czwartek, 24 stycznia 2019

Czy kraina elfów faktycznie jest tak piękna, jak nam się wydaje? || „Okrutny książę" – Holly Black || #118


Dzień dobry!
Witam Was w pierwszej recenzji w nowym roku, gdzie znajdzie się kilka moich słów na temat również pierwszej w tym roku przeczytanej przeze mnie książki. Zapraszam!

ELFY ELFAMI, ALE O CZYM TO JEST?

Mogło by się wydawać, że w dzisiejszych czasach, w dobie internetu, wśród tak dobrze rozwiniętej technologii, świat nie skrywa przed nami żadnych tajemnic. Że ludzie zbadali i odkryli każdy, nawet najmniejszy skrawek Ziemi i nic już się przed nimi nie ukryje, bo tak naprawdę wszędzie już byliśmy... A jednak.
Magiczna kraina elfów, zwana Elfhame znajduje się w naszym świecie, sprytnie skrywana przed wzrokiem przeciętnego człowieka. Mieszkają w niej tajemnicze istoty, znane nam jako elfy. Ich świat łączy się z naszym, a czasami jego mieszkańcy dostają się tutaj i na odwrót. Coś takiego w dzieciństwie spotkało Jude i jej dwie siostry: Vivi i Tarryn – bliźniaczkę Jude. Pewnego dnia przed drzwiami ich domu stanął Madok – potężny elfi generał – i zabił ich rodziców, dokonując tym samym zemsty za zdradę sprzed lat, a je same uprowadził do Elfhame. Od tamtej pory ta kraina miała stać się ich nowym domem. 
Jednak nie była nim. Mimo wszelkich starań nasza bohaterka i jej siostra bliźniaczka nie potrafiły dostosować się do życia w tym świecie, Nie pomagał również fakt, iż elfy uważały je za istoty niższego szczebla. Tarryn w końcu się do tego przyzwyczaiła, jednak Jude nie chciała nigdy chylić czoła przed okrutnymi stworzeniami. Co więcej: ona chciała być od nich lepsza. Chciała im udowodnić, że człowiek może być silniejszy niż oni.
Nie było to łatwe. Każdego dnia dziewczynę czekały nowe upokorzenia ze strony znienawidzonego księcia Cardana i jego bandy przyjaciół. I w chwili, gdy wydawało jej się, że tak będzie już zawsze, jeden z jego braci wyciągnął do niej pomocną dłoń i zaproponował jej bardzo korzystną umowę. Za bardzo wysoką cenę. Jude stanęła przed wyborem, który mógł zmienić całą jej przyszłość.


PIERWSZE KOTY ZA PŁOTY, CZYLI O POCZĄTKOWYM ENTUZJAZMIE, KTÓRY ZDERZYŁ SIĘ Z RZECZYWISTOŚCIĄ

Pamiętam dzień, w którym zobaczyłam ten tytuł w zagranicznych zapowiedziach i wielki szum, który się wokół niego utrzymywał na długo po premierze. Liczne pozytywne recenzje naprawdę nakręciły mnie na chęć jego przeczytania i cichutko trzymałam kciuki, by zainteresowało się nim któreś z naszych polskich wydawnictw. I oczywiście się udało. Wydawnictwo Jaguar ogłosiło, że wyda tę serię, a ja byłam wprost zachwycona. Już nie mogłam doczekać się kiedy „Okrutny książę" wpadnie w moje łapki.

Przez długi czas siedziałam jak na szpilkach, w oczekiwaniu na dzień premiery, a potem trochę po premierze... i wtedy pojawiły się pierwsze negatywne recenzje, mówiące o tym, że ten tytuł wcale nie jest tak dobry, że się nie wyróżnia na tle innych, że jest przereklamowany... Auć. Było to dla mnie jak kubeł zimnej wody. Dlatego też początkowe "muszęmuszęmuszę to przeczytać" zmieniło się w zwyczajne "chciałabym to przeczytać", a gdy książka wpadła w moje ręce, musiała przeczekać swoje na półce.

I wiecie co? Wcale nie żałuję, że zaczekałam z jej lekturą.


CZY OKRUTNY KSIĄŻĘ NAPRAWDĘ BYŁ TAK OKRUTNY?

