czwartek, 20 października 2016

#38 „Toxic" - Rachel Van Dyken

Co zrobisz, gdy dopadnie cię twoja toksyczna przeszłość? Czy uda ci się z nią uporać?...

Tytuł: Toxic
Autor: Rachel Van Dyken
Seria: Zatraceni
Tom: 2
Wydawnictwo: Feeria Young
Ilość stron: 344
Data przeczytania: wrzesień 2016
Moja ocena: 7/10
Opis:
Każdy kryje jakąś tajemnicę ... Gabe Hyde żyje na kredyt. Od czterech lat ukrywa swoją prawdziwą tożsamość przed światem, który niegdyś obsesyjnie go uwielbiał. Jeden niewłaściwy krok doprowadził go na skraj szaleństwa. krok, który na zawsze zmienił ścieżkę jego życia. Udawanie nie prowadzi do niczego dobrego,  zwłaszcza, gdy grasz kogoś innego przed tymi, którym najbardziej na tobie zależy. Ale gdyby ktoś kiedyś odkrył prawdę, to nie jego życie stanęłoby pod znakiem zapytania – ale jej.

Saylor nie nienawidzi mężczyzn. Tylko Gabe’a. Ten lekkomyślny, beztroski, w czepku urodzony gość to prawdziwa sól w jej oku. Który sprawia tylko, że wszystko coraz bardziej się gmatwa. Niestety, jest takie miejsce, w którym ich spotkania są nieuniknione. Dom opieki. Gdyby tylko tak się nawzajem nie pociągali… Im bliżej są ze sobą, tym więcej pytań powstaje w Saylor. Bo Gabe coś ukrywa.
Co się stanie, gdy te dwa światy na siebie wpadną? Dwa światy, które nigdy nie powinny się spotkać? Czy on zniszczy wszystkich, których kocha? Czy w końcu uzyska odkupienie, o którym marzy od czterech lat?
Moja recenzja:


 Kiedy wreszcie ochłonęłam po pierwszym tomie <recenzja - klik> i wirze emocji jaki mi zapewnił, stwierdziłam, że pora sięgnąć po czekający na mojej półce drugi tom serii "Zatraceni". Jak wrażenia?

Cóż, zacznijmy od tego, że prawdopodobnie zbyt wiele wymagałam, co przeniosło się na mój dalszy odbiór tej historii. Za każdym razem powtarzam sobie "spokojnie, nie wymagaj niczego, a książka na pewno ci się spodoba". W większości przypadków ta metoda się sprawdza, ale tutaj?! Ciężko jest nie wymagać, kiedy jest się zachwyconym pierwszym tomem, a w poprzedniej części autorka zapewniła rollercoaster emocji i podbiła serce. Tak więc przyznaję - zawiodłam się na tej książce.

Ale w sumie zaczęłam ni od początku, ni od końca, więc powiem tak: w trakcie lektury pierwszego tomu pewien facet podbił moje serce. Tm facetem był Gabe. Miałam wielki zaciesz kiedy wyobrażałam sobie to, co będzie się działo w powieści pisanej z jego perspektywy, bo wprost nie mogłam doczekać się poznania jego losów. I tutaj mamy taki mały problem. Książka, jako całość była naprawdę dobra. Jednak jakoś wszystko mi spłyciła. Dodatkowo, ten tom sprawił, że mój zapał, albo raczej szał, jeśli chodzi o Gabe'a nieco się zmniejszył. Odniosłam wrażenie, że autorka owszem, miała pomysł na fabułę. Bardzo dobry pomysł. Jednak nie udało jej się przeskoczyć nad poprzeczką, którą sobie ustawiła. Jednak podczas lektury nie zwracałam na to uwagi, dopiero po jej zakończeniu zaczęłam myśleć nad tym wszystkim i cóż, wyszło, jak wyszło...

Nie za bardzo wiem, co jeszcze mogłabym napisać o tej książce, więc postaram się to jako tako podsumować:

Kiedy teraz o tym wszystkim myślę, mam wrażenie, że jestem jednak trochę zbyt surowa, ale zdania nie zmienię. "Toxic" wypadło zdecydowanie gorzej od "Utraty", a Gabe stracił połowę swojego uroku, nad czym potwornie ubolewam. Autorka nie poradziła sobie z wyzwaniem, jednak nie wydaje mi się, aby miało mi to przeszkodzić w daniu jej kolejnej szansy i sięgnięciu po trzeci tom serii. Czuję się nieco zawiedziona, jak i może żałuję zbyt wielkich wymagań, mam mętlik w głowie... Po prostu nie wiem, czy powinnam napisać coś niepochlebnego, czy raczej znaleźć te dobre strony.

Czytając "Toxic" nie czułam tego samego, co przy "Utracie". Mimo, że książka była dobra, to cały czas czegoś mi brakowało, a ja do tej pory nie jestem pewna czego. Pani Van Dyken miała dobry pomysł, ale nie poradziła sobie z jego wykonaniem. A przynajmniej nie w zadowalającym dla mnie stopniu. Mimo tego wszystkiego nie żałuję, że zdecydowałam się zakupić od razu wszystkie trzy tomy (przynajmniej na razie) i mam nadzieję, że to się nie zmieni. W niedalekiej przyszłości planuję sięgnąć po kolejny tom, jednak nie odczuwam już tak palącej potrzeby.

Książkę polecam zarówno tym, którzy czytali, jak i tym, którzy nie mieli jeszcze okazji zapoznać się z pierwszym tomem. Plusem jest to, że nie trzeba go znać by kontynuować, lub rozpoczynać serię, bo wszystko jest w miarę rozjaśnione i przypomniane. Właściwie można zacząć równie dobrze od trzeciego, jak i drugiego, bądź też pierwszego tomu...

A na koniec macie tutaj mój ukochany cytat. Mimo wszystko Gabe nadal pozostaje cudowny <3

Ludzie rzadko myślą to, co mówią. Dla mnie "przepraszam" to tylko kolejne słowo, którego nadużywają - podobne jak "kocham". "Kocham lody", "kocham naleśniki", "kocham kolor niebieski" - gówno prawda. Bo kiedy ja mówiłem "kocham", to znaczyło, że wykrwawiałem się dla ciebie. Kiedy wypowiadam słowo "miłość", powołuję je do życia. Uskrzydlam swoją duszę - łączę się z twoją.

 Tak więc co sądzicie? Dajcie znać ;) 

 Buziaki ^^




Jeśli przeczytałeś/aś mój post zostaw po sobie jakiś ślad :)
Z chęcią poznam wasze opinie na dany temat.
Nie musisz spamować linkami, odwiedzam każdego, kto zaciekawi mnie komentarzem lub po prostu stałych czytelników :)

SZABLON WYKONANY PRZEZ RONNIE