Dzień dobry wieczór ;)
Dzisiaj zapraszam Was na lekko niecodzienny post, jakim jest mini-recenzja książki, której lektury sama się po sobie nie spodziewałam ;) Tym razem będzie nieco inaczej, bo też większość niej będzie opierać się na zdjęciach, a odczucia odnośnie lektury nie będą należały tylko i wyłącznie do mnie ;) Zapraszam :D
ZABAWNA BAJKA... TYLKO DLA DZIECI?
Wiecie co, nie wiem od czego by tutaj zacząć. Nie mam wprawy w pisaniu recenzji książeczek dla dzieci, więc może powiem tak: ktoś mądry kiedyś powiedział, że książka dla dzieci, która nie podoba się dorosłym (lub też nie bawi ich, nie jestem pewna jak to szło) nie jest dobrą książka dla dzieci. Coś w tym prawdy jest, jednak nie wiem, czy mogę się wypowiedzieć, jako iż do dorosłości mi jeszcze kawałek, a dzieckiem również nie jestem :P Mniejsza o to. Chciałam przez to powiedzieć, że choć niektóre książki są kierowane do dzieci (lub też tej młodszej młodzieży), to jednak osoby starsze również znajdą w nich coś dla siebie i nie jest to żadnym sekretem. A jak było w wypadku książeczki z serii "Pamiętnik Zuzy-Łobuzy"? No cóż, zaraz się dowiemy ;)
BAJECZNE ILUSTRACJE
Pierwszą rzeczą, która przyciąga wzrok jest oczywiście okładka, a na niej wiele najróżniejszych rysunków. Przyznam szczerze, że choć z pozoru wyglądają one niepozornie, to jednak mnie urzekły. Niby jest ich pełno, niby mogą wydawać się chaotyczne, a jednak mają w sobie pewien urok. I co ciekawe, nawiązują do treści o wiele lepiej, niż można by się tego spodziewać. Moja młodsza kuzynka, która akurat była obecna przy rozpakowywaniu paczki była nią wprost zachwycona, a gdy tylko zajrzała do środka stwierdziła, że ona sobie tę książeczkę zabierze, bo ja jestem "za stara na takie fajne obrazki" :P Jak widać, pierwszy test zaliczony ;)
CIEKAWA HISTORIA
Wiecie, lubię od czasu do czasu przeczytać coś, co nie będzie wymagać ode mnie wysiłku i powoli mi się odmóżdżyć. Na mnie ta książka zadziałała dokładnie w ten sposób, jednak wspomniana już wcześniej dziesięcioletnia kuzynka wciągnęła się w nią praktycznie bez reszty. Tam, gdzie ja widziałam zwykłe, nieco naiwne rozumowanie dwunastolatki, ona przejmowała się losami bohaterów i zawzięcie komentowała toczącą się akcję, raz się śmiejąc, innym razem złoszcząc. Nawet nie miałam pojęcia, że da się tak przeżywać zwyczajne ilustracje ;P
ZABAWA
I powiem Wam, że mimo, iż mnie ta historia nie porwała (chciałam tylko, żeby pomogła mi odpocząć pomiędzy lekturą jednej a drugiej książki fantasy, dostałam to, jestem zadowolona), to jednak jej lekturę mogę uznać za całkiem udaną. Dzięki niej razem z kuzynką spędziłyśmy kilkadziesiąt przyjemnych minut na wspólnym czytaniu i komentowaniu ilustracji, a młoda chyba zamierza częściej sięgać po książki, więc mamy tu więcej plusów, niż można by się spodziewać ;) Historia zapisana na kartach tej książeczki jest lekka, przedstawiona bardzo prostym językiem i posiada równie wiele ilustracji, co tekstu, dzięki czemu młody czytelnik nie powinien narzekać na nudę, a wręcz się w nią wciągnąć. Na koniec wszyscy byli zadowoleni. I ja, i kuzynka i ciocia, która bardzo entuzjastycznie przyjęła fakt, iż mała korzysta z innych rozrywek niż telewizja czy internet.
CZY POLECAM?
Oczywiście ;) Jeśli tylko macie w swojej rodzinie kogoś, kto mógłby zainteresować się tym tytułem, jakiegoś małego czytelnika, nie zastanawiajcie się i polecajcie ;)
Autor: Alice Pantermuller
Tytuł oryginalny:
Seria: Pamiętnik Zuzy-Łobuzy
Tom: 7
Wydawnictwo: Jaguar
Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
Ilość stron: 160
Moja ocena: 7/10
ISBN: 978-83-7686-603-1
Wybaczcie mi moją niezdarność w dzisiejszej recenzji i brak większej aktywności, jednak mój laptop zdychł i muszę radzić sobie telefonem, a jest to o wiele cięższe, niż się spodziewałam. Ten stan rzeczy potrwa jeszcze dość długo, więc tak tylko uprzedzam ;)
Coś dla najmłodszych :)
OdpowiedzUsuń