Witajcie, witajcie!
Dzisiaj mam dla Was recenzję książki na którą czekałam bardzo długo (no może nie bardzo, ale na pewno od chwili, gdy zobaczyłam ją w zagranicznych zapowiedziach wydawniczych) i kiedy wreszcie mi się udało doczekać jej polskiego wydania... No byłam po prostu zachwycona <3
A jak wrażenia po lekturze? No cóż, zapraszam ;)
TA KSIĄŻKA...
W tym punkcie chciałam jakoś opisać Wam
fabułę, ale wyszło tak koślawo i nieskładnie, że musiałam to
skasować i zamiast tego powiem tak...
Książka intryguje już od samego początku.
Zawiera wątek, z który być może i został już kilka razy
przerobiony, jednak na pewno nie w ten, nie w taki sposób. Głównym
jej tematem nie jest żaden romans, nie ma Merysójek, kłótni,
zdrad, trudnej przeszłości, ani innych schematów, których w
literaturze YA jest na pęczki i których nie raz człowiek ma już
dość. Nie ma tego wszystkiego, co nas irytuje, więc lektura może
być tylko samą przyjemnością.
A co najlepsze... Główny bohater jest po prostu zwyczajnym nastolatkiem, którego pewnego dnia dotknęła ciężka tragedia – stracił trójkę najlepszych przyjaciół i istnieje możliwość, że mógł przyczynić się do ich śmierci. Taka wiadomość nie wpływa dobrze na jego relacje z rówieśnikami ani też (co najważniejsze) zdrowie psychiczne.
A co najlepsze... Główny bohater jest po prostu zwyczajnym nastolatkiem, którego pewnego dnia dotknęła ciężka tragedia – stracił trójkę najlepszych przyjaciół i istnieje możliwość, że mógł przyczynić się do ich śmierci. Taka wiadomość nie wpływa dobrze na jego relacje z rówieśnikami ani też (co najważniejsze) zdrowie psychiczne.
Carver obwinia się o wszystko i ani trochę nie
pomaga fakt, że obwiniają go również niektórzy bliscy ofiar.
Grozi mu więzienie, a reszta znajomych odwróciła się od niego. Do
tego chłopak zaczyna mieć początkowe objawy depresji...
NAJPIERW WAS PRZYGNĘBI...
Już na samym początku zostajemy
niemal rzuceni w wir niesamowicie przygnębiających wydarzeń i
przytłoczeni przez poczucie winy, jakie towarzyszy głównemu
bohaterowi. Akcja książki rozpoczyna się na pogrzebie jednego z
przyjaciół Carvera, gdzie zostaje wygłoszona mowa pożegnalna.
Mamy tutaj pokazane to jak bardzo cierpi nasz bohater i jakie
towarzyszą mu emocje. Jego żal i ból, złość i poczucie winy...
To wszystko kumuluje się w bardzo nietypową mieszankę smutku ze
współczuciem, która potrafi udzielić się także i nam. I będąc
w tym punkcie muszę przyznać, że po przeczytaniu pierwszych
kilkudziesięciu stron musiałam odłożyć lekturę, ponieważ te
wszystkie emocje przeniosły się także na mnie. To JA poczułam się
przygnębiona, to MNIE się chciało płakać, a to był dopiero
początek...
Takie coś zdecydowanie jest bardzo
trudne do osiągnięcia, zwłaszcza, gdy dopiero zaznajamiamy się z
bohaterami i całą powieścią, bo nie jesteśmy jeszcze do nich
przywiązywani, a autorowi udało się to od tak. Po prostu pstryk, a
ja już chcę płakać.
Cóż więc mogę powiedzieć?
Zdecydowanie było to wielkie zaskoczenie i sprawiło, że dalsza
lektura stała się jeszcze większą przyjemnością. Oczywiście za
to pan Zentner dostaje ode mnie wielki plus ;)
POTEM
POCIESZY...
Co jeszcze, o czym warto wspomnieć? A
no na pewno o stylu autora. Ma on w sobie on coś takiego, co
sprawiało, że podczas lektury czułam się jakbym płynęła przez
tekst. I to dosłownie. Kolejne strony mijały mi tak szybko, że
nawet nie wiedziałam kiedy, ani jak to się stało, a ze strony
setnej znalazłam się nagle na sto pięćdziesiątej, potem
trzechsetnej, aż wreszcie dotarłam do końca i byłam niesamowicie
zdziwiona tym faktem. Pochłonęłam tę książkę prawie jednym
tchem... Ciężko jest mi wypowiadać się o stylu autora, kiedy
przeczytałam tylko jedną jego pozycję, ale ta jedna konkretna
książka została napisana w bardzo specyficzny sposób. Za razem
lekka i pełna emocji. Opowiadająca o trudnych rzeczach w bardzo
prosty, a jednocześnie kolorowy sposób. Z licznymi opisami, które
jednak nie nużyły. Po prostu pozycja idealna dla kogoś, kto lubi
gdy lektura idzie mu jak z płatka, jednocześnie będąc wyjątkowo
zajmującą.