Początek był ciężki. I to tak naprawdę ciężki. Z jakiegoś powodu nie mogłam wbić się w tę historię. Pierwsze rozdziały były dla mnie może nie tyle męczące, co zwyczajnie... nudne. Dostałam małego zwątpienia i zastanawiałam się, czy aby na pewno dobrze zrobiłam sięgając po ten tytuł. Czy nie oczekiwałam zbyt wiele, choć po tych wszystkich nie do końca pozytywnych opiniach te oczekiwania i tak były niewielkie.
Jednak czytałam dalej, a akcja powoli zaczynała rozkręcać się z rozdziału na rozdział. Wreszcie coś się działo, wreszcie zyskałam jakąś motywację do czytania.

Okazało się, że im dalej, tym lepiej.

Świat elfów wreszcie zaczął otwierać się przed czytelnikiem. Powoli poznawaliśmy kolejne jego zakamarki i towarzyszące im na każdym kroku niebezpieczeństwa. A było ich więcej niż można się spodziewać. 

Elfhame to kraina, w której niebezpieczeństwo skrywa się właściwie wszędzie. Wszystko i wszyscy stanowią zagrożenie. Pełno tutaj magicznych roślin o najróżniejszych właściwościach, które mogą zabijać na najróżniejsze sposoby. Pojawiają się także dziwne stworzenia, jak np. ropuchy wielkości konia, na których od czasu do czasu podróżują elfy... a elfy... one są z tych wszystkich stworzeń najniebezpieczniejsze. Zamiłowane w skomplikowanych intrygach i okrutnych rozrywkach, niemal łaknące krwi, nie zawahają się zabawić czyimś kosztem, nawet jeśli tym kosztem miałoby być jego życie... 

A najgorszy z nich wszystkich jest książę Cardan. Jude nienawidzi go z całego serca. Nienawidzi go, ale też się go boi. Straszliwie lęka się tego, co on może zrobić. Tak jak każdy normalny człowiek i elf. Książę jest okrutny. Wymyśla najróżniejsze sposoby upokarzania innych i bawi się ich cierpieniem. Mało kto jest w stanie mu się sprzeciwić, a wielokrotnie takie sprzeciwy nie kończą się dobrze. 

Mimo tego Jude postanowiła, że nie ugnie się pod młodym tyranem. Jest zdeterminowana, by pokazać mu, że nie jest słaba i nie pozwoli sobą pomiatać. Będzie walczyć i nie podda się, choćby miała zginąć. A przynajmniej taki ma zamiar. 


KOLEJNA BOHATERKA W STYLU KICK-ASS?

Holly Black niewątpliwie postanowiła wykreować postać Jude na jedną z tych, które są twarde, uparte i zdeterminowane. Które nie boją się podążać do celu, czasem po trupach. Czy jej się to udało? Cóż... Moim skromnym zdaniem nawet bardzo.

Jude bez wątpienia jest uparta. Jest też twarda, zdeterminowana i ma cel, do którego podąża. Czasami bywa zbyt porywcza i robi wiele rzeczy nim w ogóle o tym pomyśli, a potem ponosi różne tego konsekwencje... Bywa też denerwująca. Irytuje swoim zachowaniem, egoizmem, swoją niewyparzoną gębą. Boi się i ten strach czasami popycha ją w stronę różnych reakcji... A jednak to wszystko czyni ją bardziej ludzką, Bo przecież mimo tego, że żyje w świecie elfów, nadal jest człowiekiem. I to właśnie świat w którym żyje zmusza ją do bycia taką, a nie inną osobą. Inaczej pochłonąłby ją bez reszty, a ona po prostu by zginęła.

Może i nie jest najlepiej wykreowaną bohaterką i można by się doczepić do kilku innych rzeczy... Jednak mimo tego była żywa. Niczym z krwi i kości. Prawdziwa. Autorka naprawdę dobrze poradziła sobie z jej wykreowaniem i jak dla mnie, sama jej postać była jedną z najlepszych rzeczy w tej powieści.


A CO Z AKCJĄ? CO Z FABUŁĄ?

Jak już wyżej wspomniałam, początkowo miałam wielkie trudności z wbiciem się w tę historię, jednak potem jakoś to poleciało. Mimo nudy powiewającej w pierwszych rozdziałach powieści, dalej całość okazała się być naprawdę ciekawa i skończyłam ją szybciej, niż się spodziewałam.

To, co naprawdę mnie zaskoczyło, to fakt, że w tej książce nie ma romansu wysuniętego na pierwszy plan, stanowiącego bardzo ważny wątek, jak to bywa w wypadku większości książek YA Fantasy. Owszem, sam wątek miłosny pojawia się i przewija przez całą książkę, jednak tak naprawdę jest w nim o wiele więcej intryg, niż można by się spodziewać. Uważam to za spory plus, bo dzięki temu historia ta nie stała się podobną do innych – w których główne bohaterki tracą głowę dla najróżniejszych przystojnych bohaterów – a zachowała znaczną część swojej oryginalności.

Akcja co prawda nie pędziła na łeb na szyję, jednak mimo to była naprawdę wartka i potrafiła zaciekawić. Jeśli chodzi o zwroty i zaskoczenia... cóż, tych nie było wiele. Właściwie to jedno na końcu, jednak nie uważam tego za minus. Do ostatnich rozdziałów nie miałam pojęcia jak właściwie autorka zakończy tę historię i w jaki sposób zachęci mnie do sięgnięcia po kolejny tom... i to było dobre zagranie. Dzięki temu może i nie przeżywałam czytelniczych zawałów w trakcie lektury, jednak na pewno sięgnę po tom kolejny, bo jestem ciekawa co też będzie działo się dalej.


NO DOBRZE, A CZEGO SIĘ DOCZEPIMY?

Mimo tego, że książka jako całość wypadła dobrze, a ja nie mogę doczepić się do bohaterów, czy też ogólnego pomysłu na fabułę, to jednak pojawiły się minusy. A jakie? Cóż, niewielkie.

Tym, czego mi tutaj brakowało było bogatsze rozbudowanie Elfhame. Ta kraina ma naprawdę wielki potencjał i trochę szkoda, że nie został on lepiej wykorzystany – nie obraziłabym się, gdyby autorka pokusiła się o więcej opisów zasad rządzących krainą elfów, ani też samych jej mieszkańców. Jak dla mnie było tego po prostu za mało i utworzył się pewien niedosyt. I to taki nie do końca pozytywny.
Ale cóż, pozostaje tylko mieć nadzieję, że w kolejnym tomie pani Black postara się bardziej i odkryje przed nami jeszcze więcej sekretów jej magicznej krainy...

Jeśli jest jeszcze coś, czego mi tutaj zabrakło, to również bardziej rozbudowane opisy bohaterów drugoplanowych. Poza Cardanem i może dwiema innymi postaciami cała reszta wydawała się jakby tekturowa. Nie miała w sobie jakiegoś takiego życia, nie wydawali się zbyt ważni dla fabuły mimo tego, że tacy właśnie byli. Ja rozumiem, że gdyby autorka postanowiła dobrze opisać każdą ze swoich postaci, to ten tom byłby pewnie grubszy o połowę, jednak mimo wszystko wciąż czegoś tutaj brakuje i idzie to odczuć.


PODSUMOWUJĄC:

„Okrutny książę" co prawda nie jest powieścią idealną, jednak jestem pewna, że miłośnicy fantasy z gatunku young adult znajdą w niej wszystko to, co uwielbiają. Mamy tutaj elfy, magię, mroczne intrygi na królewskim dworze, tajemnice, zagrożenie życia i bohaterów, którzy są zdeterminowani, by wziąć przyszłość w swoje własne ręce. Pojawia się również lekki wątek miłosny i niesie za sobą jeszcze więcej kolejnych pytań... Uwierzcie mi – z tą historią nie będziecie się nudzić. Gorąco polecam!


Tytuł: Okrutny książę
Autor: Holly Black
Seria: Okrutny książę
Tom: 1
Tytuł oryginalny: The Cruel Prince
Wydawnictwo: Jaguar
Tłumaczenie: Stanisław Kroszczyński
Ilość stron: 423
Moja ocena: 7/10
ISBN: 9788376867243




A Wy lubicie historie o elfach? Mieliście już okazję czytać jakąś książkę pani Black? Dajcie znać w komentarzach ;)
Do następnego!
Buziaki, Kinga ;*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Jeśli przeczytałeś/aś mój post zostaw po sobie jakiś ślad :)
Z chęcią poznam wasze opinie na dany temat.
Nie musisz spamować linkami, odwiedzam każdego, kto zaciekawi mnie komentarzem lub po prostu stałych czytelników :)

SZABLON WYKONANY PRZEZ RONNIE