czwartek, 9 marca 2017

#62 „Silver. Trzecia księga snów" - Kerstin Gier

Witajcie śniący ;)

Nadszedł ten oto moment, w którym w moje łapki trafiła ostatnia już księga snów i niestety wiedziałam, że już niedługo będę musiała rozstać się z przesympatyczną Liv Silver i jej przyjaciółmi. Przyznam, że bałam się tego momentu, więc dlatego tak długo zwlekałam z jej przeczytaniem (prawie dwa tygodnie, odkąd do mnie trafiła, a dla mnie to jest dużo), ale okazało się, że nie było tak źle, jak mogłoby się wydawać. Zapraszam na recenzję ;)



TO JUŻ JEST KONIEC, NIE MA JUŻ NIC...

 Jesteśmy wolni, możemy iść... Wybaczcie, ale ta piosenka chodzi mi przez cały tydzień po głowie i nic na to nie poradzę. Mniejsza o piosenkę.

 Jeśli czytaliście moje recenzje "Pierwszej..." i "Drugiej księgi snów", zapewne wiecie, że bardzo polubiłam świat, jaki wykreowała pani Gier. Pomysł ze snami, tymi wszystkimi korytarzami, Secrecy, demonem... no był po prostu genialny. Ten humor, bohaterowie... ach, ta historia była po prostu cudna. I za nic w świecie nie chciałam się z nią rozstawać. Nie. Ma. Mowy. Zapierałam się rękami i nogami... No, ale wyszło jak wyszło, książeczka trafiła w moje łapki i... znowu się zakochałam. I nie mówię tutaj tylko o genialnym wydaniu, bo trzeba przyznać, że wydawnictwo odwaliło wielki kawał dobrej roboty (zwłaszcza, że polska okładka różni się od oryginalnej kolorystyką i mimo początkowego sceptycyzmu stwierdzam, że wygląda ona o niebo lepiej) dając nam książki w takiej, a nie innej formie. Choć w sumie serduszko się raduje i oczy cieszą kiedy na nie się patrzy, to jednak nie okładka jest najważniejsza, a treść. A treść była boska. Równie dobra, jak w poprzednich tomach, o ile nie lepsza. Możecie mi wierzyć na słowo, lub, co bardziej polecam - sami się przekonać, jak to z tą historią jest. Gwarantuję, że nie będziecie się nudzić.


LIV SILVER! CO TY NA LITOŚĆ BOSKĄ WYPRAWIASZ?!

 Główna bohaterka wpadała w coraz to większe kłopoty, wygadywała coraz wymyślniejsze głupstwa i za to od nowa ją polubiłam. A jestem raczej typem człowieka, którego niesamowicie irytuje tego typu zachowanie. Poważnie. Jeśli jest jedna rzecz, której nie toleruję, to głupota, tępota, czy inne wyrazy bliskoznaczne. I tyczy się to zarówno ludzi prawdziwych, jak i tych charakterków powstałych na potrzeby książki. Nie, żebym twierdziła, że główna bohaterka jest głupia. Oj nie. Sprytna z niej bestyjka.  Jeśli chce, potrafi być naprawdę bystra i radzi sobie w kryzysowych sytuacjach. Jednak momentami naprawdę miałam ochotę nią potrząsnąć i pokazać jej jakie bzdury wygaduje. I nawet nie macie pojęcia jaka była moja satysfakcja, kiedy te wszystkie głupoty wyszły na wierzch... z natury jestem złośliwa, nic nie poradzę ;)

  Cała ta sytuacja ogromnie mnie bawiła. Pani Gier po raz kolejny pokazała swój styl, kreując nam bohaterkę realną, z krwi i kości. No, oczywiście jeśli pominiemy bardzo ważny fakt, jakim jest to, że owa główna bohaterka potrafi wyśnić najdziwniejsze rzeczy, a świat snu odkrywa przed nią co raz to większe tajemnice. Ale to szczegół. Bardzo istotny, jednak szczegół. Chodzi mi tutaj o jej osobowość. Owszem, czasami irytowała, jednak w ostatnich książkach mało która postać tego nie robi. Jednak mimo tego wszystkiego wydawała mi się o wiele bardziej ludzka, niż postaci z innych książek. Może to wynik tego, że jest praktycznie w moim wieku? Nie wiem, nie wnikam, nie mam zamiaru. Po prostu ją lubię i tyle. Wy też powinniście tak zrobić ;)


