piątek, 2 listopada 2018

Podobno "hajs musi się zgadzać"? || „Dwór szronu i blasku gwiazd" – Sarah J. Maas || #117

Dzień dobry!
Witam Was po krótkiej przerwie, która (jak zwykle :")) nieco się przeciągnęła. Tym razem przychodzę do Was z recenzją długo wyczekiwanej przeze mnie książki, która miała być króciutką nowelką, a, jak to często bywa w wypadku Maas – nabrała objętości pełnowymiarowej powieści. Czy rzeczywiście było się z czego cieszyć?


Jeśli ktoś z Was jest już u mnie jakiś czas, zapewne wie, że Sarah J. Maas jest jedną z moich najukochańszych autorek odkąd tylko sięgnęłam po jej „Szklany tron". To była po prostu miłość od pierwszego przeczytania (choć oczywiście nie bez wad) i do tej pory tak pozostało. Nadal ją uwielbiam, nadal wyczekuję z utęsknieniem każdej kolejnej powieści, nadal ciężko dojść mi emocjonalnie do siebie po tym, co zgotowała mojemu serduchu w „Imperium burz" <recenzja>. I oczywiście nadal liczę na to, że zaskoczy mnie jeszcze nie jeden raz.
Tak więc gdy tylko dowiedziałam się, że ta nowelka ma wreszcie zostać u nas wydana, po prostu cieszyłam się jak dziecko. Aż tu nagle trafiły się pierwsze negatywne opinie. Nim sama sięgnęłam po ten tytuł, przeczytałam ich kilkanaście i bardzo mocno ostudziły one mój zapał co do lektury. Wiele mówiło o tym, że jest to naprawdę nudna historia, która nie wnosi do serii nic ciekawego, a jedynym celem jej napisania było chyba tylko to, żeby zarobić. "Bo hajsy muszą się zgadzać, c'nie?". 
I choć niesamowicie kocham i wielbię Maas, to z pewną częścią tych opinii muszę się zgodzić. Ale czy było tak źle? 
Absolutnie NIE.


JEDNAK PO PIERWSZE: O CZYM TAK NAPRAWDĘ JEST TA KSIĄŻKA?

Jak już na samym początku wspominałam, nie jest to kolejny tom serii, a nowelka, której przypisano jakże wymowny numer "3.5". Z czego więc łatwo jest się domyślić, że jej akcja toczy się po wydarzeniach z trzeciego "Dworu...", a przed tymi, które będą miały miejsce w czwartym tomie. Lub kolejnym. Ciężko stwierdzić co też Maas wykombinuje. Ale do rzeczy. Skoro jest to nowelka, czy jest więc "obowiązkowa"? Nie wiem. Nie mogę jednoznacznie powiedzieć tak lub nie, ponieważ jak można było już zaobserwować w wypadku drugiej serii autorki – „Zabójczyni" na początku też wydawała się być tylko i wyłącznie dodatkiem, a w efekcie okazało się, że bez jej lektury wiele rzeczy nam umyka. Tak więc spodziewam się, że w czwartym tomie pojawią się pewne nawiązania, a, co więcej – na końcu tego tomu można przeczytać już fragment kolejnego. Co też daje do myślenia.

Akcja nowelki toczy się w momencie, gdy Dwór Nocy przygotowuje się do obchodów Zimowego Święta Przesilenia. Pierwszego dla Feyry jako Księżnej tegoż dworu. Jest to święto, które soim klimatem przypomina nieco nasze Boże Narodzenie, dlatego też wydaje mi się, że ta lektura mogłaby być idealna na okres zimowy ;)
Po wydarzeniach z „Dworu skrzydeł i zguby" Feyra i Rhys starają się powoli otrząsnąć z szoku jaki wywołała wojna i wrócić do normalności. Nie będzie to jednak łatwe. Ślady rozegranych walk pozostały odciśnięte w całym Prythianie i choć część z nich łatwo da się usunąć, to te, które odbiły się w psychice jego mieszkańców, mogą pozostać w niej na zawsze. Nie będzie łatwo zapomnieć zła, jakie wydarzyło się na tych ziemiach. Można tylko próbować nauczyć się żyć z jego efektami. Żyć mimo ran, jakie pozostały.
Wie o tym każde z naszych bohaterów. Razem powoli odbudowują Velaris i cały Dwór Nocy. Cały Prythian. Teraz, gdy Mur runął, niezwykle ważne jest by zapewnić pokój pomiędzy ludźmi, a fae... co może okazać się naprawdę dużym wyzwaniem.


OSKARŻAM CIĘ...

Jeśli mieliście już okazję zapoznać się z opiniami na temat tego tytułu, zapewne tak samo jak ja trafiliście na wiele niepochlebnych, lub wręcz oskarżających. Tej książce, a właściwie samej autorce zarzuca się, że jest to historia o niczym, która jest zupełnie niepotrzebnym zapychaczem napisanym dla pieniędzy, pod publikę. Po prostu po to, by wspominane "hajsy" się zgadzały. Czy tak jest? Cóż, nie jestem pewna, czy mogę się z tym zgodzić. Owszem, jako kolejna książka nie wnosi nic nowego do poznanej wcześniej historii, nie zaskakuje rozwojem akcji, nie wprowadza nowych postaci, które mogłyby wydawać się istotne dla dalszej fabuły. Wydaje się być po prostu przerywnikiem pomiędzy akcją jednego a drugiego tomu. I dokładnie tak jest. W końcu takie są cele nowelek, które opowiadają historie poboczne. Dlatego nazywają się nowelkami a nie kolejnymi tomami serii. Pisane są po to, by autor mógł opowiedzieć fanom serii jakąś dodatkową historię. Logicznym wydaje się więc, że będzie się od nich oczekiwać czegoś innego. A przynajmniej takie było moje podejście. I jak to wyszło w praktyce?


