poniedziałek, 10 lipca 2017

#80 „Twoim śladem" – A. Meredith Walters

POZNAJCIE HISTORIĘ PEŁNĄ EMOCJI...

[CI, KTÓRZY NIE CZYTALI JESZCZE PIERWSZEGO TOMU, PROSZENI SĄ O PRZEJŚCIE DO NASTĘPNEGO NAGŁÓWKA, ALBOWIEM SYPNĘ TUTAJ FABUŁĄ]

  Jak wiemy ze wspomnianego pierwszego tomu – Aubrey, główna bohaterka sparzyła się na miłości. Zaufała swojemu sercu, a ono ją zawiodło. Została skrzywdzona i postanowiła to skończyć. Na tym mniej więcej kończy się ostatni rozdział pisany z jej perspektywy w pierwszym tomie.
 Teraz Aubrey stara się ułożyć sobie jakoś życie bez Maxxa i wrócić do tego, co było przed jego pojawieniem się. Jak można było się spodziewać – nie będzie łatwo. Dokonała złych wyborów i teraz musi ponieść ich konsekwencje. Nie tylko w życiu osobistym.

 Maxx, uzależniony od narkotyków stoczył się na dno. Prawie umarł i w konsekwencji odwrócili się od niego ci, na których mu zależało. To jakby stało się impulsem do dokonania wyboru. Zapisał się na odwyk i postanowił zacząć walczyć z nałogiem... Postanowił, że z nim skończy i odzyska Aubrey. Jednak okazuje się, że nie wszystko jest takie proste, jak można by tego oczekiwać...
 Ponieważ Aubrey powiedziała dość.
 A teraz Maxx musi udowodnić jej, że się zmienił i że zależy mu na niej bardziej, niż na prochach.
 Czy mu się to uda?
 No tego, niestety, Wam nie powiem ;)
 
BO Z DOBRĄ KSIĄŻKĄ TAK JUŻ JEST...

 Wiecie, otrzymałam egzemplarz tej książki na kilka dni przed premierą i znając życie (a także moje tempo czytania) zapewne pochłonęłabym ją w dwa dni, lub nawet mniej - zwłaszcza, że liczy sobie lekko ponad 400 stron, jednak... No był z nią pewien problem. Jaki problem? Taki, jak ze wszystkimi dobrymi książkami. Jednocześnie chciałam i nie chciałam jej skończyć. I to naprawdę jest wstrętne uczucie.

WIELKI POWRÓT

 Pani Walters skończyła pierwszy tom na łamiącym serducho momencie (i to dosłownie). Sprawiła, że człowieczek taki jak ja, miał ochotę gryźć i kopać ze względu na syf, jaki się tam porobił. Jego zakończenie ani trochę mi się nie spodobało i czułam wprost naglącą potrzebę, by dowiedzieć się, co będzie dalej. A takie coś oczywiście zaliczymy do plusów ;)

 I wiecie - w pierwszym tomie towarzyszyły mi najróżniejsze emocje: od skrajnej głupawki, przez irytację, aż po wściekłość, więc oczekiwania względem tego, jakoś tak same w sobie wzrosły. Wiedziałam na co stać autorkę i wymagałam więcej... Po prostu liczyłam na wiele i miałam równie wielką nadzieję na to, że się nie zawiodę.

 Historia przedstawiona w tym tomie miała swoje wzloty i upadki. Niektóre momenty przyspieszały bicie serca, inne ściskały za gardło, a jeszcze inniejsze irytowały jak cholera. To ostatnie tyczy się ogólnie zachowania głównej bohaterki, którą momentami miałam wielką ochotę strzelić przez łeb. Naprawdę. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak bardzo się irytowałam czytając coś. Aubrey nie raz zachowywała się egoistycznie, była naiwna, wyciągała pochopne wnioski itede, przez co naprawdę ciężko było z nią wytrzymać... Jednak jeśli spojrzeć na to z drugiej strony... na to, jak się zachowywała i powiązać to z tym, co przeszła – takie reakcje są jak najbardziej normalne. No bo kto z nas nie miałby problemu z zaufaniem ludziom, którzy nas skrzywdzili? To wszystko... to zachowanie głównej bohaterki, podejmowane przez nią decyzje, popełniane błędy, trudności z zaufaniem... w jakiś sposób sprawiło, że stała się bardziej ludzka, bardziej realna. I łatwiej było sobie to wszystko wyobrazić.
 Nie wiem, czy ten zabieg był celowy, czy też nie, ale jednego jestem pewna: pani Walters udało się to w stu procentach ;)

 Z kolei Maxx, główny bohater się tutaj zmienił. Czy na dobre? To już pozostawiam do oceny Wam, bo jak dla mnie są tej zmiany zarówno plusy, jak i minusy. No bo wiecie: w pierwszym tomie był takim bad-boyem, który wszystkich miał, że tak powiem w DE, ale niestety chłopaczek padł ofiarą przebiegłego, pulchniutkiego kupidynka z łukiem i strzałami, no i się zakochał. Co przez to chcę powiedzieć?

