Tytuł: Chłopak na zastępstwo
Autor: Kasie West
Wydawnictwo: Feeria Young
Ilość stron:
Data przeczytania:
Moja ocena: 6.5/10
Opis:
Przez całe liceum Gia była typem szkolnej gwiazdy. A teraz miała jeszcze fajnego, starszego od siebie chłopaka, o którym tyle opowiadała znajomym, i wszyscy wreszcie mieli go poznać. Ale tuż przed balem maturalnym, podczas którego miała nastąpić prezentacja, już na parkingu, Bradley z nią zerwał. Jak on mógł? Jak mógł postawić ją w takiej sytuacji?! I co tu zrobić, żeby wyjść z twarzą?Nagle Gia wypatruje w jednym z samochodów nieznajomego, a w jej głowie rodzi się sprytny plan. Przecież nikt nie będzie wiedział, że to nie Bradley, a ona nie okaże się kłamczuchą, która tak bardzo chciała mieć chłopaka, że go sobie wymyśliła…
Co jednak, jeśli przedsięwzięcie wymknie się spod kontroli? W końcu pomysł jest dość ryzykowny…
Moja recenzja:
Ostatnio odniosłam wrażenie, że mój mózg jest zbytnio przeciążony fantastyką (i ff). Potrzebowałam tzw "odmóżdżacza". No więc patrzę na listę książek, które zawarłam w moim Wakacyjnym Must Read i szukam jakiejś młodzieżówki. Ok, znajduję. Kupuję e-booka, bo nie chce mi się czekać nie wiadomo ile na książkę i zaczynam czytać.
Powinnam zacząć od tego, że pogubiłam się już na wstępie. Nie wiem, czy to ja byłam zbyt rozkojarzona, czy wstęp był jakiś nie teges. W każdym razie miałam dziwne wrażenie, jakbym dostała fragment wycięty ze środka książki i ktoś kazał mi się połapać o co chodzi. No ale nic, czytałam dalej.
Na
początku wszystko szło pięknie, ładnie. Książka była lekka, zabawna,
napisana w sam raz aby trafiać do młodzieży. Co się zmieniło? Otóż pod
koniec coś się pokomplikowało, coś poszło nie tak jak trzeba. A ja, jak
to ja, musiałam się wciągnąć i zacząć to przeżywać.
Muszę przyznać plus autorce za to, że potrafiła mnie wciągnąć. Przeczytałam książkę w kilka godzin, co ostatnio zdarza mi się bardzo rzadko. Co prawda nie wciągnęła mnie na tyle abym zapamiętała jakieś cytaty, czy szczególne zdarzenia, jednak czas miło mi upłynął. Oczekiwałam czegoś lekkiego i to dostałam, choć nie do końca. Mam teraz taki mętlik w głowie, że nie wiem co mam napisać.
Książka zdecydowanie może nas czegoś nauczyć. Czego? Tego, że jedno, z pozoru niewinne kłamstwo może bardzo skomplikować nam życie, a nawet możemy przez nie stracić kogoś, na kim nam zależy. Uwielbiam książki, które czegoś uczą.
Główna bohaterka została porzucona przez chłopaka przed ważnym dla niej balem, gdzie miały poznać go jej przyjaciółki. Niby nic wielkiego by się nie stało (ach ta okrutna ja. Dziewczynę rzucił chłopak, a ja mówię, że nic się nie stało), gdyby nie fakt, że jednak z nich chciała za wszelką cenę udowodnić, że chłopak głównej bohaterki nie istnieje. I tak oto w głowie Gii pojawił się pomysł. Na początku wydawał się on świetny, jednak potem nie było już tak różowo. I tutaj zaczęły się schody.