Cóż, dla odmiany zacznijmy od minusów. Jeśli tylko znacie już poprzednie "Dwory..." i czytaliście je uważnie, to ten tom nie będzie miał w sobie niczego, czego już byście nie wiedzieli. A przynajmniej niczego istotnego dla fabuły. Autorka nie zamieściła w nim niczego odkrywczego, nie ujawniła żadnych większych smaczków, które mogłyby podsycić wyobraźnię co do treści tomów kolejnych. Co oczywiście nie oznacza, że jest to książka o niczym. Przez nieco ponad 300 stron coś się dzieje, jednak nie jest to tak porywająca akcja, jak moglibyśmy oczekiwać od powieści Maas. Jeśli miałabym opisać ją jednym słowem, byłoby to "spokojna". Bo taka właśnie jest. Nie jest niczym nowym, jednak nie odbiera to przyjemności z lektury, jeśli tylko stęskniliście się za naszymi bohaterami. Czy więc ma ona sens? Cóż, to już zależy od tego, jak bardzo lubicie serię o Dworach i jaki jest Wasz stosunek do tego typu dodatków. Jeśli tak jak ja, jesteście fanami Maas, to ta lektura może okazać się całkiem dobrym wyborem. Pod warunkiem, że zmniejszymy nieco nasze oczekiwania.

A co z plusami? Otóż niewątpliwie ciekawym zabiegiem okazało się być to, że narracja w tej noweli była prowadzona z perspektywy praktycznie każdego z bohaterów zamieszkujących Dwór Nocy. Mamy tutaj rozdziały Kasjana, Morrigan, Nesty, Azriela, Luciena, no i oczywiście Rhysa i Feyry. Dzięki temu możemy bliżej poznać towarzyszące im uczucia, dowiedzieć się, co też u licha siedzi w ich głowach, dlaczego zachowują się tak, a nie inaczej... i przede wszystkim poznać ich bliżej. Bo zupełnie inaczej jest, gdy wszystko zostaje opowiedziane z punktu widzenia osoby postronnej, a inaczej, gdy widzimy co myśli konkretna postać. Co jest kolejnym powodem, dla którego uważam, że fani Maas powinni po ten tytuł sięgnąć.

PODSUMOWUJĄC

Tak naprawdę nie wiem, co jeszcze mogłabym Wam o tej książce opowiedzieć. Na pewno nie mogę zgodzić się z krążącymi po książkowym świecie opiniami mówiącymi o tym, że jest to książka o niczym. Że napisano ją tylko dla pieniędzy. No dobrze, nie znam prawdziwych motywów autorki, jednak te stwierdzenia wydają mi się być po prostu zbyt mocne.

Kończąc „Dwór skrzydeł i zguby" czułam pewien niedosyt. Brakowało mi czegoś, co uspokoiłoby moje rozszalałe jego końcową akcją czytelnicze serducho i zapewniło, że bohaterowie tej historii mają szanse na to, by wreszcie wrócić do normalnego życia. Że mają szanse na szczęście. A w tej noweli Maas po prostu mi to dała. Pokazała, że mimo tragedii, jakie dotknęły Prythian, jego mieszkańcy – choć niewątpliwie poranieni i cierpiący – mają siłę, by podnieść się z kolan. 

Ta książka jest zupełnie inna niż poprzednie tomy. Jej akcja nie pędzi na łeb, na szyję, nie ma tutaj niespodziewanych zwrotów akcji, ani emocjonalnych rollercoasterów. Zamiast tego pozwala się uspokoić i nieco lepiej poznać część tego genialnego uniwersum, nadal pozostawiając czytelnikowi wielkie pole dla jego wyobraźni. Jest dodatkiem, który naprawdę cieszy fana i moim zdaniem warto po nią sięgnąć. Nawet jeśli nas nie zachwyci, to jednak wątpię, by można było żałować jej lektury. 

Po prostu polecam! <3


Tytuł: Dwór szronu i blasku gwiazd
Autor: Sarah J. Maas
Tytuł oryginalny: A Court Of Frost and Starlight
Seria: Dwór cierni i róż
Tom: 3.5 (nowela)
Wydawnictwo: Uroboros
Tłumaczenie: Dorota i Jakub Radzimińscy
Ilość stron: 318
Moja ocena: 7/10
ISBN:

Z serii ukazały się:
Tom 1: „Dwór cierni i róż"
Tom 2: „Dwór mgieł i furii"
Tom 3: „Dwór skrzydeł i zguby"
Tom 3.5: „Dwór szronu i blasku gwiazd"



Za możliwość przeczytania książki ślicznie dziękuję wydawnictwu Uroboros <3



A Wy mieliście już okazję przeczytać ten tom? Co o nim sądzicie? Dajcie znać w komentarzach i do następnego!
Buziaki, Kinga ;*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Jeśli przeczytałeś/aś mój post zostaw po sobie jakiś ślad :)
Z chęcią poznam wasze opinie na dany temat.
Nie musisz spamować linkami, odwiedzam każdego, kto zaciekawi mnie komentarzem lub po prostu stałych czytelników :)

SZABLON WYKONANY PRZEZ RONNIE