Na początku wspomniałam również o
tym, że pierwsze wrażenie jest wyjątkowo ponure. Takie
przygnębiające, lecz na pewno nie odpychające. I wiecie co? Im
dalej w las, tym lepiej.
W miarę rozwoju akcji towarzyszyliśmy
Carverowi w jego żałobie. Zostały tutaj pokazane rożne jej stadia
i muszę powiedzieć, że wyszło to całkiem całkiem, a niestety
dane mi było się już przekonać o tym, jak ciężko jest się
pogodzić ze stratą bliskiej osoby i jak ciężko jest pozbyć się
towarzyszącego temu bólu. To nie jest tak hop-siup i ból nie znika
od tak. W takich chwilach potrzebne jest nam przede wszystkim
wsparcie, a czasem także i wizyta u specjalisty, jak to było w
wypadku Carvera. Do czego zmierzam? Otóż niesamowicie spodobał mi
się sposób, w jaki zostało to wszystko przedstawione. Co
dokładnie? No choćby to, jak autor pokazał, że czasami dobrze
jest przyznać się do tego, że potrzebujemy pomocy, że to nie
wstyd o nią poprosić. To, jak wsparcie innych ludzi jest dla nas
ważne. I jak ich przyjaźń może pomóc nam w dojściu do siebie.
Jak ważne są te relacje. I jak miłość może skomplikować te
sprawy. Dla mnie ta przyjaźń, była też jednym z ciekawszych
wątków, bo została tak fajnie opisana, że aż miło się to
czytało. I była dobrą odmianą po tym ponurym początku. No po
prostu mądra książka, a o młodzieżówkach czasami bardzo ciężko
jest coś takiego powiedzieć...
A Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ
ZMIENI
Mimo dość ciężkiego początku
całość okazała się nie być aż tak depresyjna, jak to się
zapowiadało. Autor pokazał nam powolną drogę do uzdrowienia po
stracie bliskich osób, nie pomijając po drodze żadnych
najwyraźniejszych punktów. Mieliśmy tutaj walkę z depresją,
atakami paniki i poczuciem winy, a przede wszystkim walkę z samym
sobą, by nie poddać się w drodze. Dostaliśmy wątek pięknej
przyjaźni i miłości pomiędzy rodziną. Wątek wsparcia i
nienawiści. Wątek konfliktu z prawem, odrzucenia przez otoczenie...
Po prostu wszystko, co pojawia się w życiu młodego człowieka.
Wszystko, co jest ważne.
Akcja nie leciała na łeb na szyję,
a mimo to książkę czytało się bardzo szybko. Język jakim
została napisana powieść był bardzo lekki a jednocześnie
niebanalny. Ogólnie mogłabym powiedzieć, że książka sprawiła
bardzo ciepłe wrażenie, zwłaszcza ta końcówka, która była
doskonałym dopełnieniem dla początku i wprost ogrzewała serducho.
No po prostu świetne wyważenie i tu już chyba nie można nic
więcej dodać.
Może i recenzja nie bombarduje
optymizmem, ale z całą pewnością mogę powiedzieć, że była to
jedna z lepszych młodzieżówek, jakie czytałam i jeśli tylko
nadarzy się okazja, z wielką chęcią sięgnę po kolejne książki
tego autora.
Komu polecam? Każdemu. Jeśli lubisz młodzieżówki, to jest to pozycja właśnie dla Ciebie! Szukasz powiewu świeżości, czegoś nowego, niespotykanego? To właśnie ta książka! Bez obaw. Nie natkniesz się tutaj na schematy, główny bohater Cię nie zirytuje, ani też nie znajdziesz dziwnych nieścisłości. Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik i lektura tej książki może być tylko i wyłącznie przyjemnością, która chwyci Cię za serce. Nie wahaj się, tylko leć do księgarni, bo naprawdę warto! <3
Tytuł: Goodbye days
Autor: Jeff Zentner
Tytuł oryginalny: Goodbye days
Wydawnictwo: Jaguar
Tłumaczenie: Grzegorz Komerski
Ilość stron: ok 434
Moja ocena: 8/10
ISBN: ...