 Autorka powróciła ze świetną kontynuacją i po raz kolejny pięknie ukazała, jaki wpływ ma na człowieka miłość – zwłaszcza na osobę młodą, której przyszłość i osobowość dopiero co się kształtuje, na osobę, która być może czuje zbyt wiele i zbyt mocno w zbyt krótkim czasie. Pokazała bardzo silne uczucie i zachowała przy tym doskonałą wręcz równowagę: pokazała, że ta relacja może być piękna, i sprawiać, że zechcemy stać się lepszymi ludźmi, ale także ujawniła jej gorzkie, mroczniejsze strony. Podała wiele przykładów na to, że takie uczucie też może mieć kolce i sprawiać nam ból. Nie tylko na przykładzie głównych bohaterów i używając przykładu miłości nie tylko między dwojgiem ludzi.


FABUŁA SIĘ ROZRASTA

 I właśnie to bardzo mi się spodobało. Bo o ile w pierwszym tomie występowały wątki poboczne, które dzieliły się na te ważne i ważniejsze, tak w tym pojawiło się na ich temat zdecydowanie więcej informacji (jedna konkretna rzecz, choć oczywista – złamała moje serducho), co, jak dla mnie było strzałem w dziesiątkę. Miło było odpocząć od głównego wątku choć na chwilę, nawet na kilka stron.

 Pani Walters skupiła się na kilku rzeczach, których nie chcę tutaj spojlerować, jednak najważniejszą według mnie jest proces wychodzenia z nałogu. Może nie został on jakoś mega super opisany, jednak znać było, że autorka zrobiła w tej kwestii "risercz" i nie rzuciła się na głęboką wodę nie mając pojęcia, jak się pływa. To, co spodobało mi się najbardziej to realizm tej historii. To, jak został ukazany sposób myślenia osoby uzależnionej po odwyku. Ponieważ wyjście z nałogu nie jest proste – mimo, że ciało już pozbyło się "głodu", to jednak w gdzieś w głębi umysłu nadal jest zakodowana ta informacja, która co chwilę przypomina osobie uzależnionej o "starym przyjacielu". I pozostanie z nią do końca życia. A tutaj bohaterowie nie żyli w błogiej nieświadomości i doskonale zdawali sobie z tego wszystkiego sprawę, co tylko oddawało realizmu tej historii. Jedynym faktem, do którego mogłabym się doczepić jest czas przebywania Maxxa na odwyku – nie został on w żaden głębszy sposób rozwinięty, zostało poświęcone mu raptem kilka rozdziałów, a szkoda, bo właśnie w tym miejscu było wielkie pole do popisu. No ale mówi się trudno i idzie dalej, bo przecież przed nami kolejne kilkaset stron historii i zmagań z problemami.
 Plus dla autorki za to, że mimo drobnych potknięć udało jej się realistycznie oddać tę historię.

 Kolejnym wątkiem, który został tutaj rozwinięty, ale nie spodobał mi się już tak bardzo, jak wyżej wymieniony, są relacje głównej bohaterki z rodzicami. [SPOJLER] Niby kłócili się od kilku lat, a ich relacje były bardzo napięte, a tu w jednej chwili wystarczy jedna rozmowa, a główna bohaterka już im wybacza i stwierdza, że w sumie wyjazd do rodziny nie był takim złym pomysłem, a nawet, że super się bawiła. Niby nadal jest między nimi pewien dystans, ale jak na te wszystkie lata niedomówień i wzajemnego żalu, zarówno do siebie samych, jak i siebie nawzajem... wszystko potoczyło się zbyt szybko. A przynajmniej jak na mój gust. [KONIEC SPOJLERA]

NO AUTORKO, POWIEM CI, ŻEŚ SIĘ POPRAWIŁA

  Jako iż pierwszy tom czytałam stosunkowo niedawno, łatwo jest mi znaleźć różnice nie do końca związane z samą akcją książki. A dokładniej ze sposobem jej napisania, stylem, piórem autora, cy jak to ktoś sobie zwie. Powiem krótko i zwięźle: o ile w pierwszym tomie zdarzało mi się wypatrzeć drobne zgrzyty i niedociągnięcia, tak w tym było ich zdecydowanie mniej. Kij z irytującymi momentami: cała reszta przebijała je dziesięciokrotnie. Styl autorki zdecydowanie się poprawił, jednocześnie pozostając lekkim w odbiorze, jednak nie "mdłym". Pani Walters potrafiła wzbudzać odpowiednie emocje w odpowiednim momencie, dzięki czemu lektura tej powieści była bardziej "żywa" i to zdecydowanie jest jedną z większych zalet tej historii.

CO JESZCZE?

