wtorek, 14 marca 2017

Zaskoczenie? #64 „Eva, Teva i więcej Tev" - Kathryn Evans

Cześć miśki ;)

 Dzisiaj przedstawię Wam moje najnowsze odkrycie... takie zaskoczenie. Nie jestem do końca pewna, co mam o tej książce powiedzieć, jednak mam nadzieję, że jakoś to będzie... No w każdym razie zapraszam. Dzisiaj krótko i jak zwykle bez spoilerów.


COŚ NOWEGO, COŚ ŚWIEŻEGO

 Zacznę może od tego, że po przeczytaniu opisu tak naprawdę nie miałam pojęcia czego mam się spodziewać. Coś tam wiedziałam, jednak wydawało mi się, że całość potoczy się w innym kierunku... A to, co tutaj dostałam wyszło poza moje oczekiwania. Nie wiem jak Wy, ale ja do tej pory nie spotkałam się z takim pomysłem w literaturze, ani gdziekolwiek indziej. Sama koncepcja, gdzie główna bohaterka miałaby w jakiś sposób się "rozdzielać' wydała mi się w ogóle jakaś taka nie do wyobrażenia, bardzo abstrakcyjna. I właśnie dzięki temu zapragnęłam ją przeczytać. Miałam nadzieję na coś nowego, coś, czemu byłoby daleko od schematów i... i udało się.

 Ciężko jest mi to opisać, ale nawet nie macie pojęcia jak wielką przyjemnością była dla mnie lektura tej książki. Nie dlatego, że była jakaś bardzo wybitna, diametralnie zmieniła moje życie, wycisnęła łzy i tak dalej. Nie. Po prostu sam fakt, że ta historia była wolna od schematów, tak bardzo inna od wszystkich powieści, jakie oferuje nam dzisiejszy rynek książki... już sam w sobie dawał wielką satysfakcję z lektury. Autorka stworzyła coś nowego. Coś, czego jeszcze nie było. Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że dość ciężko jest znaleźć historię oryginalną pod prawie każdym względem. A tutaj to dostaliśmy. Nie wiem, może taki pomysł już się gdzieś pojawił, ale ja w każdym razie się z nim nie spotkałam. To właśnie ta oryginalność tak bardzo przypadła mi do gustu.


PIERWSZE KOTY ZA PŁOTY

 „Eva, Teva i więcej Tev" jest literackim debiutem Kathryn Evans. Tak dobry początek rzadko komu się zdarza. Książka wciągała od samego początku, a akcja była płynna i bez wątpienia dobrze zaplanowana. Można było wyczuć pracę w nią włożoną. Wprawdzie znalazłoby się tutaj kilka niedociągnięć, jakichś drobnych zgrzytów, jednak to wszystko jest kwestią wprawy i da się wyeliminować te błędy. To po prostu jest styl, który autorka musi jeszcze wypracować, a po tej powieści widać, że włożyła w nią dużo pracy, nawet, jeśli nie wyszła idealnie.

 Styl pani Evans jest lekki. Ma w sobie 'to coś', co sprawia, że książkę się wręcz pochłania. Strona za stroną, rozdział za rozdziałem. I nawet się nie zorientujemy, a już jesteśmy na końcu powieści. Język utworu jest lekki, pełen humoru, a bohaterowie jak najbardziej młodzieżowi, dzięki czemu historia idealnie trafia do swojej grupy docelowej. Rozdziały są krótkie, mają po kilka stron, dzięki czemu czyta się je szybko i przyjemnie. Co prawda autorka mogłaby jeszcze popracować nad bohaterami drugoplanowymi, a zwłaszcza ich płaszczyzną psychologiczną, ponieważ w porównaniu to Tevy (głównej bohaterki), wydali się oni jacyś tacy niewyraźni, mogli sprawiać wrażenie niedopracowanych, jednak nie przeszkadzało mi to w lekturze. Po prostu świadczyło o tym, że pani Evans powinna dalej ćwiczyć i doskonalić swoje pióro.


POKRÓTCE O WSZYSTKIM I NICZYM

 Jako iż nie mam bladego pojęcia co więcej mogłabym o tej książce powiedzieć, wymieszam tutaj wszystko, co przyjdzie mi do głowy. Mam nadzieję, że będzie to w miarę spójny tekst, ponieważ ta historia wywołała we mnie najzwyklejszy w świecie mętlik.

 Poza oryginalnym pomysłem na fabułę spodobał mi się również fakt, że wątek miłosny nie wysunął się tutaj na pierwszy plan. Owszem - był romans, jednak nie został ani przesłodzony, ani przecudowany na piątą stronę. Autorka opisała go bardzo subtelnie, sprawiła, że stał się takim tłem dla całości i w moim mniemaniu był to bardzo udany zabieg. Skupiając się na samym aspekcie "rozdzielania się" głównej bohaterki zwinnie poprowadziła nas przez historię i naprawdę pomysłowo wszystko wyjaśniła. Szczerze? Ostatnio coraz trudniej mnie zaskoczyć, a tutaj się udało. Podejrzewałam dosłownie wszystko, ale nie wpadłabym na to, co było prawdziwym powodem anomalii w ciele głównej bohaterki. Kolejny plus. 

 Podczas lektury niejednokrotnie zmieniały się moje emocje. Nie odczuwałam ich jakoś mega mocno, jak przy bardzo łzawych romansidłach, jednak bywały różne. Momentami historia naprawdę poprawiała mi humor, w następnej chwili zaskakiwała, a nawet szokowała, aż wreszcie intrygowała. Bardzo polubiłam główną bohaterkę. Z jakiegoś powodu łatwo mi było się z nią utożsamić, mimo swojego bardzo niecodziennego problemu wydała mi się zwyczajna. Ludzka. Reszta postaci to już całkiem inna kwestia, ponieważ niektóre polubiłam, inne mnie irytowały, a jeszcze inne miałam ochotę zamknąć gdzieś na strychu i wyrzucić klucz.

 Jeśli chodzi o akcję, to jest to chyba najłatwiejsza do podsumowania rzecz. Podobała mi się. Została dobrze wyważona, autorka bardzo dobrze budowała napięcie i zaskoczyła zakończeniem. Pomysł na całość był wręcz rewelacyjny i naprawdę się cieszę, że miałam szansę przeczytać tą książkę mimo niejednokrotnych myśli typu: „to jest jakieś dziwne...". Owszem, momentami bywało naprawdę dziwne, jednak dzięki zakończeniu i wyjaśnieniu, jakie tam się pojawiło, wszystko nabrało jakiegoś sensu i już w cale nie wydawało się absurdalne.

 Mimo, iż nie była wybitna, nie zmieniła mojego życia, ta historia miała wszystko, czego potrzeba książce, bym mogła ją nazwać "dobrą". Była dla mnie naprawdę miłą odmianą i jestem pewna, że jeśli autorka wyda u nas jakieś inne swoje książki, z wielką chęcią po nie sięgnę, ponieważ po lekturze tej pozycji widzę, że ta kobitka ma w sobie naprawdę wielki potencjał. Wielki potencjał. Oryginalny pomysł. Udany debiut. Wszystko, czego brakowało mi w młodzieżówkach. I jeśli jest coś, co mnie dziwi, to fakt, że nigdzie nie widuję jej recenzji. Dla mnie to idealna historia na odprężenie się.

 To tyle na dzisiaj, mam nadzieję, że recenzja nie jest chaotyczna. Starałam się jak najlepiej uporządkować swoje myśli, no i przede wszystkim zachęcić Was do lektury. Mam nadzieję, że udała mi się choćby jedna z tych rzeczy ;) Dajcie znać co sądzicie :)


Tytuł: Eva, Teva i więcej Tev
Autor: Kathryn Evans
Tytuł oryginalny: More of Me
Seria: brak
Wydawnictwo: YA!
Tłumaczenie: Michał Zacharzewski
Ilość stron: 366
Moja ocena: 7/10
ISBN: 9788328037021



Za możliwość przeczytania książki ślicznie dziękuj wydawnictwu YA!


Słyszeliście o tej książce? Zamierzacie przeczytać? A może już to zrobiliście? Dajcie znać, bo jestem niezmiernie ciekawa, czy Was zachęciłam ^^
Buziaki, Kinga ;*

11 komentarzy :

  1. Ostatnio wszędzie pełno jest tej książki, ale teraz pierwszy raz czytałam jej opis. To, że autorka potrafiła znaleźć temat na książkę, który nie jest jeszcze utarty i jest czymś oryginalnym, jest cudowne. Mam nadzieję przeczytać tę książkę!


    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę miłej lektury <3
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Oczywiście, że nie jest chaotyczna. Czytasz moje recenzje, nie? W każdej z nich przecież się zawiera definicja chaotycznosci XDD

    Nie spodziewałam się po fragmentach, które mi wysyłałas, że książka jest aż tak dobra. Cóż, może kiedyś po nią sięgnę, ale to bardziej później niż wcześniej.

    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo wiesz, ja zawsze wolę dramatyzować, a potem chwalić XD Chociaż niektóre fragmenty były naprawdę nieteges i z tego co widzę o tym nie wspomniałam. Ale kij. :P
      I twoje recenzje nie są takie złe. Ja się w nich odnajduję, więc wiesz <3
      Buziaki ;*

      Usuń
  3. Nie słyszałam o tej książce, ale wydaje się ciekawa i tak jak pisałaś najlepsze jest to, że jest wolna od schematów.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zobacz, przeczytaj, może i tobie się spodoba <3

      Usuń
  4. Szczerze? Pierwszy raz czytam o tej książce. Wydaje się naprawdę interesująca, ale nie jestem pewna, czy przypadła by mi ona do gustu. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio sporo jej na blogach i Instagramie i ma w sobie coś intrygującego. Chętnie się przekonam, jakie będą moje wrażenia z lektury. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam, ale taka inna forma może mi się spodobać, więc zapiszę sobie tytuł, a o przeczytaniu zdecyduję trochę później, bo na razie nie miałabym gdzie jej wcisnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam kilka opinii i sama nie wiem co myśleć, bo z jednej strony jest wiele polecających słów, a z drugiej spotkałam się też z opinią, że odbiorcą powinni być raczej młodsi czytelnicy. No cóż, chyba nie przekonam się dopóki sama nie przeczytam :)
    W wolnej chwili zapraszam do mnie: aga-zaczytana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Tytuł trochę dziwny, ale przyciąga. A skoro styl autorki taki dobry to nic tylko brać i czytać :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś/aś mój post zostaw po sobie jakiś ślad :)
Z chęcią poznam wasze opinie na dany temat.
Nie musisz spamować linkami, odwiedzam każdego, kto zaciekawi mnie komentarzem lub po prostu stałych czytelników :)

SZABLON WYKONANY PRZEZ RONNIE