Dzisiaj przychodzę do Was z kolejną bardzo pozytywną recenzją i króciutką informacją na końcu odnośnie... cóż, czegoś, co BĘDZIE SIĘ DZIAŁO ;)
Zapraszam <3
FANGIRLING NA WYŻSZYM POZIOMIE
Jeśli czytaliście moją ostatnią recenzję, albo przynajmniej widzieliście jej zdjęcie, to zapewne wiecie co mam na myśli mówiąc, że książki Olivii Samms wchodzą nieco zbyt mocno :P Po lekturze pierwszego tomu dostałam jakiegoś napadu fangirlingu i pozostaję w tym stanie do teraz, więc to chyba mówi samo za siebie...
W każdym razie: jako, że pierwszy tom mnie oczarował, zabierając się za drugi miałam już mimowolne oczekiwania na pewnym poziomie. Liczyłam na to, że autorka poradzi sobie lepiej z początkiem i szczerze? Nie był już tak nudny, jak w pierwszym tomie i nie sprawił, że chciałabym odłożyć książkę, i już nigdy do niej nie wracać, jednak nie wciągnął mnie tak, jakbym tego chciała. Na pewno było lepiej, niż w wypadku tomu pierwszego, co oczywiście jest plusem, jednak to jeszcze nie to. Autorka zrobiła wielki progres, lecz do perfekcji nieco jej brakuje.
ZNOWU COŚ SIĘ DZIEJE
Kiedy już udało mi się wciągnąć, mimowolnie porównywałam wątek kolejnego przestępstwa z tym, który pojawił się w poprzednim tomie. I co mogę o nim powiedzieć? Ujmę to tak: w pierwszym autorka skupiła się głównie na postaci seryjnego mordercy-gwałciciela. Sprawiła, że czytelnik z dreszczykiem emocji pochłaniał kolejne strony i za Chiny Pana nie mógł rozgryźć, o co tu tak naprawdę chodzi. W tym zaś pojawił się temat gangów i szajki narkotykowej; handlowanie, branie, i tego typu rzeczy. Jeśli o mnie chodzi: morderstwa wydają mi się ciekawsze. Albo przynajmniej w wypadku tej serii, ponieważ w tym tomie czegoś mi zabrakło. Owszem, autorka skupiła się na wyżej wymienionym, rozwinęła go i zakończyła zwrotem akcji, jednak gdzieś po drodze zabrakło mi tych emocji, które towarzyszyły mi podczas pierwszego tomu. Mimo, że pochłaniałam kolejne strony jak odkurzacz, to jednak z mniejszą dawką tego cudownego "dreszczyku".
Myślę, że jest to spowodowane wątkiem pobocznym, jakim są problemy, lub też raczej kłopoty w rodzinie głównej bohaterki. Odniosłam wrażenie, że spowalniają one akcję, co oczywiście nie znaczy, że nie były ciekawe, a wręcz przeciwnie. Czekałam na ich dalszy rozwój, bo koniecznie chciałam wiedzieć, jak to dalej się potoczy. Zdaję sobie sprawę z tego, że napisałam teraz coś, co samo sobie zaprzecza, jednak dokładnie tak to wyglądało. Wątek poboczny był ciekawy i rozwijał się swoim tempem ale równocześnie spowalniał akcję książki, i odsuwał nas nieco od tej "najważniejszej" części. Teraz chyba lepiej to brzmi... Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi ;) Lecimy dalej.
PARANORMALNY KRYMINAŁ
Jak już wspominałam w recenzji pierwszego tomu <klik> główna bohaterka posiada swego rodzaju umiejętności paranormalne, a mianowicie potrafi "wyrysować prawdę z człowieka". Może i brzmi to dziwnie, jednak po przeczytaniu kilku stron z książki od razu wiemy o co chodzi. Dlaczego o tym wspominam?
Otóż sięgając po ten tom oczekiwałam, że pani Samms poświęci tej umiejętności nieco więcej uwagi. Owszem, dowiedzieliśmy się co nieco na jej temat, skąd się wzięła i kto jeszcze ją posiada (a na to ostatnie wprost nie dało się wpaść), jednak Bea nie używała jej już tak często, nie myślała o niej tyle, co w pierwszym tomie, przez co wydało mi się, że jakoś tak tego mało. Na samym początku byłam do tego pomysłu nastawiona bardzo sceptycznie, jednak spodobał mi się i trochę żałuję, że nie został bardziej rozwinięty. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że jego potencjał został nieco zmarnowany, jeśli chodzi o tą część. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że w kolejnym tomie będzie lepiej. I mam nadzieję, że ten kolejny tom ukaże się w jakimś "ludzkim" terminie, bo takie zakończenie pozostawia tylko niedosyt.
