Tytuł: 19 razy Katherine
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 4 czerwca 2014
Ilość stron: 320
Data przeczytania: 23 marca 2016
Moja ocena: 6/10
Opis:
Colin Singleton gustuje wyłącznie w dziewczętach o imieniu Katherine. A te zawsze go rzucają. Gwoli ścisłości, stało się tak już dziewiętnaście razy. Ten uwielbiający anagramy, zmęczony życiem cudowny dzieciak wyrusza w podróż po Ameryce ze swoim najlepszym przyjacielem Hassanem, wielbicielem reality show Sędzia Judy. Chłopcy mają w kieszeni dziesięć tysięcy dolarów, goni ich krwiożercza dzika świnia, ale za to nie towarzyszy im ani jedna Katherine. Colin rozpoczyna pracę nad Teorematem o Zasadzie Przewidywalności Katherine, za pomocą którego ma nadzieję przepowiedzieć przyszłość każdego związku, pomścić Porzuconych tego świata i w końcu zdobyć tę jedyną. Miłość, przyjaźń oraz martwy austro-węgierski arcyksiążę składają się na prawdziwie wybuchową mieszankę w tej przezabawnej, wielowarstwowej powieści o poszukiwaniu samego siebie.
Ostatnio postanowiłam czytać autorów, z którymi nie miałam jeszcze okazji się spotkać tak więc jak na razie sumiennie się tego trzymam - "19 razy Katherine" jest pierwszą książką Green'a jaką przeczytałam...
Nie wiem czego oczekiwałam po książce ale jednak się trochę zawiodłam. Wszyscy tak strasznie wychwalają styl pisania autora, jakie to wciągające, ciekawe, momentami śmieszne... No tak, mogę się z tym zgodzić ale tylko po części. Bywały takie momenty kiedy się nudziłam, zdarzały się takie kiedy nie chciałam się od niej oderwać, były też takie kiedy towarzyszył mi śmiech lub uczucie w stylu "nie ogarniam" - dokładnie tak miałam czytając wykresy i wzory Colina. Nie potrafiłam w ogóle zrozumieć o co chodzi (a może to dlatego, że nie jestem cudownym dzieckiem? Nie mam pojęcia). Nie mniej jednak nie mogę powiedzieć, że książka była zła... Ona po prostu "była".
No właśnie.
Ani dobra, ani zła, po prostu przeciętna. Mogłabym powiedzieć, że jest dobra dla zabicia nudy i jest to prawdą. Nie wiem jak w innych powieściach tego autora ale wydaje mi się, że Green ma w swoich książkach to coś gdzie czytelnik po prostu się wyłącza i nie słyszy tego co dzieje się dookoła. "19 razy Katherine" jest dobrym "wyciszaczem" świata zewnętrznego i jego problemów...
Jeśli mam być szczera to czytałam ją dłużej niż zwykle. Coś ok 2 tygodni. Co prawda było to spowodowane tym, że nie chciało mi się i nie miałam czasu ale jednak... Zazwyczaj na przeczytanie książki wystarczają mi maksymalnie 3 dni i nie wiem o czym to świadczy... Pozostaje mi tylko głębiej się nad tym zastanowić i kiedy już się tego dowiem myślę, że będę szczęśliwszym czytelnikiem...
Ja raczej podziękuję temu autorowi. Nie przepadam za jego historiami. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Geek of books&tvseries&films
Ja nie bardzo rozumiem fenomen Green'a - jego książki nie są tak wybitne, jak niektórzy mówią. ;)
OdpowiedzUsuńwww.moja-ksiazkowa-sfera.blogspot.com
Ja też nie rozumiem jego fenomenu :/ Co prawda czytałam tylko dwie, chyba bardziej popularne książki, czyli Gwiazd Naszych Wina i Papierowe Miasta, ale ani jedna ani druga mnie nie zachwyciła, wręcz nudziły mnie. Czytałam je podobnie, gdzieś koło 1/2 tygodni. Spróbuję jeszcze może jakąś jedną, ale nie jestem przekonana...
UsuńMoże jeszcze nigdy nie sięgnęli po wybitną książkę :)
UsuńNo nie wiem, co prawda nie czytałam wielu jego książek, ale te dwie najpopularniejsze (Gwiazd Naszych Wina i Papierowe miasta ) tak i mnie ni urzekły :/
UsuńJa czytałam "Papierowe miasta", "Gwiazd naszych wina" i "Szukając alaski". Książki moim zdaniem nie były złe ale do fenomenu również nie należą. Mojej przyjaciółce powieści Johna bardzo się podobały. Myślę, że wszystko zależy od człowieka. Są różne gusta :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie przepadam za tym autorem :/
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tylko Gwiazd naszych wina i jakoś nie przemówiło to do mnie
Niestety nie przepadam za tym autorem :/
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tylko Gwiazd naszych wina i jakoś nie przemówiło to do mnie
Ja również myślę, że nie sięgnę po tę książkę. Nie przepadam za historiami tego autora. Nudzą mnie.
OdpowiedzUsuń