Kłamstwo ma krótkie nogi i najczęściej szybko wychodzi na jaw. W tej książce wszystko się pokomplikowało, podczas czytania nie raz odczuwałam frustrację zarówno przez zachowanie głównej bohaterki (która swoją drogą wydała mi się strasznie płytka) jak i tytułowego chłopaka na zastępstwo. No ludzie kochani. W ogóle nie mogłam się zorientować kiedy on udawał, a kiedy był sobą. Za ten mętlik przyznam autorce plusa, choć muszę powiedzieć, że nie raz miałam ochotę rzucić książką przez pokój.
Podsumowując:
„Chłopak na zastępstwo" jest młodzieżówką jakich wiele, może wciągnąć, ale może też zirytować. Główna bohaterka wydawała mi się płytka, a tytułowy chłopak zbyt dobrym aktorem by móc go rozszyfrować. Mimo wszystko dostałam od tej powieści to, czego szukałam - oderwania od rzeczywistości na kilka godzin i odmóżdżenia od fantastyki. Co prawda teraz mam mały mętlik, jednak spokojnie mogę czytać dalej, więc książka mnie wyleczyła :P Mogę polecić ją każdemu miłośnikowi młodzieżówek z romansem lub komuś, kto po prostu szuka chwili odpoczynku tak jak ja.
Muszę przyznać plus autorce za to, że potrafiła mnie wciągnąć. Przeczytałam książkę w kilka godzin, co ostatnio zdarza mi się bardzo rzadko. Co prawda nie wciągnęła mnie na tyle abym zapamiętała jakieś cytaty, czy szczególne zdarzenia, jednak czas miło mi upłynął. Oczekiwałam czegoś lekkiego i to dostałam, choć nie do końca. Mam teraz taki mętlik w głowie, że nie wiem co mam napisać.
Książka zdecydowanie może nas czegoś nauczyć. Czego? Tego, że jedno, z pozoru niewinne kłamstwo może bardzo skomplikować nam życie, a nawet możemy przez nie stracić kogoś, na kim nam zależy. Uwielbiam książki, które czegoś uczą.
Główna bohaterka została porzucona przez chłopaka przed ważnym dla niej balem, gdzie miały poznać go jej przyjaciółki. Niby nic wielkiego by się nie stało (ach ta okrutna ja. Dziewczynę rzucił chłopak, a ja mówię, że nic się nie stało), gdyby nie fakt, że jednak z nich chciała za wszelką cenę udowodnić, że chłopak głównej bohaterki nie istnieje. I tak oto w głowie Gii pojawił się pomysł. Na początku wydawał się on świetny, jednak potem nie było już tak różowo. I tutaj zaczęły się schody.
Kłamstwo ma krótkie nogi i najczęściej szybko wychodzi na jaw. W tej książce wszystko się pokomplikowało, podczas czytania nie raz odczuwałam frustrację zarówno przez zachowanie głównej bohaterki (która swoją drogą wydała mi się strasznie płytka) jak i tytułowego chłopaka na zastępstwo. No ludzie kochani. W ogóle nie mogłam się zorientować kiedy on udawał, a kiedy był sobą. Za ten mętlik przyznam autorce plusa, choć muszę powiedzieć, że nie raz miałam ochotę rzucić książką przez pokój.
Podsumowując:
„Chłopak na zastępstwo" jest młodzieżówką jakich wiele, może wciągnąć, ale może też zirytować. Główna bohaterka wydawała mi się płytka, a tytułowy chłopak zbyt dobrym aktorem by móc go rozszyfrować. Mimo wszystko dostałam od tej powieści to, czego szukałam - oderwania od rzeczywistości na kilka godzin i odmóżdżenia od fantastyki. Co prawda teraz mam mały mętlik, jednak spokojnie mogę czytać dalej, więc książka mnie wyleczyła :P Mogę polecić ją każdemu miłośnikowi młodzieżówek z romansem lub komuś, kto po prostu szuka chwili odpoczynku tak jak ja.
No dobra, teraz pytanie do was: Zaciekawiłam was, czy wręcz przeciwnie? Czytaliście? Jeśli tak, to co sądzicie?