moja moc sprawcza przestaje w tym momencie działać, co się będę zadręczać.
No i chyba na tym zakończymy :)
Informacje ze strony autorki:
Mam nadzieję, że Wam się podobało i że znajdą się chętni na drugą turę, a przede wszystkim, że jakoś to wygląda... Nie mam wprawy w takich rzeczach, więc jeśli coś jest nie tak, możecie krzyczeć ;)
Które pytanie i odpowiedź spodobało Wam się najbardziej? :D
Buziaki, Kinga ;*
Informacje ze strony autorki:
Agnieszka Lis - pisarka. Z wykształcenia pianistka i dziennikarka. Przez wiele lat handlowiec w wielkich korporacjach. Autorka powieści Jutro będzie normalnie (2011), Samotność we dwoje (2011), Pozytywka (2016), Karuzela (2017) oraz cyklu bajek dla przedszkolaków Przygody Pana Parasola (2011 - wygrały "Konkurs na dobrą powieść" w kategorii bajek dla dzieci). Członek Stowarzyszenia Autorów Polskich oraz Stowarzyszenia Autorów i Wydawców Copyright Polska.
Przez wiele lat publikowała w branżowych czasopismach muzycznych - przede wszystkim w Hi-Fi i Muzyka, gdzie była także redaktorem odpowiadającym za dział "Muzyka, płyty audiofilskie". Publikowała w magazynie STUDIO oraz KLASYKA.
Koszalinianka. Na studia przyjechała do Warszawy, i tutaj została, a dokładniej pod Warszawą, z dala od hałasu i biegu.
Uczy muzyki, gry na fortepianie, prowadzi warsztaty kreatywnego pisania i szkolenia pisarskie.
Jest pełnoetatową żoną, wychowuje dzieci, dba o dom i zajmuje się wszystkim tym, czego wymaga proza życia.
I, oczywiście, pisze.
Źródło: http://www.agnieszkalis.pl/
Mam nadzieję, że Wam się podobało i że znajdą się chętni na drugą turę, a przede wszystkim, że jakoś to wygląda... Nie mam wprawy w takich rzeczach, więc jeśli coś jest nie tak, możecie krzyczeć ;)
Które pytanie i odpowiedź spodobało Wam się najbardziej? :D
Buziaki, Kinga ;*
Niezwykle interesujący i wyczerpujący wywiad. Czekam na drugą część :)
OdpowiedzUsuńNie znam autorki, ale podzielam jej miłość do Bałtyku. Też nad morzem mieszkałam, teraz kawałeczek dalej ;)
OdpowiedzUsuńFantastyczne przedsięwzięcie, gratuluję pomysłu.
OdpowiedzUsuń