SE-CRE-CY I INNE TAJEMNICE

 Nie, nie popełniłam żadnego błędu w tym nagłówku. Dowiecie się o co chodzi, jeśli zdecydujecie zapoznać się z tą książką. Gdybym Wam to zdradziła, byłby to niewybaczalny spoiler. Ale mniejsza. Najważniejsze jest to, że w tym tomie wszystko na reszcie zostaje wyjaśnione. Wszystko. Dla jednych to wyjaśnienie będzie zadowalające, dla innych może niekoniecznie. Ja chyba ustawię się gdzieś po środku. Dlaczego? Brakło mi rozwiązania pewnej kwestii, ale czepiam się tego tylko dlatego, że nie wiem, czego innego mogłabym się uczepić.

 Nasze teorie się sprawdzają, lub też nie. Odkrywamy kim jest tajemnicza właścicielka (a może właściciel? 3:)) bloga Tittle-Tattle. Demon... cóż, tego akurat nie powiem. Ale wiecie co? Moja teoria się sprawdziła. Podejrzewałam kim jest Secrecy i zgadłam. A przynajmniej w przedziale dwa do trzech? Podczas odkrywania tej tajemnicy była podekscytowana jak Mia kiedy oznajmiała wszystkim, czego się dowiedziała. Naprawdę. Nie spodziewałam się, że z pozoru taka zwykła książka tak bardzo mnie wciągnie i miło zaskoczy. Ale w sumie czy można się spodziewać zaskoczenia? :/ Eh, przejdę dalej, bo coś czuję, że bredzę. I to tak poważnie.



TERAZ CZAS NA NOWE OCHY I ACHY

 A mianowicie "och, Henry!" i "ach, ta książka!". Tak, Henry w tym tomie był per-fekt. O ile w dwóch poprzednich nie byłam pewna, czy na koniec z czystym sumieniem będę mogła powiedzieć, czy go lubię, tak teraz Wam mówię: Henry Harper jest cudowny! Nie umiem tego wytłumaczyć, nawet sobie, bo z reguły nie lubię tego typu bohaterów (są słodcy do porzygu), a tutaj jakaś anomalia książkowo-pogodowa i BAM! Lubię Henrego Harpera. No cóż, cuda i dziwy chodzą po tym świecie...

 A "achy"... Wiem, że wspominałam Wam już gdzieś u góry, jak piękna jest ta książka, ale muszę powiedzieć to jeszcze raz. DWA POPRZEDNIE TOMY TO NIC W PORÓWNANIU DO TEJ. Możliwe, że jest to wina czerwonego, który to kolor swego czasu uwielbiałam, jednak... No nie mogę no. Sami zobaczcie, bo po prostu tego nie da się opisać jak pięknie została wydana ta książka. Poniżej spam zdjęciowy:







A to tylko kilka spośród cudowności *.*

I warto też wspomnieć o dużej czcionce, dzięki czemu czytało się ją szybko i przyjemnie, a kolejne strony mijały w zaskakująco szybkim tempie. Całość bardzo umilała lekturę i działała na wyobraźnię, choć to, co jest na zdjęciach nie oddaje nawet w połowie piękna tej oto powieści. Musicie ją zobaczyć na żywo, bo coś czuję, że inaczej mi nie uwierzycie. Oj Media Rodzina jak ja Was kocham za takie piękne książki <3 <3


PODSUMOWUJĄC

 „Trzecia księga snów" jest godnym zakończeniem historii o Liv Silver i snach. Autorka nie tylko utrzymała poziom, ale i odniosłam wrażenie, że nieco go podniosła. Być może jej styl się poprawił, a może jest to wina historii... albo po prostu przyjmijmy, że książka jest świetna.
 Znowu dostajemy kolejną porcję śmiechu i przygód z dobrze wykreowanymi bohaterami. Akcja nie pędzi na łeb, na szyję, jednak mimo tego jest wartka i książkę śmiało można połknąć jednym tchem, co zaliczam oczywiście do długiej listy jej plusów.
 Piękne wydanie, o którym rozprawiałam tu dość długo, tylko umila nam czytanie, a cudowna okładka dumnie reprezentuje się na półce. Zastanawiam się nawet nad odprawieniem całej serii i powieszeniem jej na ścianie, bo to wyglądałoby bosko.
 Zakończenie wyjaśnia wszystko, albo właściwie większość rzeczy, dzięki czemu czytelnik pozostaje szczęśliwy i wie, że wróci do historii w przyszłości.
 Książkę, właściwie całą trylogię, polecam wszystkim. Nie ważne, czy młodym, czy tym trochę starszym, ponieważ jest ona lekka i wydaje mi się, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Można z nią spędzić kilka naprawdę przyjemnych godzin, a także pomaga pozbyć się upierdliwego kaca książkowego *potwierdzone info*.
 Słowem: przeczytajcie.


*Nie wrzucałam tutaj już żadnych cytatów, ponieważ wydaje mi się, że moje zdjęcia powinny być wystarczającą zachętą do zapoznania się z lekturą. Jeśli nie, krzyczcie, a na pewno to nadrobię ;)

 Tytuł: Silver. Trzecia księga snów
Autor: Kerstin Gier
Tytuł oryginalny: Silber. Das dritte buch der träume
Seria: Silver - Księgi snów Tom: 3
Wydawnictwo: Media Rodzina
Tłumaczenie: Agnieszka Hofmann
Ilość stron: 455
Moja ocena: 8/10
ISBN: 9788380082960


Z serii ukazały się:

Tom 1: „Silver. Pierwsza księga snów" <recenzja>

 Tom 2: „Silver. Druga księga snów" <recenzja>
Tom 3: „Silver. Trzecia księga snów"


Za możliwość przeczytania książki ślicznie dziękuję wydawnictwu Media Rodzina <3

A Wy? Czytaliście coś od Kersin Gier? Jak wrażenia? A może dopiero zamierzacie? Dajcie znać w komentarzach. Mam nadzieję, że kogoś zachęciłam, bo jeśli nie, to ja już nie wiem jak to zrobić :P
Buziaki, Kinga ;*



5 komentarzy :

  1. Dwa poprzednie tomy już przeczytałam, także teraz czekam za ostatnią część na moją półkę. Okładka wygląda fenomenalnie i cieszę się, że nie jest srebrna. <3 ♥

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że jesteś zadowolona. Ja jakoś od samego początku nie miałam ochoty na przeczytanie tej serii, te okładki mi się w ogóle nie podobają, ale coraz więcej osób zachwala sobie tą historię, że chyba i ja muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nie ciągnie mnie do tej serii, za dużo się o niej mówi, i to mnie odpycha.
    Zapraszam do mnie book-dragon-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak pięknie ta książka wygląda! Serii jeszcze nie czytałam, ale naprawdę chcę to nadrobić, bo zapowiada się świetna historia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Taak, Liv zdecydowanie działała mi na nerwy w tym tomie. Szczególnie sprawa z Rasmusenem sprawiła, że miałam ochotę nakrzyczeć na Liv i poprosić, żeby zachowywała się nieco dojrzalej. Ale ogółem książka bardzo mi się podobała - strasznie rozbawiły mnie też podziękowanie autorki, jeśli je przeczytałaś, to wiesz, o co chodzi (pędy bambusa). Moim ulubieńcem zdecydowanie jest Grayson :)

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś/aś mój post zostaw po sobie jakiś ślad :)
Z chęcią poznam wasze opinie na dany temat.
Nie musisz spamować linkami, odwiedzam każdego, kto zaciekawi mnie komentarzem lub po prostu stałych czytelników :)

SZABLON WYKONANY PRZEZ RONNIE