poniedziałek, 17 kwietnia 2017

#68 „Manwhore" - Katy Evans

Cześć kochani! Na reszcie otrząsnęłam się po "Królowej cieni", więc udało mi się coś nabazgrać. Tak oto zapraszam Was na recenzję genialnie zapowiadającej się książki... A jak wyszło w praktyce, to się zobaczy ;)

A MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE...

 Znacie ten uczuć kiedy widzicie jakąś książkę, czytacie jej recenzje i myślicie, że to ta jedna jedyna? Cóż, dokładnie coś takiego towarzyszyło mi gdy w końcu zdecydowałam się na kupno "Manwhore".  Powieść ta krążyła za mną od jakiegoś czasu, chciałam w końcu dowiedzieć się o co to wielkie halo, no i się skusiłam. Nie powiem - czytając opis, zajechało mi Grejem, ale nie sugerowałam się tym, nie zrażało mnie to, bo schemat jak schemat, najwyżej nie będzie takie mocne, jak by się chciało. Większą uwagę zwracałam na pozytywne recenzje i obietnice jakiegoś wyjątkowego romansu. I chyba za bardzo się nakręciłam, bo moje oczekiwania były wielkie. I coś chyba nie pykło. Coś bardzo nie pykło... A mogłam zwrócić większą uwagę na tytuł...

 Już na samym wstępie przekonałam się jak bardzo irytująca jest główna bohaterka i jej rozmyślania. Nie wiem co dokładnie było z nią nie tak, jednak po prostu miałam ochotę ją trzasnąć przez łeb i to porządnie. Podczas lektury niejednokrotnie przychodziły mi na myśl niepochlebne epitety skierowane w jej stronę, a moja twarz najprawdopodobniej cały czas przybierała jakieś dziwne wyrazy. Bo ludu kochany. Niby dwudziestotrzyletnia, dojrzała i samodzielna kobieta, a rozmyślania nie raz, i nie dwa na poziomie szesnastolatki. Niby wie, że nie powinna się w to pakować, a jednak nie potrafi powiedzieć "nie". Potem ma wyrzuty sumienia, ale przekonuje się, że tak przecież musiało być. Aż szkoda słów.


SCHEMAT SCHEMATEM SCHEMAT POGANIA

 Ja już nie wiem po co właściwie o tym piszę i czego oczekuję. Z każdą TAKĄ kolejną książką tracę wiarę w powieści, w których występuje romans. Bo przecież wszystko to, co do joty już było. Miliarder-playboy? Jest. Dziennikarka, która nagle dostaje niesamowitą szansę przeprowadzenia z nim wywiadu? Obecna. Zainteresowanie miliardera osobą dziennikarki? No a jakże by inaczej. Idą razem do łóżka? Idą. Główna bohaterka powtarza sobie, że to nigdy nie powinno się zdarzyć i że się nigdy nie powtórzy, a jednak się powtarza? Oczywiście. Z pozoru badboy, pod maską w cale nie taki zły na jakiego się stylizuje? To już chyba było nie raz... Zaprzeczenie: nic-do-niego-nie-czuję-to-tylko-romans, a potem Boże-chyba-go-kocham-ale-nic-z-tego-nie-wyjdzie? Również JEST.

 Jak widzicie, wszystko to było. Ja rozumiem, że w dzisiejszych czasach ciężko jest być całkowicie oryginalnym, lub przynajmniej w większości, zwłaszcza w powieściach opierających się w 90% na romansie ale... No po prostu tutaj dało się WSZYSTKIEGO spodziewać. Dosłownie wszystkiego. Autorka nie potrafiła mnie niczym zaskoczyć, no może tylko zakończenie było bardziej "dynamiczne", jednak i tak całość wypadła słabo. Gdyby nie fakt, że główna bohaterka tak bardzo irytowała, byłabym w stanie jej to wszystko wybaczyć, nawet te powtórzenia, na które będę za chwilę narzekać... ale nie. Niestety nasza... bohaterka, której imienia już nie pamiętam (dzień po lekturze - super to świadczy o książce...) musiała być najbardziej wkurzającą istotką na ziemi.


TO BYŁO... CO NAJMNIEJ DRĘTWE

 Wiecie... ja nawet nie wiem jak to skomentować. Pominę już mentalność naszej Marysi (nazwijmy tak główną bohaterkę, bo za Chiny Pana nie mogę przypomnieć sobie jej imienia. Oczywiście bez obrazy dla wszystkich pań, które takowe imię noszą), skupię się raczej na akcji jak z jakiegoś rakpadowego fanfiction. Niektóre opisane tutaj sceny (zwłaszcza sceny seksu) doprowadzały mnie raczej do śmiechu, niżeli jakichkolwiek innych emocji. Liczne powtórzenia (przykładowo wyraz "usta" pojawił się na jednej stronie chyba sześć razy, w tym trzy, w akapicie zajmującym łącznie siedem linijek) sprawiały, że praktycznie co chwila przewracałam oczami. Dialogi głównych bohaterów były co najmniej drętwe, jeśli nie idiotyczne i coś mi się zdaje, że w moim wypadku po takich tekstach mój "nastrój" całkowicie by zdechł. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic przeciwko scenom erotycznym w książkach, pod warunkiem, że są w miarę dobrze napisane i nie zajmują pół rozdziału, lub większą jego część, jak to się tutaj zdarzało. (Z reguły je omijam i nie czytam typowych erotyków, jednak wypadałoby się zapoznać z przynajmniej jedną z nich, żeby wiedzieć o czym się pisze.) A tutaj... no po prostu aż mi się czytać odechciewało.


SIŁ I CHĘCI BRAK - PODSUMOWANIE

 Nie ukrywam, że sięgając po tę książkę oczekiwałam czegoś naprawdę dobrego, być możne nawet efektu "łał". Słyszałam (lub też czytałam) o niej tyle dobrego, że to, co tutaj dostałam mocno kłóci się z moimi wyobrażeniami na jej temat. To było... po prostu słabe. Chociaż nie, może nie tyle słabe, co przeciętne. Spędziłam z nią kilka odmóżdżających godzin, jednak lektura wydała mi się raczej obojętna i czuję, że szybko o niej zapomnę

 W tej historii nie znalazłam nic oryginalnego - wszystko już kiedyś gdzieś się przejawiało w mniejszym, czy też większym stopniu. Bohaterowie irytowali, dylematy, różne sceny i dialogi doprowadzały mnie do przewracania oczami... Z jednej strony chciałabym zjechać tą książkę z góry do dołu, jednak problemem jest to, że była raczej obojętna a niżeli bardzo zła. No kurczaczki no. Takie powieści bez emocji po przeczytaniu są najgorsze, bo potem nie wie się jak to w sumie dziadostwo ocenić i od której strony się za nie zabrać.

 Nie wiem jak tam Wasze gusta czytelnicze, jednak kilka osób mi ją polecało, więc ja chyba też to zrobię. Komu mogę polecić? Na pewno osobie, która szuka czegoś dłuższego (to trylogia) i za razem niewymagającego, lub po prostu chwili na odmóżdżeni... Czegoś jak intrygi w rodzinie Foresterów :P
 Mnie nie porwała, była nijaka, dlatego też dzisiejsza recenzja może być nieco nieskładna.

 Poza tym obecnie czytam "Imperium burz", więc połowa moich myśli błądzi do Rowana... nie wymagajcie ode mnie trzeźwości umysłu w takim stanie :P

Tytuł: Manwhore
Autor: Katy Evans
Tytuł oryginalny: Manwhore
Seria: Manwhore Tom: 1
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Tłumaczenie: Monika Wiśniewska
Ilość stron:
Moja ocena:
5/10
ISBN: 9788365506405


Jestem strasznie ciekawa Waszego zdania na temat tej książki. Czytaliście? Dajcie znać w komentarzach ;)

PS: przypominam o trwających trzech konkursach, które możecie tutaj ------------------------------>

Buziaki, Kinga :*



7 komentarzy :

  1. No nieźle, nieźle... :) Za mną też książka chodzi od dłuższego czasu, z tą tylko różnicą, że dalej nie przekonałam się do jej przeczytania :/ Wiesz co? Nie dziwię się, że się zawiodłaś. Tak, nie czytałam tej książki, ale chce mi się rzygać od tych pozytywnych opinii na jej temat (co za dużo to niezdrowo). No cóż... Raczej nie przeczytam, chyba, że znajdę w bibliotece. Inaczej mowy nie ma, że kupię :p

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakiś czas temu nawet byłam zainteresowana tą książką, ale potem stwierdziłam właśnie, że będzie to coś pokroju Greya, za co nie mam najmniejszej ochoty się zabierać. I chyba faktycznie dobrze zrobiłam, bo może nie było to aż tak tragiczne, ale jestem pewna, że schematy, o których piszesz, tylko doprowadziłyby mnie do szału :)

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  3. Niektóre opisane tutaj sceny (zwłaszcza sceny seksu) doprowadzały mnie raczej do śmiechu, niżeli jakichkolwiek innych emocji.

    Dziękuję. Więcej mi nie trzeba, żeby trzymać się od tego z daleka. :D

    Recenzje Koneko

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlatego właśnie nie czytam erotyków :D W tym przypadku odstraszył mnie już sam tytuł xd
    Schematyczność, irytujący bohaterowie, sceny seksu, które wołają o pomstę do nieba i śmieszą - na pewno nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam tej książki, ale mam zamiar sięgnąć, mimo, że nie przypadła Ci do gustu. Chętnie wyrobię sobie o niej własne zdanie :)
    Pozdrawiam! http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mam zamiaru tego czytać. Nie, na pewno nie. Nie moje klimaty...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie dla mnie - już po samym opisie i okładce tak sądziłam, a po recenzji już całkiem jestem pewna, że nie sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś/aś mój post zostaw po sobie jakiś ślad :)
Z chęcią poznam wasze opinie na dany temat.
Nie musisz spamować linkami, odwiedzam każdego, kto zaciekawi mnie komentarzem lub po prostu stałych czytelników :)

SZABLON WYKONANY PRZEZ RONNIE