Za możliwość przeczytania książki ślicznie dziękuję wydawnictwu Jaguar <3
Wiecie co... rok szkolny dopiero się zaczął, a ja już padam na twarz :)
Z tego właśnie powodu dzisiejsza recenzja jest nieco spóźniona (planowałam dodać ją w zeszłym tygodniu) i być może nieco chaotyczna. Naprawdę próbowałam napisać dobry tekst, no ale no... wracam do domu dopiero po 16:00, nie raz 17:00, po ponad półgodzinnej jeździe busem i moje szare komórki nie pracują jak należy... niestety :/
Z tego właśnie powodu dzisiejsza recenzja jest nieco spóźniona (planowałam dodać ją w zeszłym tygodniu) i być może nieco chaotyczna. Naprawdę próbowałam napisać dobry tekst, no ale no... wracam do domu dopiero po 16:00, nie raz 17:00, po ponad półgodzinnej jeździe busem i moje szare komórki nie pracują jak należy... niestety :/
Tak więc nie bijcie jeśli wieje tutaj jakimś niezidentyfikowanym czymś ;)
Do następnego!
Do następnego!
Buziaki, Kinga ;*
Na tę książkę mam chrapkę. Bardzo mnie nią zainteresowałaś i mam nadzieje, że jak najszybciej przeczytam.
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Cieszę się :D W takim razie życzę, by ci się spodobała <3
UsuńNarobiłaś mi ochoty na tę książkę i teraz muszę ją jak najszybciej dorwać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
czytelniczkaa97.blogspot.com
Cieszę się :D
UsuńPozdrawiam! <3
Chciałabym poczuć te emocje, i przygnębienie i radość. Młodzieżówki to coś, co uwielbiam, choć do młodzieży niestety już mi daleko :)
OdpowiedzUsuńA podobno na niektóre książki nigdy nie jest się za starym :P Liczy się wiek wewnętrzny! :D
UsuńZainteresowałam się tą książką kiedy tylko ujrzałam ją w zapowiedziach, a teraz z każdą przeczytaną recenzją utwierdzam się w tym, że jest ona czymś idealnie dla mnie. Uwielbiam młodzieżówki, które niosą ze sobą jakieś wartości, poza tym lubię też powieści nieco przygnębiające, ale jednocześnie dające nadzieję. A tak z innej beczki, to ostatnio przeczytałam Płytkie groby, których recenzję wcześniej u Ciebie czytałam, i zgadzam się całkowicie - ta książka jest wspaniała! :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS
Ooooo, w takim razie czekam na recenzję "Płytkich grobów" (Tak, to pierwsze, co w ogóle zobaczyłam w twoim kometarzu :P) i cieszę się, że po nią sięgnęłaś. No i przede wszystkim, że ci się spodobała <33
UsuńA jeśli zdecydujesz się przeczytać "Goodbye Days", życzę miłej lektur ;)
Pozdrawiam ;*
Wydaje mi się, że to dobra książka, szczególnie że zbiera naprawdę świetne recenzje, a już na pewno warta przeczytania dla młodego czytelnika. Żałoba to nie jest częsty temat w pozycjach młodzieżowych, wydaje mi się, że jest w tym coś ulotnie magicznego, mimo smutku, jaki książka w sobie niesie.
OdpowiedzUsuńBędę musiała po nią sięgnąć, choć obawiam się bardzo emocjonalnej reakcji.
Pozdrawiam serdecznie!
Cass z Cozy Universe
Nie ma czego się obawiać, książki wywołujące wielkie emocje są najlepsze ;)
UsuńJeśli sięgniesz, życzę miłej lektury <3
Pozdrawiam ;*
Ciekawiła mnie na początku ta książka, jednak teraz jakoś nie koniecznie mnie do niej ciągnie. Może ze względu na temat śmierci, który mam wrażenie w ostatnim czasie, pojawia się wszędzie. Nie wykluczam jednak przeczytania w przyszłości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No cóż, nie zawsze na wszystko mamy ochotę ;) Ja z kolei właśnie odnoszę wrażenie, że ten temat nieco przycichł, ale to chyba tylko dlatego, że ostatnio siedziałam w fantastyce, a tam... no cóż, porusza się nieco inne problemy niż w młodzieżówkach :P
UsuńJednak jeśli zdecydujesz się sięgnąć, to życzę miłej lektury <3
Pozdrawiam ;*
świetna książka, też czytałam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobała <3
UsuńZ chęcią ją przeczytam. Po Twojej recenzji stwierdzam, że warto.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
Oj, bardzo, bardzo warto :D
UsuńPozdrawiam ;*