piątek, 29 czerwca 2018

Bo demony kryją się we włosach kobiety... || „Demon Luster" Martyna Raduchowska || #109

Dzień dobry!
Tak jak obiecałam, tak zaczynam powoli ruszać do przodu. Dzisiaj mam dla Was recenzję drugiego tomu „Szamanki od umarlaków", czyli „Demona luster". Po lekturze pierwszej części miałam już wyrobione swoje oczekiwania... Pytanie tylko, czy autorce udało się im sprostać?


O CZYM TO WŁAŚCIWIE JEST?

*jeśli nie czytaliście pierwszego tomu, przejdźcie do kolejnego akapitu, mogą pojawić się spojlery*

     Akcja książki rozpoczyna się w momencie, w którym kończy się pierwszy tom. Nasza szamanka od umarlaków ze wszystkich sił próbuje jakoś wyplątać się z zamieszania, w którym przypadło jej brać udział. Czas ucieka, a dziewczynie z każdą chwilą coraz bardziej grozi skazanie jej duszy na niebyt w wyniku nieuważnie złożonej przysięgi.
     Jednak jak daleko może posunąć się człowiek, gdy na szali waży się jego własna przyszłość?
     Zegar tyka, koszmary nie pozwalają zmrużyć oka, a napięcie jest budowane powoli. Akcja toczy się nieuchronnie. Czy Idzie uda się ocalić jej duszę?


POWIEŚĆ JAKBY BARDZIEJ DOJRZAŁA

     Sięgając po tę książkę spodziewałam się, że dostanę mniej więcej to samo, co w pierwszej części – zabawną historię o nieco roztrzepanej studentce, która próbuje odnaleźć się w swoim własnym świecie i nie zwariować. Szybko jednak okazało się, że „Demon luster" różni się od „Szamanki od umarlaków" o wiele bardziej, niż można by tego oczekiwać.

     Główna bohaterka, Ida, nie jest już tą samą dziewczyną, którą była w pierwszej części. Wydarzenia, które rozgrywały się z jej udziałem zafundowały jej coś na wzór ekstra-szybkiego kursu dojrzewania, co zauważa się już na samym początku powieści. Nasza bohaterka stała się jakby dojrzalsza i bardziej zdeterminowana. I choć w pewnych momentach widać było u niech te chwile załamania, nie można zaprzeczyć, że jej charakter zmienił się na lepsze, stał się silniejszy, co jest tylko jednym z licznych plusów tej powieści. Presja, jaką wywołuje na dziewczynie złożona przysięga zmusza ją do zaprzestania użalania się nad sobą, pokazania pazurków i zawalczenia o swoje. Jeśli ktoś wcześniej narzekał, że nasza główna bohaterka jest zbyt "nijaka", to teraz powinien być zadowolony.

     Kolejną, na pierwszy rzut oka niezauważalną, jednak bardzo ważną zmianą była poprawa stylu autorki. O ile podczas lektury pierwszego tomu momentami ciężko mi było się w nim odnaleźć, zdarzały się jakieś zgrzyty, coś gdzieś mi nie pasowało, jakiś opis był przynudnawy... tak w tej części wszystko było dokładnie tak, jak powinno. Cała fabuła wydawała się być jakoś tak lepiej "sklejona". Akcja toczyła się płynnie i nie było w niej żadnych "przystanków", jakie to pojawiają się nie raz podczas lektury powieści, w których dużo się dzieje, a autorzy nie zawsze mają pomysł jak połączyć ze sobą poszczególne wydarzenia. Wszystko to było lepiej dopracowane. Pani Raduchowska zrezygnowała z przydługawych opisów – stały się one bardziej zwięzłe i stonowane, dzięki czemu potrafiły wywoływać różne emocje. Nie raz i nie dwa poczułam ten dreszczyk na plecach, lub zaśmiałam się pod nosem...a nawet w głos.
     A skoro już jestem przy śmiechu, chciałam też zaznaczyć, że to, co urzekło mnie w tej historii najbardziej, to wszechobecny w niej humor, który również został umiejętnie wciśnięty w fabułę. Książka pełna jest różnego rodzaju sarkastycznych komentarzy, przepychanek słownych bohaterów, czy po prostu ironii i ciętych ripost. Można by się obawiać, że przy tak dużym natężeniu wszystko to będzie wydawało się sztuczne, czy też wciśnięte na siłę... a jednak przez te dwa tomy ani razu nie odniosłam takiego wrażenia. Podczas lektury wszystko to było po prostu naturalne. Humor idealnie współgrał z całą resztą elementów i świetnie wpasowywał się w charakter bohaterów.


„Ona jest niezniszczalna. Wrzucisz taką do wulkanu, to ci pamiątki przyniesie"


A BOHATEROWIE...