 Poza romansem mamy tutaj takie rzeczy jak:
– konsekwencje zawodowe i nie tylko związku pomiędzy ludźmi na szczeblu terapeuta-pacjent;
– wątek radzenia sobie z uzależnieniem i próbą wydostania się z niego. Życie po odwyku, codzienne trudności, chwile załamania, gdy wydaje się, że nie ma innej drogi;
– rozwiązywanie wielu problemów przeszłości. Radzenie sobie z bólem i żalem po stracie bliskiej osoby, problemy rodzinne, a także "leczenie się" z żałoby w gronie rodziny i najbliższych. Odbudowywanie wzajemnych relacji i zaufania po krzywdach doznanych z ich strony;
– toksyczne związki i ich konsekwencje, próby "wyrwania się" z takich relacji;
– wątek handlu narkotykami i działalności przestępczej;
– ukazanie miłości w wielu wymiarach. Pokazanie, że nie jest to sama namiętność, ale też zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, wiara w drugą osobę itp.
 – i wiele innych rzeczy, których nie wymieniłam, a które zdecydowanie nadają głębi tej książce.

Podsumowując całościowo? Cóż, całość była doskonałym zwieńczeniem tej historii ;)

 Komu mogę polecić? Na pewno miłośnikom literatury New Adult, którzy chcieliby od czasu do czasu przeczytać coś więcej, niż puste romansidło. Osobom, którym podobał się pierwszy tom, fanom pióra autorki, ludziom, którzy lubią historie ściskające za gardło i wywołujące wiele emocji. Gwarantuję, że przy tym ostatnim się nie zawiedziecie ;)
 Może i nie ryczałam, ani nie czułam się jakaś specjalnie "targana przez emocjonalne tornado", jednak książka zdecydowanie potrafiła oddać swój całokształt i sprawić, bym uznała ją za bardzo dobrą :D

To tyle z mojej strony, zapraszam na garść informacji technicznych ;)

Tytuł; Wróć za mną
Autor: A. Meredith Walters
Tytuł oryginalny: Follow me back
Seria: Twisted Love Tom: 2
Wydawnictwo: YA!
Tłumaczenie: Dorota Konowrocka-Sawa
Ilość stron: 411
Moja ocena: 8/10
ISBN: 9788328043428


W serii ukazały się:
Tom 1. „Twoim śladem" <recenzja>

Tom 2. „Wróć za mną"


Za książkę pięknie dziękuję wydawnictwu YA! ♥


A Wy? Co sądzicie o tej książce? Czytaliście już, czy dopiero zamierzacie? A może jeszcze nie znacie tej cudnej historii? Dajcie znać w komentarzach ;) 
Buziaki, Kinga ;*

9 komentarzy :

  1. Wczoraj skończyłam ją czytać i moje zdanie jest bardzo podobne do Twojego ;) Bardzo spodobało mi się racjonalne podejście autorki do wątku o konsekwencjach głównej bohaterki. Myślę, że to przyjemna kontynuacja i satysfakcjonujące zakończenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam pierwszego tomu, ale dużo o nim słyszałam. Po Twojej recenzji wiem, że mi się spodoba, lubię, gdy autor porusza wiele ciekawych wątków, o których zawsze warto wspomnieć. Jestem pewna, że będę zadowolona :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na recenzję "Aniołów i demonów"! pattbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę, byś się nie zawiodła ;)

      Usuń
  3. Zaintrygowały mnie okładki i aż przeczytałam opis pierwszej części. Całej recenzji nie czytałam, żeby sobie nie spoilerować, ale dziękuję za zachęcenie do kupna ! (mój portfel będzie płakał)


    iskraczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam portfel płakał... ważne, że Ty się będziesz cieszyć z nowej książki :P

      Usuń
  4. Już nie mogę się doczekać kiedy wpadnie w moje ręce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy tom czytałam już stosunkowo dawno temu i jakoś nie zastanawiałam się nad czy będzie kontynuacja. Widzę teraz jednak okładkę, czytam pozytywne recenzje (choć może nie tak entuzjastyczne jak "Twoim śladem") i chyba muszę się zabrać za tą część. ;)

    Pozdrawiam
    biblioteka-wspomnien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mnie zaciekawiłaś tą książką - koniecznie muszę sięgnąć po pierwszy tom!

    Zapraszam do mnie na dwie nowości:
    http://book-dragon-blog.blogspot.com/2017/07/27-egzorcysta-kilka-sow-o-klasykach.html
    http://book-dragon-blog.blogspot.com/2017/07/26-kasacja-recenzja.html

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś/aś mój post zostaw po sobie jakiś ślad :)
Z chęcią poznam wasze opinie na dany temat.
Nie musisz spamować linkami, odwiedzam każdego, kto zaciekawi mnie komentarzem lub po prostu stałych czytelników :)

SZABLON WYKONANY PRZEZ RONNIE