Dzisiaj zapraszam Was na recenzję książki, która zaintrygowała mnie już od pierwszych stron ;)
KOLEJNY DO KOLEKCJI...
Jak zapewne już wiecie (lub też nie wiecie), ostatnio zaczęłam gustować w thrillerach dla młodzieży. Coś zaczęło mnie do nich ciągnąć, więc kiedy tylko zobaczyłam tę książkę, zapragnęłam ją mieć. Miałam nadzieję, że wreszcie znajdę coś, co wciągnie mnie w swój świat i wywoła dreszczyk emocji. Miałam nadzieję, że okaże się czymś, co sprawi, że na koniec powiem „wow”. Jak wyszło?
No cóż, może i nie powiedziałam „wow”, jednak lekturę tej powieści uważam za całkiem udaną
i satysfakcjonującą. Wciągnęła mnie i sprawiła, że nie mogłam się oderwać, a takie coś się ceni ;)
i satysfakcjonującą. Wciągnęła mnie i sprawiła, że nie mogłam się oderwać, a takie coś się ceni ;)
TABULA RASA
Już na pierwszej stronie okazuje się, że główna bohaterka znajduje się w jakimś ośrodku... Jakim? Tego nikt do końca nie wie. Jednak pewne jest jedno: realizowany jest tam projekt o nazwie "Tabula rasa". Brzmi ciekawie, prawda? ^^
Według tego, co wie główna bohaterka, a tym samym my - ma on polegać na usuwaniu z pamięci traumatycznych wspomnień. Jednak u Sary ten zabieg trwa dłużej, niż u innych pacjentów. Nachodzą nas więc pewne pytania: Co jest tego przyczyną? Kim tak naprawdę jest Sara? I przede wszystkim: kto za tym stoi? I wiecie - tak jest praktycznie przez całą książkę: pojawia się pewien szczegół, autorka rzuca jakiś ślad i przez resztę stron zastanawiamy się co tak naprawdę ma to oznaczać. Oczywiście, dostajemy odpowiedzi, jednak mogę się założyć, że nikt, lub też mało kto spodziewałby się takiego obrotu spraw.
Według tego, co wie główna bohaterka, a tym samym my - ma on polegać na usuwaniu z pamięci traumatycznych wspomnień. Jednak u Sary ten zabieg trwa dłużej, niż u innych pacjentów. Nachodzą nas więc pewne pytania: Co jest tego przyczyną? Kim tak naprawdę jest Sara? I przede wszystkim: kto za tym stoi? I wiecie - tak jest praktycznie przez całą książkę: pojawia się pewien szczegół, autorka rzuca jakiś ślad i przez resztę stron zastanawiamy się co tak naprawdę ma to oznaczać. Oczywiście, dostajemy odpowiedzi, jednak mogę się założyć, że nikt, lub też mało kto spodziewałby się takiego obrotu spraw.
Autorka potrafi zaskoczyć i to jest najważniejsze. Co jeszcze?
MŁODZIEŻÓWKA? A WIĘC ROMANS MUSI BYĆ
No tak. Dawno już nie spotkałam powieści kierowanej do młodzieży, w której nie byłoby choćby drugoplanowego wątku miłosnego. Nie mówię, że to źle - lubię, kiedy takowy wątek się pojawia. Jednak nie lubię, kiedy zostaje on spartaczony. A tutaj, że tak powiem: najlepiej nie było.
Pani Lippert-Martin być może poradziła sobie z pomysłem na fabułę i całą resztą, jednak przy kreowaniu relacji między bohaterami (i samych bohaterów) gdzieś się potknęła. Jak na mój gust cały wątek miłosny, jaki rozwinął się w tej powieści... potoczył się zbyt szybko. Niby nie był on tak wyraźny, że wiecie: o nie! Zakochali się w sobie na zabój, planują wspólne życie, bla, bla, bla, bla. Nie. Jest subtelny i to się ceni, jednak, i tak potoczył się on zbyt szybko. Między nimi nie było czuć żadnej chemii, nic nie iskrzyło, a tu w pewnej chwili bam! I mamy zakochanych. Coś tu... nie pykło.
Jeśli zaś chodzi o poziom wykreowani bohaterów... Nie był on zły, jednak nie mogę również powiedzieć, że zadowalający. Brakło mi tego dobrze rozbudowanego portretu psychologicznego postaci, które to tak wielbię. Przez co nie mogłam powiedzieć, że bohaterowie zapadli mi w pamięć - niestety. O ile fabuła jest dobra, tak postaci raczej przeciętne.
PODSUMOWUJĄC:
Autorka wpadła na naprawdę świetny pomysł i jeśli chodzi o fabułę - zrealizowała go bardzo dobrze. Poległa jednak na kreowaniu bohaterów, przez co książka nie zachwyciła mnie tak, jakbym tego chciała.
Całość wciągała i sprawiała, że nie można było się oderwać. Był dreszczyk emocji, były snute hipotezy na temat tego, jak to się dalej potoczy... no słowem było dobrze. Nie super, nie rewelacyjnie, jednak dobrze.
Tak więc, jeśli ktoś chciałby rozpocząć swoją przygodę z tego typu książkami: polecam ją tak na początek. Nie oczekujcie szału, a nie zawiedziecie się. Książka wciąga i zmusza do myślenia, więc nie można powiedzieć, że jest zwykłym zapychaczem. Dobra, jednak są lepsze. I to by było na tyle.
Tytuł: Tabula rasa
Autor: Kristen Lippert-Martin
Tytuł oryginalny: Tabula Rasa
Wydawnictwo: YA!
Tłumacznie: Dorota Konowrocka-Sawa
Ilość stron: 350
Moja ocena: 6.5/10
ISBN: 9788328014916
Za możliwość przeczytania książki ślicznie dziękuję wydawnictwu YA!
Dajcie znać, co sądzicie ;)
Buziaki, Kinga ;*
Mama ją w planach i dzięki tobie wiem nieco więcej o treści. Co prawda nie czytam thrillerów, ale może to będzie dobry początek by zacząć :).
OdpowiedzUsuńDawno temu mega chciałam ją przeczytać. Ale im bardziej chciałam, tym bardziej coś mnie od niej odwodziło i... Nie przeczytałam. A tego typu wątki już mi się tak przejadły, że nie zapowiada się, bym miała ją przeczytać niedługo, więc chyba już się za nią nie zabiorę. :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
recenzje-koneko.blogspot.com
Książka mnie zaciekawiła. Koniecznie muszę zacząć zaznajamiać się z thrillerami dla młodzieży, bo to super pomysły na książkę. Niestety wątek miłosny wszędzie musi być upchnięty...
OdpowiedzUsuńOkładka tej książki jest świetna!
Pozdrawiam!
Zapraszam do mnie.