     Cóż, tutaj mamy kolejną zmianę na lepsze. Jeśli ktoś czytał moją recenzję „Szamanki..." <klik> na zapewne zauważył jak bardzo zachwycałam się bohaterami tej powieści. Większość z nich podbiła moje czytelnicze serce w większym, lub też mniejszym stopniu i wydawało mi się, że lepiej już być nie może... a jednak.
     Autorka ma prawdziwy talent do kreowania swoich postaci (zwłaszcza tych zadziornych) i przedstawiania ich w niezwykle realny sposób tak, by czytelnik odniósł wrażenie, że ktoś taki naprawdę może gdzieś tam sobie żyć, a to jest historia z jego życia. To naprawdę świetna sprawa, gdy czytając fantastykę można uwierzyć w to, że ktoś taki może istnieć naprawdę. I nie mówię tutaj o jednym, czy dwóch bohaterach. Tutaj każdy jest tak dobrze dopracowany.
     Wystarczy przypomnieć sobie Teklę – zgryźliwą ciotkę-ducha, która wzięła pod swoje skrzydła naszą główną bohaterkę i nauczyła ją wszystkiego... nie szczędząc sobie przy tym narzekania na czym świat stoi i głupotę Idy. To chodząca po świecie martwa medium, która ma takie wymagania, że praktycznie nigdy nic jej nie dogodzi. Ponadto wszystko wie najlepiej. A jednak nie da się jej nie lubić. Jest to ten typ postaci, który, choćbyśmy się zapierali nie wiadomo jak bardzo i tak dostanie się do naszego serducha.

     Jeśli zaś chodzi o samą główną bohaterkę: tak jak wspominałam, przeszła ona wyjątkową transformację. Stała się bardziej wojownicza i zyskała "to coś" w swoim charakterze. Nie boi się sięgać po swoje i stawiać się tym, przed którymi wcześniej schyliłaby głowę. Ida stała się po prostu silniejsza, bardziej dojrzała. Choć z drugiej strony, jak patrzę na to, co napisałam, to wydaje mi się, że ktoś, kto nie miał jeszcze okazji poznać historii Szamanki może odnieść dość mylne wrażenie na jej temat. Coś czuję, że nieco przesadziłam z tą "siłą" i wyszło na to, że nasza Ida zmieniła się z typowej szarej myszki w silną królową wszystkiego... ta, być może trzeba było ująć to inaczej... Ale nie bójcie się. Dziewczyna ani przez chwilę nie przypominała żadnej Merysójki rodem z otchłani Wattpada. To jedno mogę Wam zagwarantować ;)

     Pozostali bohaterowie? Cud, miód i pomarańcze! A zwłaszcza czarny charakter...

     Nie będę się już tutaj na ten temat rozpisywać, bo mogłabym spokojnie rzucić swoje trzy grosze na temat każdej z drugoplanowych postaci, jednak wtedy ta recenzja urosłaby do rozmiaru referatu, a nie chcę nikogo zanudzać. Tak jak już mówiłam w recenzji „Szamanki...", autorce trzeba przyznać, że bardzo dokładnie skupia się na kreowaniu każdej ze swoich postaci. Wszyscy bohaterowie powieści byli dobrze dopracowani, dzięki czemu ci "mniej ważni" nie byli tylko zwykłym tłem dla całej reszty, lecz nieodzowną częścią całości. Lektura akcji z ich udziałem była po prostu czystą przyjemnością.

„Myślę, więc jestem. No, Kartezjusz, toś się, chłopie, ździebko zagalopował.”


FANTASTYCZNA KONTYNUACJA

     Pełna magii, przesycona nietypowym poczuciem humoru, wypełniona zwrotami akcji, jakich ciężko się spodziewać, niesamowita kontynuacja losów Idy Brzezińskiej, Szamanki od umarlaków – to właśnie powiedziałabym gdyby ktoś poprosił mnie o podsumowanie całej tej książki w jednym zdaniu.

     „Szamanka od umarlaków" była bardzo dobrą lekturą, która pozostawiła po sobie nie tylko miłe wspomnienia kilku świetnie spędzonych godzin, lecz także wielkie oczekiwanie wobec jej kontynuacji. Sięgając po „Demona luster" obawiałam się, że nie zdoła on im sprostać i choć na początku wiele na to wskazywało, szybko okazało się, że nie ma się czego bać. Autorka nie tylko sprostała oczekiwaniom, lecz także podniosła poprzeczkę na nowy, o wiele wyższy poziom.

   Jestem pewna, że jeśli tylko nadarzy się taka okazja, sięgnę po kolejne książki pani Raduchowskiej. A jak na razie polecam ten tytuł i tom pierwszy każdemu miłośnikowi urban fantasy. I nie tylko. Zdecydowanie warto jest poświęcić im swój czas ♥


Tytuł: Demon luster
Autor: Martyna Raduchowska
Seria: Szamanka od umarlaków
Tom: 2
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 416
Moja ocena: 9/10
ISBN: 9788328052093


Z serii ukazały się:
Tom 1: Szamanka od umarlaków
Tom 2: Demon luster

Za możliwość przeczytania książki ślicznie dziękuję wydawnictwu Uroboros <3

A Wy? Mieliście już okazję zapoznać się z książkami tej autorki? Co sądzicie? Zapraszam do dyskusji ;)
Do następnego!
Buziaki, Kinga ;*

PS: dzisiaj przeniosłam komentarze na disqus. Mam nadzieję, że nikomu nie będzie to przeszkadzać ;)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Jeśli przeczytałeś/aś mój post zostaw po sobie jakiś ślad :)
Z chęcią poznam wasze opinie na dany temat.
Nie musisz spamować linkami, odwiedzam każdego, kto zaciekawi mnie komentarzem lub po prostu stałych czytelników :)

SZABLON WYKONANY PRZEZ RONNIE