ZBIÓRKA TEGO I OWEGO
No więc pora teraz na kilka moich małych spostrzeżeń:
Oczywiście musiały pojawić się również schematy, ale jak to w młodzieżówkach: to da się wybaczyć ;) Jednym z nich jest między innymi fakt, iż główna bohaterka posiada przyjaciela geja, co jest ostatnio bardzo popularne w tego typu literaturze. Dodatkowo zaczyna rozwijać się pewien romans, okazuje się, że coś w cale nie jest takie, jak się spodziewaliśmy... słowem wiele popularnych zabiegów. A wspominam o tym tylko dlatego, że ostatnio ktoś mi zarzucił, że w ogóle nie zwracam uwagi na takie schematy ;)
O ile w pierwszym tomie podobał mi się sposób, w jaki autorka przedstawiła swoich bohaterów, tak w tym zaczęło mnie to nieco irytować. Nie oznacza to, że zrobiła to źle, po prostu odniosłam wrażenie, że wiemy o nich nieco zbyt mało. Nie mamy wyraźnych portretów psychologicznych, które tak wielbię i ubóstwiam. A jeśli chodzi o serie: kiedy czyta się ten któryś tom z kolei i dalej nie umie się zdecydować, czy dana postać jest "fajna", czy też nie, to zaczyna się to robić irytujące.
Jeśli zaś chodzi o zakończenie... tak się nie robi. No po prostu nie. Po takim czymś człowiekowi pozostają tylko spekulacje na temat tego "co by było gdyby..." i tyle. Nie było to jakieś bardzo szokujące zakończenie, jednak takie, że po prostu trzeba wiedzieć, co było dalej... Ech, zaczynam pleść bez sensu.
Zakończę więc czymś takim: po bardzo dobrym pierwszym tomie miałam wysokie oczekiwania i mimo, że nie zostały one spełnione, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że autorka utrzymała poziom. Być może moja recenzja w cale na to nie wskazuje, jednak tak jest. Obie książki są na równi dobre i jeśli komuś spodobał się pierwszy tom, to drugi również powinien przypaść mu do gustu. I to chyba tyle ode mnie...
Tytuł: Kapuś
Autor: Olivia Samms
Tytuł oryginalny: Snitch
Seria: Kroniki śledcze Bei Tom: 2
Wydawnictwo: YA!
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Ilość stron: 256
Moja ocena: 7/10
ISBN: 9788328037410
Za książkę ślicznie dziękuję wydawnictwu YA!
To by było tyle na dzisiaj w kwestii tej książki, mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam i wybaczcie mi, jeśli wypadło tutaj pomieszanie z poplątaniem, jednak pisząc tego posta nie czuję się najlepiej i w zasadzie nie wiem jak się nazywam...
A teraz garstka informacji:
Jutro rusza wydarzenie na facebooku, które organizuję wraz ze znajomą blogerką. Chciałam zaprosić Was do udziału. Będą dyskusje, zdjęcia, recenzje, konkursy z nagrodami (nie tylko książkowymi), polecajki i inne takie. Na pewno nie pożałujecie ;) LINK KLIK
Buziaki, Kinga ;*
A ja nie czytałam nawet pierwszego tomu, czego baaaardzo żałuję :( Widzę, że mam co nadrabiać. Tylko może już po sesji, ataki fangirlingu są przecież męczące 😄
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Pierw muszę zapoznać się z pierwszym tytułem serii. ;)
OdpowiedzUsuńKsiążką wydaję się ciekawa, nigdy o niej nie słyszałam. Nie czytałam pierwszego tomu. Mam nadzieję, że się za niego zabiorę.
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Nie czytałam pierwszego tomu i jakoś szczególnie mnie do niego nie ciągnie. Nie mam 'wewnętrznej potrzeby' zapoznania się z tą serię i raczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i ściskam :*
M.
martynapiorowieczne.blogspot.com
Bardzo spodobała mi się okładka książki, jednak mam wrażenie, że nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :)
No nic tylko lecieć i czytać tom pierwszy :D
OdpowiedzUsuńFajna recenzja ;)
Pozdrawiam
Bardzo dawno mnie tutaj nie było :( Ale dopiero dzisiaj w małym stopniu zaczęłam nadrabiać blogi, po szalonej wycieczce, która w pewien sposób wywróciła moje życie do góry nogami :p
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się inna i zaciekawiła mnie, choć chyba bujałam trochę w chmurach czytając recenzję, bo nagle okazuje się, że to drugi tom... ups... Zwalę to na karb przemęczenia czytaniem chyba setnego posta w ciągu 2 godzin :(
Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron