NARESZCIE COŚ DLA MNIE...
Od dłuższego czasu miałam chrapkę na tę książkę. Niesamowicie intrygował mnie fakt, iż jej fabuła jest związana ze słowiańską mitologią, którą to zaczęłam się interesować kilka ładnych lat temu. Pamiętam, że kiedy zobaczyłam ja w zapowiedziach, niesamowicie ucieszyłam się z faktu, że taka powieść ma zostać wydana. Bo wiecie... pełno w świecie jest książek, filmów, wierszy i innych dzieł, które opowiadają historię bogów greckich, rzymskich, egipskich czy nordyckich, a o naszych słowiańskich praktycznie się nie pamięta, a szkoda, bo jak dla mnie jest to jedna z ciekawszych mitologii. Ale mniejsza o to.
Możecie się więc domyślić, że kiedy tylko ta powieść wpadła w moje łapki, ucieszyłam się niesamowicie. W końcu miałam okazję dowiedzieć się o co ten cały szał! Jak wyszło? No cóż, zapraszam do recenzji ;)
WEJDŹ DO ŚWIATA NAWICH...
Książka opowiada o dwudziestoletniej Magdzie, która choć na pozór wydaje się być zwyczajną dziewczyną, skrywa pewien zaskakujący sekret. W wolnych chwilach zamiast bawić się z rówieśnikami i robić to, co robi każda zwyczajna dwudziestolatka, dziewczyna poluje wraz z wujkiem-żniwiarzem na Nawich – istoty pochodzące z prastarych słowiańskich wierzeń.
Pewnego dnia Magda poznaje Mateusza – tajemniczego i nieco zagubionego chłopaka, który niedawno wprowadził się do Wiatrołomu – miasteczka, w którym toczy się akcja powieści. Między nimi zaczyna powstawać więź, a chłopak wydaje się być jej bratnią duszą...
Tymczasem na Ziemi pojawia się coraz więcej Nawich, a kontakt z kolejnymi Żniwiarzami zaczyna się urywać. Coś się dzieje. I nie jest to nic dobrego...
PRASTARE WIERZENIA I CZASY WSPÓŁCZESNE... CO Z TEGO WYNIKNIE?
Ostatnimi czasy w literaturze młodzieżowej (i nie tylko) pojawia się coraz więcej nawiązań do różnego rodzaju mitologii i wierzeń ludowych. Powieści typu „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy", „Podwieczność", „Mroczna noc", czy „Kroniki Blackwell" nie są już niczym odkrywczym, ani nowym. Ciężko jest więc się wybić i napisać coś, czego jeszcze nie było. Jednak pośród tych wszystkich mitologii brakuje naszej, słowiańskiej.
I właśnie naprzeciw tym oczekiwaniom wychodzi Paulina Hendel, czyli młoda polska autorka, która zabiera nas do świata, w którym największe koszmary i lęki stają się jawą. Do świata, którego my, współcześni ludzie nauczyliśmy się nie dostrzegać...
Na samym początku trzeba zaznaczyć, iż już sam pomysł na fabułę zapowiadał się interesująco. Pomyślcie tylko. Słowiańskie demony, walczący z nimi Żniwiarze (którzy swoją drogą kojarzą mi się z Nocnymi Łowcami z książek Cassandry Clare...), żywe koszmary, świat umarłych i wszystko inne, co jest tak bardzo dalekie współczesnemu człowiekowi... A w tym wszystkim dziewczyna, która widzi zbyt wiele...
Jeśli mam być szczera, to początkowo miałam wielkie kłopoty z wciągnięciem się w akcję. Początek wydał mi się jakiś taki nijaki, bohaterowie toporni, niezdecydowani, a i na samym początku niewiele się działo. Do tego nie jestem przyzwyczajona do czytania książek, których bohaterowie posiadają polskie imiona, więc i to irytowało mnie przez pewien czas. Ten stan trwał na tyle długo, że zdołałam się do niej zniechęcić tak właściwie na wstępie i wydawało mi się, że będzie to kompletna klapa.
Na szczęście w pewnym momencie coś się zmieniło. Akcja jakoś tak ruszyła do przodu, wątek mitologiczny stał się ciekawszy, bohaterowie wreszcie nabrali tego charakteru i ogólnie było lepiej. Początkowe zniechęcenie zniknęło, a ja zaczęłam wciągać się coraz bardziej.
A MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE...
Z tą książka miałam dwa problemy. Pierwszym z nich jest bardzo zróżnicowany poziom jej... bo ja wiem? Sposobu w jaki została napisana? Tak, chyba tak to ujmę. Dlaczego? Ponieważ zdarzały się momenty, kiedy było naprawdę super i wprost nie mogłam się od niej oderwać, pochłaniałam stronę za stroną, nie zwracając uwagi na upływający czas, nie widząc tego jak upływa... A potem nadchodziły takie, kiedy przestawało być tak kolorowo i znowu wracałam na ziemię do szarej codzienności. Nie wiem czym było to spowodowane, jednak nie działało to na plus.
Kolejnym problemem jest dylemat, jaki wywołała we mnie ocena tej powieści. No bo wiecie, jak ocenić coś, co z jednej strony było super fajne i oryginalne, a z drugiej miało też swoje wady i gorsze momenty? Jest to dość ciężkie, dlatego też nie bijcie, jeśli recenzja sama w sobie będzie jedną wielką sprzecznością.
A JAKIEŚ KONKRETY?
Jeśli o mnie chodzi, zanim sięgnęłam po tę książkę, przeczytałam kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt jej recenzji na różnych blogach i stronach. Ile ludzi tyle opinii, ale w znacznej większości przeważały zachwyty nad bohaterami, poziomem ich wykreowania i ogólnie tym, jak łatwo dało się ich polubić. A ja jakoś tego nie poczułam. W sensie... Owszem, polubiłam Magdę, Feliksa, czy Mateusza, ale nie przywiązałam się do nich jakoś specjalnie. Nie czułam jakiejś palącej potrzeby, by wiedzieć o nich jak najwięcej, jak to mi się zdarzało w wypadku naprawdę dobrych historii. No po prostu nie byli tak genialni, jak to było obiecywane. A jeśli zaś chodzi o wątek romantyczny, to on też nie wydał mi się jakiś rewelacyjny. Fajnie, że był, jednak nie wciągnął mnie jakoś szczególnie.
Punkt kolejny: fabuła. Tu akurat nie mam żadnych zastrzeżeń. Nie dość, że pomysł sam w sobie był niezwykle ciekawy, to jego wykonanie nie było wiele gorsze. Podczas lektury było widać, że autorka zrobiła porządny risercz, że dobrze to sobie rozplanowała i przede wszystkim, że wiedziała co robi, a to się ceni. Mimo drobnych niedociągnięć (bohaterowie, mniej ciekawe momenty) całość wypadła naprawdę dobrze i ogólnie jestem pozytywnie zaskoczona.
Styl autorki. Jest to rzecz, którą zazwyczaj łatwo mi ocenić, jednak w wypadku pani Pauliny mam z tym pewną zagwozdkę. Książka i owszem została napisana w nieco specyficzny sposób, jednak po lekturze jednej książki tej pani nie jestem w stanie stwierdzić, czy jest to wynik użytej w niej mitologii, czy też po prostu autorka ma taki styl. Drugi tom już czeka na mojej półce, przeczytam, zobaczę, może coś z tego wyjdzie ;)
Mitologia. Jest ona tutaj jednym z najważniejszych wątków i również jednym z lepszych. Niesamowicie spodobał mi się pomysł na wprowadzenie Żniwiarzy, którzy walczą z nieumarłymi. Tych wszystkich rodzajów Nawich, sposobów ich zwalczania, obrzędów, wierze i całej gamy innych, bardzo interesujących wątków... Wiecie, ja ogólnie uwielbiam wątki mitologiczne i samych nieumarłych (głównie za sprawą gier, ale ciii), więc tutaj byłam wprost zachwycona. Na reszcie książka, która opowiada o tym, co lubię ;)
PODSUMOWUJĄC
Miało być krótko, ale jak zwykle nie wyszło. No trudno :P Ale tak w skrócie:
„Pusta noc" to niezwykle ciekawa pozycja dla młodzieży, która udowadnia, że w przysłowiu „cudze chwalicie, swego nie znacie" jest sto procent prawdy. Ileż to mamy historii opowiadających o bogach greckich, rzymskich, czy egipskich, podczas gdy nasi, słowiańscy są równie ciekawi? Paulina Hendel czerpie garściami z najróżniejszych podań i legend po to, by zabrać nas do niesamowitego świata prastarych słowiańskich wierzeń, w którym na każdym kroku czyha niebezpieczeństwo, koszmary stają się jawą, a istoty umarłe żyją wśród nas. Zabiera nas do świata, gdzie nigdy nie możemy być pewni, czy aby na pewno jesteśmy sami...
Mimo drobnych niedociągnięć jest to bardzo dobry i obiecujący początek serii, a ja nie mogę się doczekać gdy poznam ciąg dalszy tej historii.
Komu polecam? Każdemu, kto lubi literaturę fantasy i wątki mitologiczne. Jeśli kręcą Was takie klimaty, to jest to pozycja idealna dla Was ;)
Tytuł: Pusta noc
Autor: Paulina Hendel
Seria: Żniwiarz
Tom: 1
Wydawnictwo: Czwarta strona
Ilość stron: 432
Autor: Paulina Hendel
Seria: Żniwiarz
Tom: 1
Wydawnictwo: Czwarta strona
Ilość stron: 432
Moja ocena: 7/10
ISBN: 9788379766840
ISBN: 9788379766840
Z serii ukazały się:
Tom 1: „Pusta noc"
Tom 2: „Czerwone słońce"
Niebawem: Tom 3: „Trzynasty księżyc"
Tom 1: „Pusta noc"
Tom 2: „Czerwone słońce"
Niebawem: Tom 3: „Trzynasty księżyc"
Za możliwość przeczytania książki ślicznie dziękuję wydawnictwu Czwarta strona <3
A Wy? Mieliście już okazję zapoznać się z tą książką? A może dopiero zamierzacie? Dajcie znać w komentarzach ;)
I do następnego!Buziaki, Kinga ;*
I do następnego!Buziaki, Kinga ;*
Z początku byłam sceptycznie nastawiona do tej książki, jednak od niedawna jestem zainteresowana. Głównym powodem jest ta mitologia słowiańska.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com
Czytałam i wczoraj w sumie skończyłam ^^ Bardzo mi się spodobała, teraz zabrałam się za drugi tom :D Oby był tak samo dobry! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Ja "Żniwiarza" uwielbiam, ale przyznaję, że drugi tom jest o wiele lepszy od pierwszego. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ostatnio wszędzie widzę tę ksiązkę. :D
OdpowiedzUsuńNo i w większości zbiera pozytywne opinie, a opis mnie bardzo intryguje, więc bardzo prawdopodobne że niedługo ją przeczytam i sama ocenię czy jest tak fajna jak większość pisze. ;)
Pozdrawiam! :)
https://recenzjeklaudii.blogspot.com/
Jestem zaciekawiona tą książką, szczególnie, że pojawia się tam mitologia słowiańska, którą interesuję się od dawna. No i ta fascynująca okładka, która już dawno wpadła mi w oko... :)
OdpowiedzUsuńPS. A przysłowie brzmi "Cudze chwalicie, swego nie znacie" ;)
Lubię fantasy, lubię mitologię, ale nie do końca już odnajduję się w młodzieżówkach.
OdpowiedzUsuńBookeaterReality
Poza tym, że okładka jest cudowna, fabuła jakoś mnie nie przekonuje. Coś mi w niej nie gra, znaczy, czytam te recenzje, większość jest mniej lub bardziej pozytywna, ale do książki ani trochę mnie nie ciągnie, nie mam pojęcia z czego to wynika, może się kiedyś przekonam :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za to, by druga część okazała się lepsza od pierwszej!
Pozdrawiam!
jeśli słowiańska mitologia, to najpierw zacznę od Miszczuk, możliwe, że później sięgnę również po Żniwiarza. a może zrobię tak jak zawsze, więc jak już seria będzie skończona, przeczytam wszystkie części po kolei :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń